Różne odcienie samotności
Rozmowa z ANGELIKĄ MACIEJEWSKĄ, psychologiem z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia Grupa LUX MED
– Żyjemy w czasach ciągłego kontaktu z innymi za pośrednictwem mediów społecznościowych i telefonów, a z drugiej strony coraz częściej mówimy o problemie narastającej samotności. Dlaczego tak się dzieje?
– Może dlatego, że prawdziwe relacje zastępujemy coraz częściej sztucznymi. Kiedyś żyliśmy w mniejszych społecznościach zapewniających bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem. A bez zbudowanego systemu rodzinno-towarzyskiego czujemy się mniej pewni siebie i często popadamy w samotność. Człowiekowi potrzebny jest fizyczny dotyk drugiej osoby, poczucie bliskości, a nie tylko wizualno-werbalny kontakt w świecie cyfrowym.
– Z raportu z 2021 roku wynika, że co trzeci Polak powyżej 75. roku życia mieszka sam. Jak wiele osób zmaga się z samotnością?
– Dokładnych danych na ten temat nie ma. Ponadto nie każdy, kto mieszka sam, czuje się samotny. Oczywiście w starszym wieku trudniej jest zbudować nowe relacje z innymi. Łatwiej z pewnością mają ci, którzy wyjeżdżają np. do sanatoriów lub korzystają z oferty uniwersytetów trzeciego wieku, gdzie można poczuć się częścią grupy, znaleźć nowych znajomych, a nawet wejść w związki uczuciowe.
– Często słyszy się, że mamy do czynienia z epidemią samotności. Podziela pani ten pogląd?
– Aż tak mocno bym tego nie określiła. Na pewno jest wiele osób żyjących samotnie, ale przecież nie zawsze oznacza to problem. Często chodzi bowiem o mniej lub bardziej świadomy wybór. Każdy z nas mierzy się w różnych momentach swojego życia z różnymi kryzysami. I trzeba starać się temu podołać. Niestety, wielu ludziom to się nie udaje, co często prowadzi właśnie do zamknięcia się w czterech ścianach mieszkania i odcięcia się od otaczającego świata. Taka sytuacja nie jest dobra.
– Czy samotność można określić jako jedynie przykre doświadczenie emocjonalne?
– To zależy od tego, jak do tego podchodzimy. Jeśli jesteśmy sami, ale wcale tego nie chcemy, to jest to dla nas przykre. Gdy jednak przypomnimy sobie o swoich młodzieńczych marzeniach czy pasjach, na które później brakowało nam czasu, to może się okazać, że właśnie stajemy przed szansą realizacji dawnych planów.
– Jakie są najczęstsze przyczyny samotności?
– Mogą one zależeć zarówno od nas samych, jak i od sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Bardzo istotny jest okres naszego dzieciństwa i to, jak kształtowały się relacje z rodzicami. Jeśli były one prawidłowe, to dały nam poczucie bezpieczeństwa także w odniesieniu do przyszłych kontaktów międzyludzkich. Natomiast gdy dziecko pozbawione było wspomnianego bezpieczeństwa, to później często unika wchodzenia w normalne relacje z innymi, widząc w tym zagrożenie dla siebie. Oczywiście nasz mózg jest na tyle plastyczny, że możemy przebudować, np. podczas psychoterapii, nasze najwcześniejsze doświadczenia i emocje, by stworzyć nowe wzorce, ale nadal będzie ryzyko, że w późniejszym wieku zmagać się będziemy z samotnością. Innymi czynnikami sprzyjającymi popadaniu w samotność mogą być rozmaite problemy życiowe, takie jak choćby utrata pracy, przejście na emeryturę, śmierć bliskiej osoby lub poważna choroba. Mogą one sprawiać, że dana osoba zaczyna izolować się od innych. Skutki zdrowotne takiej izolacji społecznej mogą być poważne i dotyczyć zarówno zdrowia psychicznego, jak i fizycznego. Wciąż nie zdajemy sobie do końca sprawy, jak bardzo destrukcyjny wpływ na nas ma przewlekła samotność.
– Czy to głównie problem ludzi starszych?
– Tak, ale poczucie samotności może pojawić się w każdym wieku. Bardzo często jest to następstwem tego, że nie przepracowaliśmy traumatycznych zdarzeń, które nas dotknęły w przeszłości. I te dawne emocje stają się po wielu latach problemem.
– Ale samotność bywa też pozytywna.
