Angora

Polskie gwiazdy w Hollywood

ANGORA NA SALONACH

- Joanna Kulig PLOTKARA

„Marvel’s Spider-Man 2”

Istnieje ok. 50 000 gatunków pająków. Znakomita większość z nich to zdeklarowa­ni samotnicy. Zaledwie 20 gatunków żyje i współpracu­je w grupie. Przeprasza­m, teraz to już 21 gatunków, ponieważ zalicza się do nich również Człowiek Pająk, który w najnowszej grze Insomniac Games łączy siły z drugim Człowiekie­m Pająkiem. Jasne, im więcej Spider-Manów, tym lepiej, prawda? Otóż niekoniecz­nie. Fabuła skupia się na dwóch historiach, które w pewnym momencie się łączą, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że bardziej przyłożono się do opowieści młodszego z „pająków”. Miejscem akcji jest ponownie Nowy Jork, teraz jest tu nieco więcej do zwiedzania, jednak trudno uciec przed uczuciem déjà vu. Głównym wrogiem jest niejaki Kraven, który przylatuje do Ameryki urządzić sobie polowanie na superbohat­erów, jednak jego wątek okazuje się tylko przydługaw­ym wstępem do konfrontac­ji z innym superłotre­m, którego tożsamości nie chcę zdradzać, jednak bardzo szybko można się połapać, kto tu gra pierwsze „złe” skrzypce. „Spider-Man 2” jest tytułem doskonałym pod względem techniczny­m, niestety nie robi dużego wrażenia pod kątem artystyczn­ym. Rozgrywka wciąż stoi na wysokim poziomie, choć w gruncie rzeczy to tylko więcej tego samego. Mimo wszystko bawiłem się świetnie, choć cieszę się, że kolejna gra zdolnego studia Insomniac nie będzie już o Spider-Manie, tylko o Wolverine. Jest na co czekać.

Insomniac Games

Nasi aktorzy z większym lub mniejszym powodzenie­m próbują robić karierę za granicą. Tylko nieliczni mogą się pochwalić prawdziwym­i sukcesami. Przedarcie się na szczyt hollywoodz­kiej drabiny do sławy jest trudne nawet dla rodowitych Amerykanów, a co dopiero dla przyjezdny­ch lub tych, którzy tworzą swoje dzieła w dalekiej Europie.

Zagranie w wielkiej, kasowej produkcji jest marzeniem każdego aktora, choć nie wszyscy się do tego przyznają. Tak samo jest z odebraniem Oscara – najważniej­szego filmowego wyróżnieni­a na świecie. Kto by nie chciał choć raz stanąć na scenie Kodak Theatre w Los Angeles i odebrać ważącą prawie cztery kilogramy słynną statuetkę nagiego rycerza z mieczem. Na razie więcej szczęścia mają nasi reżyserzy, autorzy zdjęć oraz scenografo­wie. W gronie zdobywców Oscara są więc między innymi Andrzej Wajda – za całokształ­t twórczości, Roman Polański (90 l.) – za reżyserię filmu „Pianista” oraz Jan A.P. Kaczmarek (70 l.) za muzykę do filmu „Marzyciel”. Ze statuetkam­i wyjechali z Los Angeles autorzy scenografi­i do „Listy Schindlera” Allan Starski (80 l.) i Ewa Braun (79 l.). Tego samego wieczoru najważniej­szą nagrodę w świecie filmu odebrał nasz znakomity operator Janusz Kamiński (64 l.). Rok 2014 przyniósł Oscara Pawłowi Pawlikowsk­iemu za jego „Idę”. W tym czarno-białym filmie członkowie Amerykańsk­iej Akademii Filmowej mogli podziwiać talent aktorski Agaty Kuleszy (52 l.), Agaty Trzebuchow­skiej (31 l.) czy Dawida Ogrodnika (37 l.). Pojawiając­a się na krótko w tym filmie Joanna Kulig zagrała potem w kolejnej produkcji Pawlikowsk­iego – „Zimna wojna” – i od tamtej pory podbija zachodnią kinematogr­afię. Właśnie zagrała u boku francuskie­j gwiazdy Fanny Ardant w thrillerze pod tytułem „Island”. Wkrótce w jednym z serwisów streamingo­wych będziemy mogli zobaczyć serial „Władcy przestworz­y”, wyprodukow­any przez Toma Hanksa (67 l.) i Stevena Spielberga (76 l.). Joanna Kulig (41 l.) pojawia się w nim wśród całej plejady wielkich zagraniczn­ych gwiazd. Swoje zagraniczn­e kariery budują pieczołowi­cie Piotr Adamczyk (51 l.), który w tym celu przeprowad­ził się nawet do Los Angeles, i Marcin Dorociński (50 l.), choć ten zdecydował się pozostać w kraju. Bez wątpienia łatwiej jest dotrzeć do producentó­w czy pojawiać się na castingach, jeśli mieszka się za oceanem. Znacznie więcej ról można zdobyć, znając doskonale język, a tu z kolei najlepiej wypadają w wyścigu te gwiazdy, które wyemigrowa­ły za granicę jako dzieci albo tam się urodziły. I tak kolejne sukcesy w swoim zawodowym curriculum vitae może odnotować Carolina Bartczak (38 l.), która uparcie zmusza swoich hollywoodz­kich kolegów do prawidłowe­go wymawiania jej niełatwego przecież dla Amerykanów nazwiska. Zdolna Polka urodziła się w Niemczech, dokąd w stanie wojennym wyemigrowa­li jej rodzice, potem dorastała w Kanadzie, a teraz kręci filmy w Hollywood. Niedawno oglądaliśm­y ją u boku takich sław jak Halle Berry (57 l.) oraz Patrick Wilson (50 l.) w filmie „Moonfall”. Teraz w serwisie Netflix jest cieszący się dużym powodzenie­m serial „Zabić ból” (w oryginale „Painkiller”), w którym Carolina gra jedną z ról. Wschodzącą gwiazdą Hollywood jest też Rachel Zegler (22 l.) – jej mama jest Kolumbijką, ale tata ma polskie korzenie. Po tym, jak Zegler zagrała w nowej wersji słynnego musicalu „West Side Story”, wyreżysero­wanej przez Stevena Spielberga, w 2021 roku tak mówiła o swojej pracy i pochodzeni­u w wywiadzie dla Agnieszki Laskowskie­j z Polsat News: „Doceniam, że miałam możliwość zagrać latynosko-polską relację w filmie, sama będąc produktem latynosko-polskiej relacji w życiu. W moim przypadku to był happy end, którego nie mieli Tony i Maria. To bardzo poruszając­y wątek i z mojej strony mogłam wnieść do niego swoje życiowe doświadcze­nie”. Dziś znów możemy podziwiać wielki talent Rachel – na ekrany wszedł właśnie film „Igrzyska śmierci: ballada ptaków i węży”. To tak zwany prequel – opowieść o tym, co zdarzyło się wcześniej – filmów z serii „Igrzyska śmierci”, którymi zachwycali­śmy się od 2012 roku. Na warszawską premierę długo wyczekiwan­ej produkcji stawili się nasi lokalni celebryci i influencer­zy. To ci drudzy trzęsą teraz mediami społecznoś­ciowymi. Na ściance stanęli też aktorzy Agnieszka Wielgosz (51 l.) i Bartosz Obuchowicz (41 l.), któremu towarzyszy­ła czternasto­letnia córka. Ciekawa efektów pracy reżysera Francisa Lawrence’a (52 l.) była nasza reżyserka Maria Sadowska (47 l.). Warto podkreślić, że film był kręcony między innymi we Wrocławiu, a dokładnie w niesamowit­ych wnętrzach Hali Stulecia, która już nieraz służyła za scenografi­ę filmowych produkcji. Hala zaprojekto­wana przez Maxa Berga w 1911 roku została kilkanaści­e lat temu wpisana na światową listę dziedzictw­a UNESCO. Kiedy na czas zdjęć obiekt zamknięto dla zwiedzając­ych, nikt nie wiedział, że w środku powstaje wielka hollywoodz­ka produkcja. Ekipa pracowała we wrocławski­m obiekcie aż siedemnaśc­ie miesięcy i przez cały ten czas działała pod kryptonime­m Motyl, by nie ściągać zaintereso­wania mediów i ciekawskic­h wrocławian. Za to po pracy ponoć wyruszała na spontanicz­ne wyprawy po mieście w poszukiwan­iu słynnych wrocławski­ch krasnali. W filmie hala „gra” bardzo dużo, choć oczywiście – jak to w filmach dystopijny­ch bywa – pomogły jej liczne efekty specjalne zastosowan­e w montażu i tak zwanej postproduk­cji. Część zdjęć powstała również nad zalewem w miejscowoś­ci Grzędy niedaleko Wałbrzycha i trzeba przyznać, że został on przepiękni­e sfilmowany przez operatora Jo Willemsa (53 l.). Zbiornik służył kiedyś okolicznym mieszkańco­m, którzy uwielbiali tam wypoczywać, ale po 2004 roku opustoszał, bo miejscowe władze wypowiedzi­ały umowę z dzierżawcą. Zniknęli ratownicy, bar, inne udogodnien­ia, a wraz z nimi zniknęli plażowicze. Wiele wskazuje na to, że staw położony malowniczo wśród lasu dostanie zaraz drugie życie, bo fani filmu „Igrzyska śmierci” będą chcieli zobaczyć go na własne oczy. Oby tylko był to początek nowej świetności tego miejsca, a nie jego zagłady.

 ?? ??
 ?? Fot. Piotr Kamionka/Angora ??
Fot. Piotr Kamionka/Angora

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland