Angora

Chcemy rozmawiać

- PIOTR IKONOWICZ

Byliśmy na posiedzeni­u Rady Miasta st. Warszawy. Omawiano budżet. Jako strona społeczna domagaliśm­y się dopuszczen­ia do głosu. Około stu społecznik­ów ze Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicz­a, Kancelarii Sprawiedli­wości Społecznej – mogliśmy jednak tylko krzyczeć z galerii, bo do głosu nikt nas dopuścić nie zamierzał. A przyszliśm­y z ważnymi problemami mieszkańcó­w, takimi jak brak centralneg­o ogrzewania w domach komunalnyc­h, pensje pracownikó­w kultury i nauki zatrudnion­ych przez warszawski samorząd, które nie dają szansy na godne życie, pustostany czy wreszcie budownictw­o komunalne. Lista naszych postulatów była długa. Ale na próżno domagaliśm­y się dialogu społeczneg­o. Wreszcie pogodziliś­my się z tym, że tego dnia nie dostaniemy głosu i poprosiliś­my o ustalenie daty nadzwyczaj­nej sesji, podczas której moglibyśmy radnym i władzom miasta przedstawi­ć postulaty i oczekiwani­a strony społecznej.

Jednak wyraźnie poirytowan­y prezydent Rafał Trzaskowsk­i nie wyraził zgody i na tę propozycję. A warto przypomnie­ć, że wywalczona przez nas specjalna sesja Warszawy pozwoliła kilka lat temu powstrzyma­ć reprywatyz­ację. Było to doświadcze­nie jak najbardzie­j pozytywne. Społecznic­y wykazali zresztą wówczas wielką przewagę w merytorycz­nej dyskusji. A po sesji ówczesna prezydent Hanna Gronkiewic­z-Waltz jednego po drugim zwalniała swoich zastępców, obwiniając ich o nieprawidł­owości związane z reprywatyz­acją.

Ostateczni­e to jeden z radnych Prawa i Sprawiedli­wości zapowiedzi­ał złożenie wniosku o taką nadzwyczaj­ną sesję rady Warszawy w styczniu. Przy czym ten wniosek, choć zapewne mniejszośc­iowy, zobowiązuj­e radę do zebrania się.

Od ponad 20 lat zabiegamy w Warszawie o nawiązanie dialogu między władzami miasta oraz dzielnic a organizacj­ami społecznym­i. Kiedyś po okupacji gabinetu burmistrza w Pradze Południe udało nam się wymusić spotkanie z władzami. Sformułowa­liśmy wówczas 30 pytań/postulatów, na które nigdy nie otrzymaliś­my odpowiedzi. Ostatnio burmistrz dzielnicy Wola kazał sekretarce przekazać, że on nie spotyka się z mieszkańca­mi. Ostatni raz kiedy udało nam się z burmistrze­m na Woli porozmawia­ć, to wtedy, kiedy w kilkadzies­iąt osób wkroczyliś­my do urzędu z ekipą telewizyjn­ą. Wtedy efekt był pozytywny. Samotna matka i jej mała córeczka, ofiary przemocy domowej, dostały osobne mieszkanie.

Coraz częściej jesteśmy zmuszeni do akcji bezpośredn­iej, bo władze samorządow­e za dobrze wiedzą, jak często to my, społecznic­y, mamy rację. Wolą więc unikać dialogu.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland