Doceniona gwiazda
Nagrody amerykańskiej Gildii Aktorów Ekranowych to – po Złotych Globach – kolejna okazja, żeby poznać najwyżej ocenione ubiegłoroczne filmy oraz wyróżniających się aktorów. Gala laureatów odbyła się 24 lutego w Los Angeles. Zwycięzcy otrzymali statuetki „Aktor”. Wśród wyróżnionych znalazła się artystka znana nie tylko z ekranu, lecz także – a może nawet przede wszystkim – z estrady. Żeby podkreślić jej wysoką pozycję w artystycznej hierarchii, okolicznościowym trofeum uhonorowali ją czołowi aktorzy – gwiazda „Przyjaciół” Jennifer Aniston oraz nie mniej popularny Bradley Cooper, który tak ją przestawił: „Oto zdobywczyni nagrody Gildii Aktorów Ekranowych za życiowe osiągnięcia, którą jest niesamowita i niezłomna Barbra Streisand”.
Po tych słowach na scenę weszła 81-letnia artystka, ubrana w długą do ziemi złotą połyskującą spódnicę i wyłożoną na nią bluzkę z tej samej tkaniny. Na złoty komplet miała zarzucony czarny żakiet, a na głowie beret ze złotymi ornamentami. Publiczność powitała ją owacją na stojąco. Bił brawo również obecny na widowni jej obecny mąż, aktor James Brolin.
Streisand nie wyglądała na swój wiek. Jeśli towarzyszący jej wejściu na scenę utwór „The Way We Were”, tytułowy z filmu „Tacy byliśmy” (1973), w którym artystka zagrała razem z Robertem Redfordem, miał sugerować, że nie tak bardzo się zmieniła, to spełnił zadanie. Nagranie podkreśliło, że mimo licznych ról ekranowych (Streisand zagrała w 19 filmach, z których trzy wyreżyserowała), jej głównym atutem jest talent wokalny. Wydała 36 albumów i przez blisko 60 lat koncertowała. „Byłam dziewczynką bez ojca, ale z dobrym głosem” – wspomina artystka dzieciństwo.
Zanim o jej piosenkarskiej karierze, jeszcze słowo o aktorstwie. Nie bez powodu nagrodę wręczył jej Bradley Cooper. „Oczywiście, że film widziałam” – mówiła Streisand w 2018 roku, po premierze obrazu „Narodziny gwiazdy”, który on wyreżyserował i zagrał w jednej z głównych ról. – „Podobał mi się. Jest cudowny. Cudowna jest też w nim Lady Gaga”.
„Narodziny gwiazdy” z Cooperem i Gagą to już czwarty film o artystce, która osiąga sławę, podczas gdy jej starszy partner – także sceniczny gwiazdor – przechodzi załamanie i pogrąża się w alkoholu. W ekranowej wersji tej historii z 1976 roku to właśnie Streisand gra główną rolę i śpiewa przebojowe piosenki. Jest wśród nich kompozycja „Evergreen”, która otrzymała Złoty Glob i Oscara. Streisand skomponowała ją razem z Paulem Williamsem, udowadniając, że dysponuje nie tylko talentem wokalnym, ale też potrafi pisać przebojowe piosenki.
Na profesjonalnej estradzie zadebiutowała w wieku 18 lat w nocnym klubie „Bon Soir” mieszczącym się w nowojorskiej Greenwich Village. Śpiewała tam przed gwiazdą wieczoru, którą była aktorka komediowa Phyllis Diller.
Po klubowym stażu Streisand występowała w teatrach i telewizji. W 1963 roku wytwórnia Columbia Records wydała jej debiutancki longplay „The Barbra Streisand Album”. Piosenkarka nalegała, żeby płycie nie nadawać tytułu, bo uważała, że ludzie, którym spodoba się jej śpiew w telewizyjnych audycjach i pójdą po jej krążek do sklepu, będą szukać właśnie „albumu Barbry Streisand” i w ten sposób szybko go znajdą. Miała rację, bo płyta od razu chwyciła, docierając do pierwszej dziesiątki amerykańskiej listy bestsellerów. W 1964 roku nagrodzono ją Grammy w kategoriach „Album roku” i „Najlepsze żeńskie wykonanie wokalne”. Do złotego gramofonu kandydowało również wydane na płycie nagranie „Happy Days Are Here Again”. W latach 1963 – 1964 wokalistka nagrała cztery longplaye. Ostatni z nich wziął swój tytuł od umieszczonej na nim piosenki „People”, nagrodzonej Grammy w 1965 roku.
Streisand często prezentowała ten utwór na scenie. Nie mogło go zabraknąć na jednym z pierwszych jej dużych występów, który dała 17 czerwca 1967 roku w nowojorskim Parku Centralnym. Przed estradą było wtedy 128 tys. widzów. Piosenkarka zaprezentowała 33 piosenki, z których 11 trafiło na jej album „A Happening In Central Park” (1968). Repertuar Streisand już wtedy był obszerny i urozmaicony stylistycznie. Miała bowiem w dorobku nie tylko utwory skomponowane na potrzeby płyt studyjnych, lecz także piosenki z filmów i musicali z jej udziałem (m.in. „Zabawna dziewczyna”, „Hello, Dolly!”).
Jej kolejny sukces przyszedł wraz z premierą obrazu „Tacy byliśmy”. Tytułowa kompozycja nie otrzymała Złotego Gramofonu, ale jest ze Streisand niezmiennie kojarzona, a w 2008 roku została wprowadzona do Izby Sławy Grammy. Takiego samego wyróżnienia doczekała się w 1998 roku piosenka „People”, a w latach 2004 i 2006 podobnie wyróżniono krążki „Funny Girl” i „The Barbra Streisand Album”.
Po okresie mniejszej popularności Streisand ponownie zapunktowała z płytą „Guilty” (1980), którą nagrała z Barrym Gibbem. Utwór tytułowy zdobył Grammy. Nie przeszły bez echa także inne numery z tego albumu, takie jak „Woman In Love” czy „What Kind of Fool”. Atrakcją wydanych na „Guilty” piosenek jest falset Gibba – znany z nagrań formacji The Bee Gees – który dobrze współbrzmi z głosem piosenkarki. Kolejna wspólna płyta obydwojga wykonawców – „Guilty Pleasures” z 2005 roku – nie była tak popularna jak pierwsza, ale zawierała hity „Come Tomorrow” i „Stranger in a Strange Land”.
„Jako nastolatka, siedząc na łóżku w mieszkaniu w Brooklynie, z kubkiem kawowych lodów oraz filmowym czasopismem, marzyłam o karierze aktorskiej” – powiedziała artystka po odebraniu nagrody za aktorskie osiągnięcia. – „Oglądając w kinie muzyczny film «Faceci i laleczki», zakochałam się w barwnych kadrach i w Marlonie Brando. Postanowiłam dostać się do filmu, mimo że nie wyglądałam tak, jak ekranowe gwiazdy. Jestem wdzięczna, że mogłam być częścią magicznego kinowego świata”.
Streisand nie wspomniała wtedy o piosenkarskich sukcesach, więc ją wyręczyłem. „Już nie chcę śpiewać publicznie” – powiedziała niedawno w wywiadzie. 7 listopada ukazała się jej obszerna – licząca 970 stron – autobiografia, zatytułowana „My Name Is Barbra”. Jest też audiobook z tekstem czytanym przez autorkę, poszerzony o anegdoty i muzykę, który trwa blisko 48 godzin.