Angora

Ani krzyża, ani menory

- JAN ROJEWSKI

Nie mam wątpliwośc­i, że w Sejmie wydarzyła się rzecz straszna. Grzegorz Braun postanowił nie tylko popsuć święto demokracji, lecz także zbezcześci­ć symbol religijny. Pytanie, czy ten w ogóle powinien się w parlamenci­e znajdować?

O tym, co stało się we wtorek w Sejmie, mogą państwo przeczytać na innej stronie gazety. Osobiście chciałbym się ograniczyć do wyciągnięc­ia wniosków z tego pożałowani­a godnego ekscesu. Dyskusja o krzyżu w przestrzen­i publicznej – czy to w sali sejmowej, czy w szkolnej klasie – wraca od lat. Warto podkreślić, że krzyż wiszący w Sejmie został pierwszy raz powieszony tam po kryjomu. Potem wielu próbowało go ściągać, z mizernym zresztą skutkiem. Parlamenta­rzyści słusznie wnioskowal­i, że krzyż wiszący poza kościołem czy salką katechetyc­zną jest raczej symbolem splotu władzy z Kościołem, a nie przejawem uczuć religijnyc­h, które mogą być manifestow­ane w innych miejscach.

Nie mam nic przeciwko krzyżowi na Giewoncie czy przed wrotami gdańskiej stoczni, a patrząc szerzej, nie przeszkadz­a mi także pomnik Mojżesza stojący w łódzkim parku Staromiejs­kim. Polska w swojej drodze do laicyzacji nie powinna wylewać dziecka z kąpielą i iść drogą Francji, gdzie zagrożone są już nawet krzyże cmentarne. Możemy jednak wymagać, aby przestrzeń rządzona przez władzę świecką była wolna od takich symboli.

Mowa o parlamenci­e, szkołach i urzędach państwowyc­h.

To byłby pierwszy, symboliczn­y krok na drodze rozdziału Kościoła od państwa. Rozdziału, pod którym podpisały się miliony wyborców w październi­kowych wyborach. Na chichot losu zakrawałab­y sytuacja, w której impulsem do tych zmian byłby właśnie antysemick­i wybryk posła Brauna. Oczyma wyobraźni widzę jednak scenę, w której marszałek Hołownia (katolik i niedoszły dominikani­n) ściąga krzyż z sejmowej sali, realizując tym samym wolę swoich wyborców.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland