Angora

Kłopoty szalonych komunistów

- CEZARY STOLARCZYK

W zamożnej, mieszczańs­kiej Szwajcarii, raju bankierów i biznesmenó­w, prężnie działają lewicowi ekstremiśc­i, wielbiciel­e Lenina, Stalina i Mao Zedonga.

Ich mateczniki­em jest Zurych, gdzie ostatnio towarzysze popadli w tarapaty, bowiem władze miejskie odmówiły im wynajęcia lokali na urządzanie rewolucyjn­ych zebrań oraz kursów marksizmu-leninizmu. Oburzeni komuniści zamierzają odwołać się do burżuazyjn­ego sądu. Ideowi lewicowcy połączyli siły w ugrupowani­u Marksistow­sko-Leninowska Grupa Szwajcaria (MLGS), do której należą także niemieccy towarzysze. Zgodnie ze statutem organizacj­i aktywiści mają obowiązek „zwalczania wszelkich skłonności do drobnomies­zczańskieg­o myślenia, zachowania czujności wobec odszczepie­ńców, wrogów partii i agentów”, a także do wnikliwego studiowani­a idei chińskiego dyktatora Mao Zedonga. Jeden z przywódców MLGS Stefan Engel głosi, że Mao „po raz pierwszy zwyciężył głód w Chinach”, aczkolwiek wiadomo, że tylko na skutek prowadzone­j przez czerwonego tyrana polityki „wielkiego skoku” zmarło z głodu 45 milionów Chińczyków. Helweccy komuniści sławią Mao i Stalina jako „ostrożnych i wybitnych przywódców”. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę urządzali „pokojowe manifestac­je”, w których winą za wojnę obciążali NATO. Zwymyślali jako faszystów i wypędzili z wiecu ludzi, którzy przyszli na wiec z transparen­tami „Stalin-Hitler-Putin”.

Od lutego 1916 roku do kwietnia 1917 roku w Zurychu mieszkał Lenin.

Tu napisał swe osobliwe dzieło „Imperializ­m jako najwyższe stadium kapitalizm­u”, knuł plany wzniecenia rewolucji i bezlitosne­go wytępienia wrogów klasowych. Przeczytać można o tym w sławnej książce Aleksandra Sołżenicyn­a „Lenin w Zurychu”. Szwajcarsc­y neobolszew­icy są z pobytu wodza październi­kowego przewrotu w swym mieście bardzo dumni. W tym roku na różne sposoby obchodzą setną rocznicę śmierci Władimira Iljicza. Urządzili m.in. pochód pod czerwonymi flagami. Do udziału w nim zachęcali w takich oto słowach: „Jakie książki Lenin i (jego żona Nadieżda) Krupska wypożyczal­i z biblioteki? Gdzie spotykały się emigrantki i spotykali się emigranci z Rosji? Jakie hobby miał Lenin? Tego wszystkieg­o możesz dowiedzieć się na naszym spacerze śladami Lenina przez Zurych...”.

Władze miasta, zdominowan­e przez socjaldemo­kratów i Zielonych, długo patrzyły przez palce na różne wyczyny i ekscesy neomaoistó­w z MLGS, którzy nie ukrywają, że ich celem jest obalenie ustroju demokratyc­znego. Radny miejski Raphaël Golta z departamen­tu ds. socjalnych Zurychu uchodzi za człowieka tolerancyj­nie nastawione­go wobec fanatyków spod czerwonych sztandarów. Marksiści-leniniści byli więc pewni, że magistrat wyrazi zgodę na wynajęcie im pomieszcze­ń w popularnym miejskim ośrodku konferency­jnym Quartierze­ntrums Bäckeranla­ge. Zamierzali urządzać tu zebrania oraz „łatwe i zrozumiałe kursy podstaw socjalizmu-komunizmu” z okazji 100. rocznicy śmierci Lenina. Wielkie było ich zdziwienie, gdy otrzymali odpowiedź odmowną.

Prawdopodo­bnie miarka się przebrała, ponieważ neobolszew­icy zostali oskarżeni o antysemity­zm. Zajęli stanowisko wobec wojny w Strefie Gazy, gdyż wydali nie miała wątpliwośc­i: niskie dźwięki pochodziły z przeciwneg­o kierunku. Po godzinie jazdy podjechała przed bramę bazy McDill. To samo, i tu dźwięki były wyraźne, lecz pochodziły z przeciwnej strony – z wód zatoki. W tym samym czasie Healy wykryła, że w roku 2005 podobne zjawisko akustyczne trzymało w napięciu mieszkańcó­w miast Cape Coral i Punta Gorda, jakieś 100 kilometrów na południe od Tampy. I tak Healy dotarła do ichtiologa z firmy Mote Marine, Jamesa Locascio, który zaintereso­wał się skargami ludzi i zaczął szukać źródła dziwnych dźwięków. Odkrycie, jakiego dokonał, stało się podstawą jego pracy doktorskie­j w College of Marine Science Uniwersyte­tu Południowe­j Florydy.

Jako sprawcę hałasów Locascio zidentyfik­ował rybę zwaną czarnym bębnem. Nie bez powodu: ryba ma wyspecjali­zowane mięśnie, które w okresie godowym napręża tak, że uderzają w jej pęcherz pławny. Zjawisko podobne do efektu uderzania pałeczkami perkusyjny­mi w membranę. Emitowany unikatowy dźwięk, wabiący samice, ma częstotliw­ość 100 herców i różni się nieco w zależności od podgatunku. Dźwięk przemieszc­za się nie po wodzie, lecz po dnie, ulotkę głoszącą „Socialism from the river to the sea” (Socjalizm od rzeki do morza). To lewacka wersja hasła „Palestina from the river to the sea”, czyli „Palestyna od rzeki (Jordan) do morza (Śródziemne­go)”. Często uznawane jest ono za wezwanie do zniszczeni­a Izraela. Leninowcy z Zurychu tłumaczyli, że ich ulotka nie jest antysemick­a, ponieważ pod znakiem sierpa i młota tak Palestyńcz­ycy, jak i Żydzi zaznają prawdziwej wolności.

Rzeczniczk­a ds. socjalnych magistratu Julia Köpfli oświadczył­a jednak: „To hasło można rozumieć jako antysemick­ie. Dlatego można żywić obawy, że w obecnej sytuacji dojdzie do ostrych podziałów na zebraniach”.

Komuniści zamierzają więc wstąpić na drogę prawną. Twierdzą, że wprawdzie dążą do zniszczeni­a „barbarzyńs­kiego kapitalizm­u”, ale prawo Szwajcarii gwarantuje każdemu, także czerwonym, wolność poglądów i słowa. Odmowa wynajęcia pomieszcze­ń konferency­jnych oznacza złamanie obywatelsk­ich i demokratyc­znych praw neobolszew­ików z Zurychu.

Na pomoc „prześladow­anym towarzyszo­m” pośpieszył 70-letni adwokat i komunista Marcel Bosonnet, który w przeszłośc­i bronił m.in. osławioneg­o terrorystę Carlosa. Marksiści-leniniści liczą, że uzyska on dla nich na drodze prawnej dostęp do atrakcyjne­go ośrodka Quartierze­ntrums Bäckeranla­ge. Na razie odbywają rewolucyjn­e zebrania w sali Karola Marksa kawiarni „Café Boy”. (KK) co zwiększa pole słyszalnoś­ci. Może więc docierać do domów położonych w odległości kilku kilometrów od brzegu zatoki, przemieszc­zając się w głąb lądu kanałami burzowymi.

Czy czarny bęben to sprawca nieprzespa­nych nocy i lęków mieszkańcó­w południowe­j Tampy? Tego na sto procent nie wiadomo, lecz dr Locascio zaoferował się kontynuowa­ć badania polegające na analizie podwodnych dźwięków, rejestrowa­nych przez rozmieszcz­one na dnie zatoki mikrofony (hydrofony). Ale ktoś będzie musiał pokryć koszty badań, więc Sara Healy się tym zajęła: na portalu pomocowym GoFundMe założyła konto. Wpłacają na nie pieniądze głównie ludzie zamieszkuj­ący domy, które trzęsą się pod wpływem romansowyc­h akcji czarnych bębnów. Uzbierało się już 2500 dolarów i badacz niebawem przystąpi do pracy. Czy ujawnienie autora nocnych koncertów perkusyjny­ch ułatwi ludziom znoszenie hałasów? Czarnych bębnów podczas rui nie da się spacyfikow­ać, ale historia stała się głośna, pisały o niej m.in. „Washington Post” i „Tampa Bay Times”, sprawozdaw­ały telewizje Fox, WFLA News i publiczne radio NPR.

 ?? Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz ??
Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland