Mord i dwa samobójstwa
Pani Bronisława od czasu, kiedy stała się rencistką, miała stały rytm dnia. Szczególnie o poranku. Ponieważ 65-latka miała problemy ze snem, już o 4 – 5 rano spacerowała w okolicy bloku, w którym mieszkała. Była osobą bardzo religijną, dlatego codziennie po spacerze o godzinie 6 pojawiała się na mszy. Tak też miało być 25 marca 2008 roku...
Pani Bronisława mieszkała z mężem w Jaśle. Małżonkowie mieli dwóch dorosłych synów i córkę. Była osobą znaną i lubianą. 25 marca 2008 roku domownicy nie słyszeli, kiedy pani Bronisława opuściła mieszkanie. Kiedy kobieta nie wróciła o tradycyjnej porze z kościoła, około godziny 9 rodzina powiadomiła policję. Na początku poszukiwania nic nie dały. Ale nagle pojawiła się ważna wiadomość pochodząca z notatnika policyjnego patrolu z nocy – 25 marca. Otóż okazało się, że Bronisława podczas spaceru była świadkiem włamania do sklepu. Widziała młodą kobietę i mężczyznę wynoszących towar. Policjantom udało się zatrzymać kobietę, ale też wylegitymować panią Bronisławę i odnotować ją jako świadka.
Mężczyzna – złodziej – zbiegł i dopiero następnego dnia zgłosił się na policję. On też został pierwszym podejrzanym w związku z zaginięciem mieszkanki Jasła. Miał jednak alibi. Śledczy następnie skierowali podejrzenia w stronę męża pani Bronisławy. Biedaka męczono przesłuchaniami, wymyślano motywy, które mogły skłonić go do jakiegoś zbrodniczego czynu. Ponoć starano się mu stawiać konkretne zarzuty. Ta faza śledztwa zakończyła się tragicznie – niesłusznie podejrzewany targnął się na swoje życie. Nikt nigdy nie poniósł odpowiedzialności za tę tragedię.
Jednak sprawa zaginięcia zmieniła się w okolicach Wszystkich Świętych. W miejscowości Warzyce, na trasie Jasło – Krosno, znajduje się cmentarz Ofiar Terroru Hitlerowskiego. Wśród wielu mogił znajduje się tam betonowa, symboliczna mogiła jednego z dowódców AK. Jeden z weteranów pojawił się na cmentarzu przed dniem zmarłych. Zauważył, że płyta grobu jest naruszona. Powiadomił o tym księdza oraz gminę. Kilka dni później, 18 listopada, wójt wraz z więźniami z zakładu karnego porządkowali cmentarz i mając informację o naruszeniu grobowca, zaczęli to sprawdzać. Po odsunięciu płyty zobaczyli zwłoki kobiety. Ustalono, że jest to zaginiona Bronisława. Kobieta zginęła wskutek obrażeń głowy. Znaleziono świadka, który nazajutrz po zaginięciu ofiary przejeżdżał samochodem obok cmentarza i widział przy grobowcu czterech mężczyzn ubranych na czarno. Sprawiali wrażenie osób, które się modlą. Świadka nie przesłuchano, gdyż zginął w wypadku samochodowym.
3 października 2009 roku była emisja programu „997”. Pojawienie się naszej ekipy Magazynu Kryminalnego „997” w Jaśle, a później prezentacja tej sprawy w kanale TVP Info pośrednio przyczyniły się do ustalenia sprawców zabójstwa. Jedna z informacji okazała się kluczem do tej zagadki i doprowadziła do jednego ze sprawców zbrodni. Okazał się nim 24-letni student informatyki.
9 lutego o 6 policja zatrzymała dwóch mężczyzn, którzy przyznali się do winy. Zabójcami byli wspomniany student Grzegorz S. i 22-letni murarz – Tomasz N. Była jeszcze dwójka 16-latków (Emil L. i Paweł L.), koledzy z osiedla, którzy nazajutrz po zbrodni pomagali mordercom zacierać ślady...
Dwaj pijani młodzi mężczyźni wracali z dyskoteki. W ich samochodzie powoli kończyło się paliwo. Jeden z nich, kiedy byli na osiedlu, na którym mieszkała pani Bronisława, wpadł na pomysł, żeby ukraść trochę benzyny. Nie mogli znaleźć pojemnika. Wtedy nadeszła pani Bronisława i pijani zaczęli zmuszać ją, żeby szukała w śmietniku jakiegoś pojemnika, bo oni się brzydzili. Kobieta stanowczo odmówiła. Wtedy padły pierwsze ciosy. Później kolejne. Gdy zorientowali się, że ich ofiara najprawdopodobniej nie żyje, wsadzili ją do bagażnika i przewieźli na cmentarz. Jak później ustalono, kobieta, kiedy była wciskana do mogiły, żyła. Ponieważ ciało nie chciało się zmieścić, zwyrodnialcy skakali po nim, aby można było dosunąć płytę grobowca.
Była też kolejna tragedia związana z tym śledztwem. Policja z Jasła wytypowała jednego podejrzanego – był nim Marcin L. (zbieżność nazwisk z jednym z faktycznych sprawców), 19-latek z Nowego Glinnika koło Jasła. Antyterroryści wpadli do jego mieszkania, aresztowali, wywieźli na cmentarz, gdzie miał ukryć zwłoki zamordowanej. Ponoć był bity. Następnie okazało się, że to pomyłka i został zwolniony. Chłopak nie wytrzymał tych przejść – popełnił samobójstwo.
Blisko trzy lata po zbrodni dwaj zabójcy i ich nieletni pomocnicy stanęli przed sądem w Krośnie. Według sądu Tomasz N. odegrał w tej zbrodni główną rolę i dlatego otrzymał wyrok 25 lat więzienia. Student – Grzegorz S., który tłumaczył się, że tylko ze strachu wykonywał polecenia, został lżej potraktowany przez sąd i dostał 15 lat. Małoletnich za pomocnictwo skazano na rok więzienia.