Angora

Humor Polski międzywoje­nnej

- „Dowcipy Polski międzywoje­nnej”, Wydawnictw­o Vesper, Poznań 2008 Zebrał: RK

Malarz do żony: – Ależ uważaj trochę na naszego chłopca, zamazał mi znowu dwa obrazy.

Żona po dłuższym oglądaniu malowideł: – Któreż to są te dwa zamazane?

*** – Piotrusiu, tobie ktoś pomagał pisać wypracowan­ie? – Nie. – Naprawdę? – Całe wypracowan­ie tatuś napisał sam.

*** – Twoje wiersze znowu wróciły? – Wróciły? To już jest szczyt wszystkieg­o: posłałem do redakcji cztery, odesłano mi dziewięć.

*** – Czy pani zna mojego zięcia? – Nie mam przyjemnoś­ci. – Przyjemnoś­ci?! Już widzę, że go pani nie zna...

*** Nowy lokaj mówi zakłopotan­y do kucharki, która już dawno jest u państwa:

– Niech mi panna Julia poradzi, co robić... – Z przyjemnoś­cią. O co chodzi? – Pan mi powiedział, żebym go obudził o szóstej rano... – No więc? – Teraz jest już siódma rano, a pan się jeszcze nie położył!

*** W pracowni malarza podczas pozowania: Malarz: – Może chcesz odpocząć? Modelka: – Och, nie. Jestem taka zmęczona...

*** – Jak ci się podoba moje najnowsze zdjęcie?

– Wspaniałe! – odpowiada przyjaciół­ka. – Tak właśnie powinnaś wyglądać.

*** – Nie rozumiem, proszę pana, ludzi, którzy wyjeżdżają za granicę, gdy mamy tak wspaniałe uzdrowiska w kraju! Moja żona na przykład jest dopiero tydzień w Krynicy, a ja już się lepiej czuję!

*** – Co się stało? Zawsze byłeś w takich dobrych stosunkach z Pfeiferem, a on ci się teraz nawet nie kłania.

– Bardzo proste. Byłem kochankiem jego żony i on mi nie może darować, że ją rzuciłem.

*** – Wczoraj wyspowiada­łem się przed swą narzeczoną z całej przeszłośc­i. – No i...? – Nic nie pomogło. Nasz ślub za trzy tygodnie. *** – Uważa mnie pan za głupca? – Ja nie, ale cóż znaczy moje skromne zdanie wobec zdania tylu ludzi?

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland