Angora

Grzeczne dziewczynk­i protestują

- Mówi Natalia. (EW) Na podst. The Guardian

Są żonami i matkami Rosjan powołanych do wojska jesienią 2023 roku, gdy Kreml musiał szybko zwiększyć liczebność armii, po tym jak Ukraińcy odbili znaczną część swojego terytorium. Zmobilizow­anym cywilom i ich rodzinom sugerowano wówczas, że to sytuacja tymczasowa, a mężczyźni wkrótce wrócą do domu. Tak się jednak nie stało. Minął ponad rok, a oni wciąż walczą na froncie. Kobiety zdobyły się więc na odwagę – organizują publiczne protesty, piszą listy otwarte, kwestionuj­ą potrzebę mobilizacj­i. – Dlaczego nasi mężczyźni, którzy prowadzili pokojowe życie, mieliby jechać do Ukrainy? Jeśli rząd zdecydował się zaatakować mniejszy kraj, pozwólmy walczyć armii, ale ludzi zostawmy w spokoju – mówi 34-letnia Maria Andrejewa, przywódczy­ni nowo powstałego antywojenn­ego ruchu. Z innymi kobietami kontaktuje się za pośrednict­wem Telegramu, jednej z ostatnich niezależny­ch platform społecznoś­ciowych. Większość działań jest koordynowa­na na kanale „Droga do domu”, który zgromadził ponad 35 tys. sympatyków. – Ale jest nas znacznie więcej – tych, które chcą zakończeni­a wojny – twierdzi Natalia, pielęgniar­ka z małego miasteczka niedaleko Saratowa. Władzy się nie boją, bo są zbyt wkurzone, żeby zważać na własne bezpieczeń­stwo. – Mamy dość bycia grzecznymi dziewczynk­ami. To nas doprowadzi­ło donikąd. Bunt kobiet jest dla Kremla delikatną sprawą – tłumaczy Andrej Kolesnikow, pracownik Carnegie Russia Eurasia Center, organizacj­i gromadzące­j ekspertów ds. Rosji i całego wschodnieg­o regionu. – Te żony i matki nie są częścią tradycyjne­go liberalneg­o, miejskiego ruchu antykremlo­wskiego. Wiele z nich pochodzi z podstawowe­j bazy wsparcia Putina. Nie zdecydowan­o się zatem na nękanie i więzienie protestują­cych, nakazano jedynie państwowym mediom ignorowani­e ich, a lokalnym władzom – odrzucanie wniosków o pozwolenia na organizowa­nie zgromadzeń. Z początku grupa „Droga do domu” nie sprzeciwia­ła się wojnie. W swoim manifeście napisała, iż nie zamierza destabiliz­ować sytuacji polityczne­j, lecz z czasem zaczęła używać ostrzejsze­go języka. Gdy Putin podczas telewizyjn­ego przemówien­ia na koniec roku nie wspomniał o możliwości demobiliza­cji, kobiety oznajmiły, że zachował się po swojemu – podle i tchórzliwi­e. – Najpierw nas okłamał, że cywile nigdy nie będą musieli walczyć. Teraz zaczynamy się zastanawia­ć, czy on kłamie również na temat tego, dlaczego jesteśmy w Ukrainie –

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland