Przywileje demoralizują!
„Degrengolada, czyli rozkład sądownictwa”
W ostatnim ubiegłorocznym wydaniu „Angory” (nr 53/2023) ukazał się list podpisany RYSPOR, a zatytułowany „Degrengolada, czyli rozkład sądownictwa”. Autor przyznaje, że do napisania skłonił go wywiad z prezesem Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, opublikowany wcześniej w „Angorze” nr 48. RYSPOR zgadza się z diagnozą profesora, jednak nie podziela zdania w sprawie przyczyn stanu, czyli zrzucania winy na polityków, których wina nie jest jedyna. To ostatnie stwierdzenie autora listu chciałbym poprzeć i dorzucić coś od siebie.
Sędziowie są, niestety, z tej planety. W ich postawach i zachowaniach odbija się – jak księżyc w śródleśnym stawie – społeczeństwo z jego licznymi wadami. Paradoksalnie przez to, że sędziowie zostali oderwani od nas wszystkich, bo umożliwiono im więcej, te wady występują wyraźniej.
Kiedy kilka lat temu, gdy emerytowany radca prawny powiedział mi, że sędziowie to najbardziej skorumpowane środowisko w Polsce, nie wierzyłem. Miałem za sobą kilka postępowań sądowych i (...) już wiedziałem, że coś w tzw. wymiarze sprawiedliwości jest nie tak. Byłem skłonny przyznać rację, że procedury są niedoskonałe, że wiele rzeczy trzeba poprawić, że trzeba skrócić terminy postępowań. Ale żeby korupcja?!
Zmieniłem zdanie po sprawie sądowej, w której występowałem jako interwenient uboczny, przeciwny wniesionemu pozwowi. Termin rozprawy został – jak na warunki warszawskie – wyznaczony szybko, co już mnie zastanowiło, bo w tym samym sądzie inna sprawa, dotycząca tego samego podmiotu, leżała już dwa lata i wciąż nie miała terminu. Moje zdziwienie przeszło w zdumienie, gdy po pierwszej rozprawie sędzia wyznaczyła dodatkowe posiedzenie zaledwie w dwa tygodnie od pierwszego, wyraźnie dając do zrozumienia, że robi to kosztem czasu na inne czynności. Aby dostać ode mnie odpowiedź na jedno z pytań, sąd zwrócił się do przeciwników procesowych o dokumenty, które oni – cóż za zbieg okoliczności – mieli przygotowane, jakby czekali tylko na ten moment. Nie miałem żadnych wątpliwości, jakie będzie rozstrzygnięcie, ale nie mam też wątpliwości, że ktoś z sędzią o tym rozmawiał poza rozprawą, ktoś przygotował grunt dla takiego postępowania sądu. Jednym słowem – działo się sporo poza salą sądową. Zdaję sobie sprawę z tego, że strona niezadowolona z rozstrzygnięcia kwestionować może nie tylko sam wyrok, ale i obiektywność sądu, ale takich dowodów na chory układ w sądach jeszcze nie doświadczyłem. Jednak, jak pisze RYSPOR, korupcja jest w sądach trudna do udowodnienia.
Nie zgadzam się natomiast z dopiskiem, że „obok urzędników”. Urzędnikom można zarzucić niskie kompetencje, ale oni się boją, że zostaną nakryci na gorącym uczynku. A czy ktoś złapał sędziego na braniu łapówki? Są to ludzie w dużym stopniu zdemoralizowani, albowiem – co Autor rozwija w dalszej części swego listu – mają immunitet. Sędziowie w Polsce są usytuowani wyżej niż inni, a przecież mają rodziny, znajomych, sąsiadów, powiązania towarzyskie – zwłaszcza w świecie prawniczym. Trudno jest udowodnić sytuacje korupcyjne, nawet jeśli czuje się je aż nazbyt dobrze. Immunitety wszelkie (także poselskie) prowadzą do buty, wiary we własną nieomylność. Są w Polsce środowiska, które swoją pozycję budują na korporacyjnym ładzie: biegli księgowi, rzeczoznawcy majątkowi, naukowcy i inni, nie jest to jednak dla innych tak dokuczliwe. Nietykalność sędziego (nawet jako uczestnika ruchu drogowego), specjalny system emerytalny i inne przywileje denerwują ludzi „z zewnątrz”, a beneficjentów demoralizują. Pamiętajmy przy tym, że w dużej części sędziowie to młodzi ludzie. Na Zachodzie tymczasem zawód sędziego jest zwieńczeniem kariery prawniczej. To wszystko powoduje, że zawód ten nie cieszy się należnym prestiżem. Znane mi są przypadki, że – mieszkająca w pobliżu sędzia wykorzystuje swój autorytet do tego, żeby w zwykłych sprawach z pogranicza relacji sąsiedzkich wymuszać interwencję służb, dzwoniąc na policję i podając, że jest sędzią. To też jest patologia.
Na koniec sprawa może drobna, ale warta rozważenia. Widziałem na filmach, że są kraje, gdzie nie wstaje się na sam widok sędziego, nie dostaje się kary za uśmiech jako komentarz do wypowiedzi sędziego. Może zacząć od tego u nas?
NARCYZ WASZKIEWICZ (adres internetowy do wiadomości redakcji)