– Oczywiście. Samotność postrzegam też jako możliwość własnego rozwoju. Możemy lepiej poznać samego siebie. I wówczas staje się to punktem wyjścia do kreacji, aktywnego działania zgodnego z naszymi potrzebami. Mamy czas na refleksję, przemyślenia, rozwijanie porzuconych kiedyś pasji. I w takim sensie bycie samotnym jest pozytywne.
– Kiedy można mówić o przekroczeniu granicy, za którą czekają nas negatywne skutki takiego stanu?
– Nie patrzyłabym w ten sposób, choć jeśli ten stan się przedłuża, samotność może rzeczywiście doprowadzić do poczucia wyobcowania, powstania zaburzeń lękowych, a nawet depresji.
– W jaki sposób samotność może wpływać na nasze zdrowie?
– Badania naukowe pokazują, że zwiększa ona ryzyko przedwczesnej śmierci aż o 26 proc. Porównywana jest też do wypalania ok. 15 papierosów dziennie, co niewątpliwie musi wpływać negatywnie na zdrowie. Można znaleźć również opracowania mówiące o tym, że ryzyko otępienia u samotnych osób zwiększa się nawet o 40 proc. Okazuje się bowiem, że samotność może być czynnikiem prozapalnym.
– Dlaczego?
– Człowiek jest genetycznie niejako zaprogramowany do utrzymywania kontaktów z innymi. Jesteśmy po prostu gatunkiem stadnym. Od najmłodszych lat potrzebujemy też ciągłej stymulacji. Dlatego samotne osoby kierowane są często np. na masaż, bo dotyk innej osoby jest właśnie bodźcem korzystnie oddziałującym na nasz organizm. Wyniki badań na temat deprywacji sensorycznej pokazują, że największą karą w więzieniach jest właśnie izolowanie więźnia od innych i odcięcie go od bodźców zewnętrznych. Takie sytuacje mogą prowadzić do pojawienia się różnego rodzaju psychoz. Powołam się jeszcze na badania Gregga Bradena, naukowca i podróżnika, który obserwował prymitywne wspólnoty w niektórych zakątkach świata. Spotkał tam m.in. stulatków, którzy wciąż byli zdolni do samodzielnego funkcjonowania. Braden zauważył, że w tych kulturach panowało przekonanie, że nieprzepracowane do 50. roku życia różne konflikty i emocje nie czynią szkody naszemu ciału. Później jednak przyczyniają się do rozwoju różnych chorób.
– Czy samotność może też zwiększyć ryzyko popadnięcia w alkoholizm?
– Zależy to od tego, jak dana osoba postanowiła rozwiązać problem własnej samotności. I jeśli to będzie alkohol lub narkotyki, to jeszcze bardziej pogłębi swe problemy zdrowotne.
– Czy samemu można wyjść z długotrwałej samotności?
– Nie zawsze jest to proste. Wiele zależy od nastawienia takiej osoby i jej chęci do dokonania zmiany. Samotność ma bowiem różne odcienie. Istotna jest też przyczyna, bo z jednej strony może być ktoś, kto świadomie zdecydował się na samotność, a z drugiej – ktoś, kto w tę samotność został „wrzucony” wbrew własnej woli, w wyniku jakichś niekorzystnych, czasem dramatycznych zdarzeń. Ten drugi z pewnością będzie miał większą trudność w zmianie całej sytuacji.
– Jak można radzić sobie z samotnością?
– Nie ma jednej recepty. Dla jednych będzie to powrót do dawno porzuconych pasji i hobby, dla innych szansą może być szukanie nowych kontaktów, o czym wcześniej mówiłam. Warto też szukać wsparcia u specjalistów, psychologów oraz psychiatrów. Może się bowiem okazać, że nasze osamotnienie zaczyna przeradzać się w poważny problem zdrowotny. Bo często emocje związane z jakimś zdarzeniem z przeszłości wracają pod postacią np. pogorszenia snu, spadku energii lub braku apetytu. I wtedy zamykamy się w sobie, czego następstwem może być choćby depresja.
– Czy przyczyną tego mogą też być „jesienne smuteczki”?
– Pewnie tak, bo przecież teraz dociera do nas mniej bodźców, takich jak choćby światło słoneczne, a warunki pogodowe ograniczają kontakty z innymi. I to nie pozostaje bez wpływu na nasze funkcjonowanie. Dlatego powinniśmy zwracać uwagę na takie symptomy, jak np. gorsze radzenie sobie ze stresem, kołatania serca, dolegliwości bólowe, chęć sięgania po używki i niezdrowe jedzenie. Może to bowiem sugerować niebezpieczne wchodzenie w samotność, która wcale nie będzie dla nas dobra.