Pegasusem w polityka
W 2018 r. media doniosły, że w CBA Najwyższa Izba Kontroli natrafiła na fakturę opiewającą na kwotę 25 mln zł. Została ona przeznaczona na zakup w 2017 r. systemu Pegasus, który służy do inwigilacji osób przez nieograniczony dostęp do ich telefonów i komputerów.
Według TVN24 wszystkie koszty zakupu Pegasusa to 34 mln zł. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież CBA zgodnie z ustawą może, a nawet powinno podejmować czynności operacyjno-rozpoznawcze w celu zapobiegania popełnianiu przestępstw, ich rozpoznania i wykrywania. Problem jednak w tym, że 25 mln z tej sumy biuro otrzymało prawdopodobnie z Funduszu Sprawiedliwości, którego zadaniem jest przede wszystkim pomoc osobom pokrzywdzonym i świadkom przestępstw. Według Citizen Lab, laboratorium badawczego działającego przy Uniwersytecie Toronto, w 2018 r. obecność Pegasusa wykryto w 45 państwach. Używały go między innymi: Arabia Saudyjska, Azerbejdżan, Bahrajn, Kazachstan, Meksyk, Maroko, Rwanda, Zjednoczone Emiraty Arabskie. W 2021 r. na liście użytkowników zabrakło m.in. Polski i Węgier (NSO cofnęło licencję). W 2019 r. z inicjatywy Rzecznika Praw Obywatelskich zespół ekspertów złożony z przedstawicieli organizacji pozarządowych, byłych polityków i funkcjonariuszy przygotował raport „Osiodłać Pegaza”. Według raportu Pegasusa używano w stopniu niezwykle agresywnym, zaś jego kupno i wykorzystanie było nielegalne i rażąco naruszało normy konstytucyjne. W styczniu tego roku Sejm powołał komisję śledczą ds. Pegasusa, w której skład wchodzi 11 posłów, a jego przewodniczącą została Magdalena Sroka (PSL-Trzecia Droga).
Przed kilkunastoma dniami media poinformowały, że za pomocą Pegasusa inwigilowano także wielu czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Marcin Bosacki z Platformy, wiceprzewodniczący sejmowej komisji ds. Pegasusa, w wywiadzie dla PAP stwierdził:
– Słyszę z kręgów polityków pisowskich, zarówno w Sejmie, jak i w Senacie, że mają świadomość tego, co działo się w ich partii. Wiedzieli, że byli podsłuchiwani przez służby nie w celu wykrycia poważnych przestępstw, ale po to, by zebrać na nich haki. Lista z nazwiskami podsłuchiwanych polityków prawicy, gdy służby specjalne nadzorowali Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, ma krążyć wśród członków PiS i wywoływać wielkie obawy. Pojawiają się na niej m.in.: Jarosław Kaczyński, Marek Suski, Adam Bielan, Ryszard Terlecki, Mateusz Morawiecki, Krzysztof Sobolewski, Marek Kuchciński, Ryszard Czarnecki, Jan Krzysztof Ardanowski. Doniesienia o rzekomej inwigilacji polityków PiS przez ich własne służby wywołują zamieszanie w partii Jarosława Kaczyńskiego. – Lista podsłuchiwanych jest jak yeti. Nikt jej u nas nie widział. Komuś bardzo zależy, by taka wrzutka była dla partii destrukcyjna – mówił „Rzeczpospolitej” wysoko postawiony członek PiS.