Potworny koronawirus niszczy mózg
Powiązani z wojskiem chińscy naukowcy prowadzą makabryczne eksperymenty w stylu doktora Frankensteina. Stworzyli koronawirusa, kuzyna COVID-19, który sieje w zarażonych organizmach prawdziwe spustoszenie. Sprawia, że mózgi się kurczą, a oczy bieleją. Powoduje stuprocentową śmiertelność przynajmniej u myszy. Ale są to myszy „uczłowieczone”, czy też „zhumanizowane”. Zostały zmodyfikowane genetycznie w ten sposób, aby miały w sobie ludzkie geny oraz proteiny. Po eksperymencie naukowcy z Pekinu obłudnie ostrzegli, że patogen, będący przecież ich dziełem, może przerzucić się na ludzi.
Na wieść o tym emerytowany profesor medycyny z kalifornijskiego Uniwersytetu Stanforda dr Gennadi Glinsky napisał oburzony: „To szaleństwo musi zostać powstrzymane, zanim będzie za późno”.
Wciąż nie są znane przyczyny pandemii COVID-19, która wstrząsnęła światem i zabiła co najmniej 7 milionów ludzi. Niektórzy naukowcy uważają, że koronawirus SARS-CoV-2, który rozpętał zarazę, wyewoluował w sposób naturalny. Wielu jednak doszło do wniosku, że został wykreowany sztucznie, zapewne w Instytucie Wirusologii w chińskim mieście Wuhan, i na skutek niewystarczających środków bezpieczeństwa wydostał się na zewnątrz.
Ten ostatni pogląd z pewnością znajdzie liczniejszych zwolenników po tym, jak wiadomość o koszmarnym wirusie z Pekinu trafiła do mediów.
Chińscy badacze ze stołecznego Uniwersytetu Technologii Chemicznej zamieścili artykuł o swym budzącym grozie „sukcesie” na portalu bioRxiv, który udostępnia teksty naukowe przed ich oficjalną publikacją w czasopismach. Pod tekstem podpisało się dziesięciu specjalistów. Wśród nich jest dr Yigang Tong, absolwent Wojskowej Akademii Nauk Medycznych. Wiadomo, że współpracował on ze znaną ze swych osobliwych badań na latających ssakach Zheng-Li Shi, o której na Zachodzie mówi się „kobieta-nietoperz”. Dr Zheng-Li Shi jest jedną z dyrektorek Instytutu Wirusologii w Wuhan.
Z tekstu w bioRxiv wynika, że w 2017 roku naukowcy odkryli w organizmach żyjących w Malezji łuskowców koronawirusa spokrewnionego z powodującym chorobę COVID-19 patogenem SARS-CoV-2. Otrzymał on nazwę GX/2017. Naśladowcy doktora Frankensteina z Pekinu umieścili mikroba od łuskowców w laboratorium. Sugerują, że podczas przechowywania zarazek przeszedł potężną mutację, w wyniku której stał się bardziej zjadliwy (czy jednak ludzie mu w tym nie pomogli?). Zmieniony wirus został nazwany GX_P2V.
Dr Yigang Tong i jego koledzy postanowili sprawdzić, czy potrafi on uśmiercać „uczłowieczone myszy”. Eksperyment przeprowadzono na ośmiu gryzoniach. Cztery zostały zarażone, pozostałe otrzymały dawkę substancji niemającą wpływu na organizm. Zwierzęta
z drugiej grupy miały się dobrze. Te z wirusem od razu zaczęły chorować, popadły w letarg, błyskawicznie traciły na wadze. Okazało się, że zarazek jest niezwykle agresywny. SARS-CoV-2 szerzy się przede wszystkim w drogach oddechowych, ale pochodzący od łuskowców patogen wykryty został w płucach, tchawicy, kościach, oczach i mózgach gryzoni. Szóstego dnia eksperymentu ilość wirusa w płucach zwierząt zmniejszyła się, za to znacznie wzrosła w mózgach. Nastąpiła ostra infekcja mózgu, który uległ skurczeniu. Siódmego dnia oczy myszy stały się białe. Ósmego dnia zwierzęta były martwe.
Niebezpieczne działania wirusologów w Pekinie zostały skrytykowane przez wielu ekspertów. FranÇois Balloux, epidemiolog z Instytutu Genetycznego przy londyńskim University College, powiedział: „Nie widzę żadnych naukowych korzyści z przymusowego zarażenia dziwnego szczepu zhumanizowanych myszy przypadkowo odkrytym wirusem. Wstępny tekst nie podaje poziomu bezpieczeństwa biologicznego ani zastosowanych środków ostrożności. Brak tych informacji rodzi niepokojącą możliwość, że część lub całość tych badań, podobnie jak eksperymenty w Wuhan w latach 2016 – 2019, które prawdopodobnie spowodowały pandemię COVID-19, została lekkomyślnie przeprowadzona bez minimalnych zabezpieczeń biologicznych”. Czy więc planetę znów ogarnie pochodząca z Chin śmiercionośna zaraza? (KK)
Na podst.: