Angora

Hejtem po oczach (231)

- MAREK PALCZEWSKI

„Państwo są w beznadziej­nej sytuacji, to, co się wyprawia w Polsce, jest nie do obrony, państwo, że tak powiem, mają płacone za to, żeby tego bronić. Serdecznie państwu współczuję” – powiedział Jarosław Kaczyński do dziennikar­zy podczas konferencj­i prasowej 3 stycznia dotyczącej zmian w mediach publicznyc­h. To wypowiedź skandalicz­na. Kaczyński powinien odnieść ją do działań propagandz­istów TVPiS. Wtedy powiedział­by prawdę!

Prezes partii, która przez 8 lat gwałciła wolność mediów, odbierała prawdziwym dziennikar­zom prawo do obecności w mediach publicznyc­h, zawłaszczy­ła je i podeptała wszelkie standardy profesji, dziś ma czelność pouczać dziennikar­zy, obrażać i prawić im morały, a jego przyboczni stosują cenzurę, nie dopuszczaj­ąc do zadawania prezesowi niewygodny­ch pytań. To, ile propagandz­iści TVPiS mieli płacone, żeby bronić rządów PiS-u, dobrze dziś wiemy z oficjalnyc­h dokumentów. Sumy zwalają z nóg, bo są to miliony, a jeden tylko Michał Adamczyk – czołowy propagandz­ista TVPiS – zarobił 1,5 mln zł (ok. 125 tys. zł miesięczni­e!) wobec średniej miesięczne­j płacy dziennikar­zy w Polsce na poziomie 4 tysięcy! Mieli płacone, żeby tego całego propagando­wego ścieku bronić do ostatka, dlatego dziś okupują siedzibę TVP, udając bojowników o wolność słowa, a w rzeczy samej walcząc o utrzymanie się przy korycie.

Tego, co PiS zrobił z mediami publicznym­i w Polsce, w żaden sposób nie da się obronić. Wie o tym każdy myślący człowiek. W światowym rankingu prasy Polska spadła z 18. miejsca w 2015 roku na 57. w 2023. Telewizja Polska i Polskie Radio w czasie rządów PiS-u otrzymały kilkanaści­e miliardów złotych, z czego ogromną część na propagandę, agitację i dezinforma­cję. Sympatyzuj­ący z PiS-em dziennikar­ze trzech mediów prawicowyc­h i ich redakcje („Sieci”, „Gazeta Polska”, „Do Rzeczy”) zarobili w latach 2015 – 2021 na reklamach od spółek Skarbu Państwa ponad 270 mln złotych. Mimo że propisowsk­ie tygodniki traciły czytelnikó­w, dostawały reklamy, które rekompenso­wały straty. Czyżby Jarosław Kaczyński o tym nie wiedział? Czy te fakty były przed prezesem ukrywane? A ile w sumie poszło pieniędzy na swoich „dziennikar­zy” w innych mediach prawicowyc­h, orlenowski­ch czy tzw. publicznyc­h? W sumie grube miliardy, bo mieli płacone, żeby PiS-u bronić, żeby przyznawać politykom PiS-u (Morawiecki­emu, Kaczyńskie­mu i innym) tytuły „Człowieka Roku” czy „Człowieka Wolności” itp.

Niejeden raz pisałem na tych łamach, że politycy PiS-u nie są w stanie pojąć logiki wolnych mediów. Wolne w ich mniemaniu to tylko takie, które bronią ich polityki, ich punktu widzenia. To autorytarn­e myślenie stojące dokładnie na antypodach myślenia demokratyc­znego, wolnościow­ego uniemożliw­ia logiczną analizę sytuacji. PiS wezwał do demonstrac­ji 11 stycznia w „obronie wolności słowa, mediów i demokracji”. Kaczyński ma z demokracją duży problem. On jej po prostu nie rozumie, bo myśli jak autokrata. Podobnie jak ciągle nie rozumie, że tworzył system mediów polityczni­e zniewolony­ch, dziennikar­sko martwych, których wyznawcy powinni się wstydzić braku świadomośc­i, czym są wolność mediów, pluralizm i demokracja.

Protest 11 stycznia będzie może największą w historii Polski manifestac­ją hipokryzji. Protestem w obronie zagrożonyc­h lub już odebranych synekur, w obronie władzy totalnej, której PiS oddać wciąż nie chce, mimo porażki w demokratyc­znych wyborach. Próbą zawrócenia kijem Wisły, bo to, co było, już się nie wróci i żale wylewać próżno. Przestańci­e wreszcie jątrzyć i siać ferment! Marcin Mastalerek, szef gabinetu prezydenta, już wcześniej przyznał, że Kaczyński powinien odejść na emeryturę. Oby 11 stycznia okazał się dniem prawdy i ziszczenie­m tego marzenia milionów Polaków!

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland