Pełne odpolitycznienie mediów jest niemożliwe
Rozmowa z JANINĄ JANKOWSKĄ, zasłużoną dziennikarką radiową, działaczką opozycji demokratycznej w okresie PRL
– Jak odbiera pani zmiany zachodzące obecnie w mediach publicznych?
– Źle to wygląda. Nowa władza nie przygotowała się kompletnie do tematu media publiczne. A mieli na to czas. Oczywiście, to wszystko nie jest jak pstryknięcie palcem, że zdejmujemy ze stanowiska kurator małopolską Barbarę Nowak i dajemy w jej miejsce jakąś nową panią. Na zmiany w mediach należało być gotowym. Były zespoły społeczne, które pracowały nad nową ustawą o radiofonii i telewizji. Są znawcy mediów, eksperci. Można było sięgnąć po ich wiedzę, a tego nie zrobiono.
– Co panią razi najbardziej?
– Czekałam, żeby zmieniły się władze w mediach publicznych, bo każdy dobrze wie, co było złe, zwłaszcza w TVP, w sferze informacyjno-publicystycznej. Natomiast pokaz, który zrobiono z tym wyłączeniem sygnału TVP Info, to przejmowanie telewizji na dwa razy, to fuszerka i skandal, który jeszcze długo będzie nam wszystkim odbijał się czkawką. To rokuje jak najgorzej także na przyszłość.
– Na stole było kilka sposobów na wymianę zarządów w mediach publicznych. Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz skorzystał początkowo z luki legislacyjnej i Kodeksu spółek handlowych. Nowe rady nadzorcze powołały nowe zarządy. Sytuacja zmieniła się po zawetowaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy okołobudżetowej. Minister Bartłomiej Sienkiewicz zdecydował się wówczas na postawienie spółek mediów publicznych w stan likwidacji.
– Nie było żadnej luki legislacyjnej, bo o zarządach mediów stanowi ustawa o radiofonii i telewizji. Należało podważyć jej nowelizację z 2016 r. wprowadzającą niekonstytucyjną Radę Mediów Narodowych.
Te prawne kruczki, kto kogo przechytrzy, kompletnie nie interesują zwykłych ludzi. A media publiczne to nie tylko informacja i publicystyka, ale też edukacja, kultura, sport, reportaże, rozrywka, ta cała działalność misyjna. Dlatego wszystko trzeba było zrobić dwuetapowo: pierwszy etap – przejściowy, drugi etap – już z nową ustawą o radiofonii i telewizji. Podczas tego etapu przejściowego można było na przykład poszerzyć skład Rady Mediów Narodowych i próbować zmienić jej szefa. To pozwoliłoby na spokojnie przygotować dziennikarzy do nowych standardów. A tak jest jak jest, strach w zespołach, chaos, doświadczenie przemocy przez nagłe wyłączenie sygnału. A potem desant ludzi z TVN 24. To jest w mojej ocenie kompromitacja.
– Skąd tak ostra ocena?
– Nowy prezes Polskiego Radia, teraz już likwidator Paweł Majcher, uczestniczył przecież w krajowej polityce. W latach 2013 – 2014, za poprzednich rządów Platformy Obywatelskiej, był rzecznikiem resortu spraw wewnętrznych i szefem gabinetu politycznego ówczesnego ministra Bartłomieja Sienkiewicza. Naprawdę nie było żadnego menedżera spoza polityki? Niech robi karierę wszędzie indziej, ale nie w mediach publicznych, bo tu jest niewiarygodny. Dawniej ktoś, kto odchodził do polityki, nie miał już czego szukać w mediach. Teraz to jak widać nikomu nie przeszkadza.
– Telewizja Polska i Polskie Radio są poważnie zadłużone. Czy pani zdaniem jest zagrożone istnienie mediów publicznych w dotychczasowej formie?
– Nie mam dostępu do informacji na ten temat. Wiem natomiast, że został odcięty sygnał i nie nadają stacje