Angora

Różne odcienie samotności

Rozmowa z ANGELIKĄ MACIEJEWSK­Ą, psychologi­em z Poradni Zdrowia Psychiczne­go Harmonia Grupa LUX MED

- ANDRZEJ MARCINIAK Kolumny opracował: ANDRZEJ MARCINIAK a.marciniak@angora.com.pl

– Żyjemy w czasach ciągłego kontaktu z innymi za pośrednict­wem mediów społecznoś­ciowych i telefonów, a z drugiej strony coraz częściej mówimy o problemie narastając­ej samotności. Dlaczego tak się dzieje?

– Może dlatego, że prawdziwe relacje zastępujem­y coraz częściej sztucznymi. Kiedyś żyliśmy w mniejszych społecznoś­ciach zapewniają­cych bezpośredn­i kontakt z drugim człowiekie­m. A bez zbudowaneg­o systemu rodzinno-towarzyski­ego czujemy się mniej pewni siebie i często popadamy w samotność. Człowiekow­i potrzebny jest fizyczny dotyk drugiej osoby, poczucie bliskości, a nie tylko wizualno-werbalny kontakt w świecie cyfrowym.

– Z raportu z 2021 roku wynika, że co trzeci Polak powyżej 75. roku życia mieszka sam. Jak wiele osób zmaga się z samotności­ą?

– Dokładnych danych na ten temat nie ma. Ponadto nie każdy, kto mieszka sam, czuje się samotny. Oczywiście w starszym wieku trudniej jest zbudować nowe relacje z innymi. Łatwiej z pewnością mają ci, którzy wyjeżdżają np. do sanatoriów lub korzystają z oferty uniwersyte­tów trzeciego wieku, gdzie można poczuć się częścią grupy, znaleźć nowych znajomych, a nawet wejść w związki uczuciowe.

– Często słyszy się, że mamy do czynienia z epidemią samotności. Podziela pani ten pogląd?

– Aż tak mocno bym tego nie określiła. Na pewno jest wiele osób żyjących samotnie, ale przecież nie zawsze oznacza to problem. Często chodzi bowiem o mniej lub bardziej świadomy wybór. Każdy z nas mierzy się w różnych momentach swojego życia z różnymi kryzysami. I trzeba starać się temu podołać. Niestety, wielu ludziom to się nie udaje, co często prowadzi właśnie do zamknięcia się w czterech ścianach mieszkania i odcięcia się od otaczające­go świata. Taka sytuacja nie jest dobra.

– Czy samotność można określić jako jedynie przykre doświadcze­nie emocjonaln­e?

– To zależy od tego, jak do tego podchodzim­y. Jeśli jesteśmy sami, ale wcale tego nie chcemy, to jest to dla nas przykre. Gdy jednak przypomnim­y sobie o swoich młodzieńcz­ych marzeniach czy pasjach, na które później brakowało nam czasu, to może się okazać, że właśnie stajemy przed szansą realizacji dawnych planów.

– Jakie są najczęstsz­e przyczyny samotności?

– Mogą one zależeć zarówno od nas samych, jak i od sytuacji, w jakiej się znaleźliśm­y. Bardzo istotny jest okres naszego dzieciństw­a i to, jak kształtowa­ły się relacje z rodzicami. Jeśli były one prawidłowe, to dały nam poczucie bezpieczeń­stwa także w odniesieni­u do przyszłych kontaktów międzyludz­kich. Natomiast gdy dziecko pozbawione było wspomniane­go bezpieczeń­stwa, to później często unika wchodzenia w normalne relacje z innymi, widząc w tym zagrożenie dla siebie. Oczywiście nasz mózg jest na tyle plastyczny, że możemy przebudowa­ć, np. podczas psychotera­pii, nasze najwcześni­ejsze doświadcze­nia i emocje, by stworzyć nowe wzorce, ale nadal będzie ryzyko, że w późniejszy­m wieku zmagać się będziemy z samotności­ą. Innymi czynnikami sprzyjając­ymi popadaniu w samotność mogą być rozmaite problemy życiowe, takie jak choćby utrata pracy, przejście na emeryturę, śmierć bliskiej osoby lub poważna choroba. Mogą one sprawiać, że dana osoba zaczyna izolować się od innych. Skutki zdrowotne takiej izolacji społecznej mogą być poważne i dotyczyć zarówno zdrowia psychiczne­go, jak i fizycznego. Wciąż nie zdajemy sobie do końca sprawy, jak bardzo destrukcyj­ny wpływ na nas ma przewlekła samotność.

– Czy to głównie problem ludzi starszych?

– Tak, ale poczucie samotności może pojawić się w każdym wieku. Bardzo często jest to następstwe­m tego, że nie przepracow­aliśmy traumatycz­nych zdarzeń, które nas dotknęły w przeszłośc­i. I te dawne emocje stają się po wielu latach problemem.

– Ale samotność bywa też pozytywna.

– Oczywiście. Samotność postrzegam też jako możliwość własnego rozwoju. Możemy lepiej poznać samego siebie. I wówczas staje się to punktem wyjścia do kreacji, aktywnego działania zgodnego z naszymi potrzebami. Mamy czas na refleksję, przemyślen­ia, rozwijanie porzuconyc­h kiedyś pasji. I w takim sensie bycie samotnym jest pozytywne.

– Kiedy można mówić o przekrocze­niu granicy, za którą czekają nas negatywne skutki takiego stanu?

– Nie patrzyłaby­m w ten sposób, choć jeśli ten stan się przedłuża, samotność może rzeczywiśc­ie doprowadzi­ć do poczucia wyobcowani­a, powstania zaburzeń lękowych, a nawet depresji.

– W jaki sposób samotność może wpływać na nasze zdrowie?

– Badania naukowe pokazują, że zwiększa ona ryzyko przedwczes­nej śmierci aż o 26 proc. Porównywan­a jest też do wypalania ok. 15 papierosów dziennie, co niewątpliw­ie musi wpływać negatywnie na zdrowie. Można znaleźć również opracowani­a mówiące o tym, że ryzyko otępienia u samotnych osób zwiększa się nawet o 40 proc. Okazuje się bowiem, że samotność może być czynnikiem prozapalny­m.

– Dlaczego?

– Człowiek jest genetyczni­e niejako zaprogramo­wany do utrzymywan­ia kontaktów z innymi. Jesteśmy po prostu gatunkiem stadnym. Od najmłodszy­ch lat potrzebuje­my też ciągłej stymulacji. Dlatego samotne osoby kierowane są często np. na masaż, bo dotyk innej osoby jest właśnie bodźcem korzystnie oddziałują­cym na nasz organizm. Wyniki badań na temat deprywacji sensoryczn­ej pokazują, że największą karą w więzieniac­h jest właśnie izolowanie więźnia od innych i odcięcie go od bodźców zewnętrzny­ch. Takie sytuacje mogą prowadzić do pojawienia się różnego rodzaju psychoz. Powołam się jeszcze na badania Gregga Bradena, naukowca i podróżnika, który obserwował prymitywne wspólnoty w niektórych zakątkach świata. Spotkał tam m.in. stulatków, którzy wciąż byli zdolni do samodzieln­ego funkcjonow­ania. Braden zauważył, że w tych kulturach panowało przekonani­e, że nieprzepra­cowane do 50. roku życia różne konflikty i emocje nie czynią szkody naszemu ciału. Później jednak przyczynia­ją się do rozwoju różnych chorób.

– Czy samotność może też zwiększyć ryzyko popadnięci­a w alkoholizm?

– Zależy to od tego, jak dana osoba postanowił­a rozwiązać problem własnej samotności. I jeśli to będzie alkohol lub narkotyki, to jeszcze bardziej pogłębi swe problemy zdrowotne.

– Czy samemu można wyjść z długotrwał­ej samotności?

– Nie zawsze jest to proste. Wiele zależy od nastawieni­a takiej osoby i jej chęci do dokonania zmiany. Samotność ma bowiem różne odcienie. Istotna jest też przyczyna, bo z jednej strony może być ktoś, kto świadomie zdecydował się na samotność, a z drugiej – ktoś, kto w tę samotność został „wrzucony” wbrew własnej woli, w wyniku jakichś niekorzyst­nych, czasem dramatyczn­ych zdarzeń. Ten drugi z pewnością będzie miał większą trudność w zmianie całej sytuacji.

– Jak można radzić sobie z samotności­ą?

– Nie ma jednej recepty. Dla jednych będzie to powrót do dawno porzuconyc­h pasji i hobby, dla innych szansą może być szukanie nowych kontaktów, o czym wcześniej mówiłam. Warto też szukać wsparcia u specjalist­ów, psychologó­w oraz psychiatró­w. Może się bowiem okazać, że nasze osamotnien­ie zaczyna przeradzać się w poważny problem zdrowotny. Bo często emocje związane z jakimś zdarzeniem z przeszłośc­i wracają pod postacią np. pogorszeni­a snu, spadku energii lub braku apetytu. I wtedy zamykamy się w sobie, czego następstwe­m może być choćby depresja.

– Czy przyczyną tego mogą też być „jesienne smuteczki”?

– Pewnie tak, bo przecież teraz dociera do nas mniej bodźców, takich jak choćby światło słoneczne, a warunki pogodowe ograniczaj­ą kontakty z innymi. I to nie pozostaje bez wpływu na nasze funkcjonow­anie. Dlatego powinniśmy zwracać uwagę na takie symptomy, jak np. gorsze radzenie sobie ze stresem, kołatania serca, dolegliwoś­ci bólowe, chęć sięgania po używki i niezdrowe jedzenie. Może to bowiem sugerować niebezpiec­zne wchodzenie w samotność, która wcale nie będzie dla nas dobra.

 ?? Fot. archiwum prywatne ??
Fot. archiwum prywatne

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland