Masakra pod Ogrodem Męczenników
Co najmniej 84 osoby zginęły, a 284 odniosły rany w atakach bombowych w irańskim mieście Kerman, do których doszło 3 stycznia. To najbardziej krwawe zamachy w Iranie od czasu powstania republiki islamskiej w 1979 roku. Wzrasta niebezpieczeństwo, że Bliski Wschód ogarnie wojenna pożoga.
Terroryści uderzyli w trzecią rocznicę śmierci generała Kasima Sulejmaniego, jednego z najbardziej znanych irańskich wojskowych. Był on dowódcą sił al-Kuds, elitarnej jednostki wchodzącej w skład Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, prowadzącej operacje specjalne za granicą. Sulejmani spotkał śmierć na lotnisku w Bagdadzie, rozerwany przez amerykańską rakietę wystrzeloną z drona na rozkaz prezydenta Donalda Trumpa. Generał pochowany został w swym rodzinnym mieście Kerman na cmentarzu Ogród Męczenników, położonym wokół meczetu Saheb al-Zaman. 3 stycznia 2024 roku tysiące osób podążyło na cmentarz, aby wziąć udział w ceremonii na cześć Sulejmaniego.
Pierwsza bomba eksplodowała około godziny 15 czasu miejscowego w odległości około 700 metrów od grobu generała. Jeden ze świadków opowiadał: „Szliśmy w stronę cmentarza, gdy nagle zatrzymał się za nami samochód i eksplodował kosz na śmieci zawierający bombę. Usłyszeliśmy huk i widzieliśmy padających na ziemię ludzi”. Jakieś 20 minut później, gdy przerażone tłumy usiłowały uciec ulicą Szohada, nastąpił kolejny wybuch, który spowodował najwięcej ofiar. W pobliżu Ogrodu Męczenników działy się wstrząsające sceny. Ulicę zasłały szczątki rozerwanych ciał. Ratownicy długo nie mogli dotrzeć na miejsce tragedii, ponieważ dojazd blokowali uciekający.
Zamach został powszechnie potępiony. Sekretarz generalny ONZ António Guterres przekazał kondolencje rządowi i narodowi Iranu. Do dokonania tego barbarzyńskiego ataku przyznała się 4 stycznia sunnicka organizacja terrorystyczna – osławione Państwo Islamskie (IS) – która szyickich Irańczyków uważa za śmiertelnych wrogów. Według komunikatu IS, zamach był dziełem dwóch dżihadystów samobójców.
Wielu irańskich dygnitarzy sugeruje jednak, że mocodawcą zamachowców był Izrael. Irańska misja przy ONZ oświadczyła na internetowym portalu X (dawny Twitter), że „strach syjonistycznego reżimu i jego marionetkowych terrorystów przed męczennikiem Sulejmanim doprowadził do zbrodni w Kermanie”. Zapowiedziała też, że Iran odpowie „ogniem i wściekłością” inicjatorom i wykonawcom zamachu.
Dzień przed tym krwawym atakiem dron, z pewnością izraelski, uderzył w biuro Hamasu w Bejrucie. Zginęli Saleh al-Aruri, zastępca przywódcy Hamasu, oraz pięciu innych funkcjonariuszy tej organizacji. Działające w Libanie proirańskie ugrupowanie Hezbollah, które dysponuje licznym i dobrze uzbrojonym wojskiem oraz dziesiątkami tysięcy rakiet, może zbrojnie odpowiedzieć na tę akcję. Od początku wojny w Strefie Gazy hezbollahowie wystrzeliwują rakiety na Izrael, czynią to jednak w sposób niejako „umiarkowany”, aby nie rozpętać piekła wielkiego konfliktu.
Zdaniem wielu komentatorów Iran i Hezbollah nie dążą do wielkiej wojny z potężnym państwem żydowskim, które może liczyć na wsparcie Stanów Zjednoczonych. Być może jednak lawina wydarzeń już ruszyła i nie da się jej zatrzymać. Na Morzu Czerwonym wrze inny konflikt. Sprzymierzeni z Teheranem rebelianci Huti z Jemenu przy użyciu rakiet i dronów atakują żeglugę na Morzu Czerwonym. Helikoptery armii Stanów Zjednoczonych, broniące statku „Maersk Hangzhou”, zatopiły 31 grudnia 2023 roku trzy łodzie motorowe Huti, zabijając 10 bojowników. Waszyngton wystosował do rebeliantów „ostateczne ostrzeżenie”: jeśli nie przestaną zakłócać żeglugi, może uderzyć w ich bazy w Jemenie. Nie wiadomo, czy zaprawieni w walce Huti dadzą się zastraszyć.
Izrael już trzy miesiące prowadzi w Strefie Gazy wojnę, którą 7 października 2023 roku rozpoczął okrutny atak Hamasu na państwo żydowskie. Zginęło około 22 tysięcy mieszkańców palestyńskiej enklawy, przeważnie cywilów, ale armia izraelska zamierza wojować jeszcze przez długie miesiące. Według portalu Times of Israel rząd państwa żydowskiego prowadzi rozmowy z Demokratyczną Republiką Konga, Arabią Saudyjską i innymi państwami na temat „dobrowolnego przesiedlenia” mieszkańców Gazy do tych krajów.