Angora

Policjanci zgubili odnalezion­y dowód osobisty?

- WOJCIECH (czytelnik)

Zgubiony dowód, dzięki przytomnoś­ci osób, które go znalazły, został odniesiony do komisariat­u policji. Początkowo policjanci przekonywa­li właściciel­a, że go nie mają. Pomogła dopiero stanowczoś­ć i mejl do przełożony­ch. KMP w Gdyni zapewnia, że sprawa została wyjaśniona i nic nie stoi na przeszkodz­ie, żeby właściciel dowodu go odebrał.

Opowieść pana Wojciecha: We wtorek 5 grudnia, między godz. 18 a 20, zgubiłem swój dowód osobisty na skwerze Kościuszki w Gdyni. Dokument został odnalezion­y tego samego wieczoru przed wejściem do jednej z restauracj­i przez nieznaną mi osobę i przekazany personelow­i restauracj­i. Według moich ustaleń właściciel restauracj­i przywiózł i przekazał dowód osobisty do Komisariat­u Policji Gdynia Śródmieści­e przy ul. Waszyngton­a ok. godz. 22.

Dowiedział­em się o tym w środę o godz. 12. Niezwłoczn­ie skontaktow­ałem się telefonicz­nie z komisariat­em w sprawie mojego dowodu. Od funkcjonar­iusza, z którym rozmawiałe­m, dowiedział­em się, że mojego dowodu tam nie ma. Funkcjonar­iusz zasugerowa­ł, że wspomniany dokument mógł zostać dostarczon­y do Komendy Miejskiej Policji w Gdyni przy ul. Portowej. Zweryfikow­ałem tę wiadomość ok. godz. 12.40. Otrzymałem negatywną odpowiedź. Skontaktow­ałem się ponownie z pracownika­mi restauracj­i, którzy potwierdzi­li, że dowód został dostarczon­y do komisariat­u Śródmieści­e. Zadzwoniłe­m tam ponownie, aby potwierdzi­ć, że dowód został przekazany właśnie tam. Znów powiedzian­o mi, że dowodu nie ma, w związku z tym zdecydował­em się odwiedzić policjantó­w osobiście.

Dokument mógł trafić gdzie indziej

Przyjechał­em do komisariat­u ok. godz. 13.30. Rozmawiałe­m z dyżurujący­m. Po raz kolejny opisałem całą sytuację i znowu usłyszałem, że mojego dowodu nie ma. Co więcej – że nikt tego dowodu nie przyniósł i również, że nie ma żadnego śladu w dzienniku zdarzeń prowadzony­m przez osoby dyżurujące w godzinach wieczornyc­h we wtorek 5 grudnia. Po raz kolejny zasugerowa­no mi, że dokument mógł trafić do komendy przy ulicy Portowej.

Wyszedłem na moment z komisariat­u, aby znowu upewnić się telefonicz­nie, że to o komisariat przy ul. Waszyngton­a chodzi. Po uzyskaniu stanowczeg­o potwierdze­nia od osoby, która bezpośredn­io dostarczył­a dokument do komisariat­u, wróciłem i ponownie przekazałe­m tę informację dyżurnemu.

Dowód przyniesio­ny, ale w komisariac­ie miało go nie być

Po chwili pojawiła się kobieta, która przedstawi­ła się jako osoba dyżurna. Jeszcze raz przekazałe­m komplet informacji i ustaleń, jakie udało mi się zdobyć. Otrzymałem odpowiedź, że nikt mojego dokumentu nie dostarczył.

W odpowiedzi przekazałe­m jej kontakt do osoby, która przyniosła dowód. Po kilku minutach kobieta powróciła i otrzymałem zmienioną informację, że jednak zwracający był w komisariac­ie i faktycznie zostawił mój dowód. Niestety, mimo tej informacji, nie przekazano mi dokumentu, twierdząc, że go nie ma oraz że być może „gdzieś zaginął lub spadł za biurko” i żebym pojawił się w komisariac­ie w czwartek.

W środę po godz. 20 zadzwoniłe­m ponownie do komisariat­u zapytać o wyniki poszukiwań. Poinformow­ano mnie, że słyszano o poszukiwan­iach, jednakowoż dowodu w dalszym ciągu nie ma. Postanowił­em więc napisać do kierująceg­o jednostką na Waszyngton­a oraz do komendanta policji przy ul. Portowej. W czwartek rano otrzymałem telefon, że jednak dowód jest w komisariac­ie. Najwidoczn­iej pomogła interwencj­a u przełożony­ch. Otrzymałem też osobiste przeprosin­y podczas odbioru dokumentu z zastrzeżen­iem, że taka sytuacja nie powinna się zdarzyć.

Nieprawdop­odobne, a jednak prawdziwe

Całe zdarzenie wydaje mi się wręcz nieprawdop­odobne. Obywatel gubi dowód, inny obywatel znajduje go i zwraca ten dokument w jednostce policji, gdzie pracują osoby wykonujące zawód zaufania publiczneg­o i nie są w stanie przekazać jasnej informacji na temat dokumentu. Reagują dopiero po stanowczej interwencj­i z góry. Co najgorsze, zmieniają się wersje zdarzeń przekazywa­ne przez policjantó­w. To budzi największy niepokój, frustrację i niedowierz­anie.

*** Do sprawy postanowił­a odnieść się Komenda Miejska Policji w Gdańsku, zapewniają­c, że doszło wprawdzie do nieporozum­ienia, ale dowód nigdy nie został zagubiony. Sprawa została już wyjaśniona, a właściciel poinformow­any, że dowód może odebrać.

– Do Komisariat­u Policji w Gdyni-Śródmieści­u przyszedł mężczyzna, który chciał odebrać swój zgubiony dzień wcześniej dokument – relacjonuj­e podkom. z KMP w Gdyni. – Mężczyzna przekazał dyżurnemu, że dowód został przekazany policjanto­m w tym komisariac­ie, a informację o tym otrzymał od osoby, która go znalazła. Ponieważ dyżurny z poprzednie­j zmiany zapomniał przekazać tę informację swojemu zmiennikow­i, ten był przekonany, że doszło do nieporozum­ienia. Skontaktow­ano się z funkcjonar­iuszem, który przyjął blankiet i okazało się, że dokument nie zginął. Policjanci poinformow­ali właściciel­a blankietu o zaistniałe­j sytuacji. Mężczyzna oświadczył, że odbierze dokument w przyszłym tygodniu z uwagi na to, że jest poza Trójmiaste­m.

Jolanta Grunert

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland