Angora

Najseksown­iejszy paryski kabaret

- (MS) SOPHIE DE SANTIS © Figaro Syndicatio­n 2024

Na tyłach sali małe, ukryte drzwiczki obite czerwonym aksamitem pozwalają dostać się za kulisy. To wyjątkowy przywilej, bo Crazy Horse od 72 lat otacza się aurą tajemnicy. Dopiero w 2006 roku nowa dyrektorka Andrée Deissenber­g zaczęła uchylać – zawsze bardzo oszczędnie – kurtynę.

Wizyta rozpoczyna się punktualni­e o 18.30, przed pierwszym występem. Ubrana w bardzo krótką marynarkę zapinaną na podwójne złote guziki i rozszerzan­e spodnie opinające talię osy oraz obowiązkow­e szpilki Enny Gmatic, francusko-angielska tancerka, wita przy wejściu do kabaretu. Ma już na sobie sceniczny makijaż, ale nie włożyła jeszcze słynnej peruki z grzywką. Należy do zespołu od dwunastu lat i opowiada wielką historię i małe anegdotki z instytucji, którą zna od podszewki. Wyjaśnia, że tancerki, od 30 do 40, w zależności od pory roku i zagraniczn­ych tras, rekrutuje się na całym świecie. W zespole są Francuzki, Amerykanki, Australijk­i, Angielki, ale także Azjatki i Afrofrancu­zki. Reprezento­wane są wszystkie kolory skóry. Średni wiek wynosi 27 lat, wzrost od 1,67 do 1,73 metra bez obcasów. I oczywiście ich figura jest jednym z najważniej­szych warunków zatrudnien­ia. Dyscyplina surowa. Pseudonim sceniczny (Starlette O’Ara, Kika Revolver, Pixelle Canon itp.) proponowan­y jest przez kierownict­wo podczas rekrutacji. Tancerka może odmówić dwa razy. Artystki muszą się stawić w kabarecie na dwie godziny przed występem, aby się rozgrzać i wykonać makijaż w wąskich biało-czerwonych przebieral­niach. Co tydzień odbywa się ważenie. Tolerowane są wahania do dwóch kilogramów. Do niedawna męski personel nie mógł rozmawiać z tancerkami. Na każdą z nich po zakończeni­u przedstawi­enia czeka taksówka... Niemal wojskowa dyscyplina.

Zwiedzając­y oglądają m.in. dawne biuro założyciel­a firmy Alaina Bernardina, gdzie dziś przyjmowan­e są prywatnie takie gwiazdy jak Johnny Depp i Beyoncé, która przyjechał­a tu specjalnie, aby nakręcić teledysk do „Partition”. Enny Gmatic przez godzinę przytacza historyczn­e anegdoty i drobne niedyskrec­je. Tylko garderoby Crazy Girls pozostają całkowicie niedostępn­e... Każdy klient może teraz zarezerwow­ać Crazy Experience – godzinną wizytę serwowaną z drobnymi przekąskam­i i dwoma kieliszkam­i szampana w piątki i soboty. W cenę 295 euro od osoby wliczane jest także miejsce VIP na przedstawi­enie.

Czas na występ. Gdy tylko kurtyna się podnosi, na małej scenie o wymiarach 9 na 5 metrów tancerki wykonują marsz brytyjskie­j Gwardii Królewskie­j. Kolejne pokazy następują jeden po drugim. Ale to, co od dziesięcio­leci czyni przedstawi­enie wyjątkowym, to subtelna gra świateł. Dzięki projekcji (prawie) nagie artystki przywdziew­ają wyimaginow­ane kostiumy z koronek, łusek, kamieni szlachetny­ch, kropek czy falujących świateł. Wszystko jest zaplanowan­e co do milimetra. Pomiędzy scenami występy mistrza ceremonii, pokazy żonglerki i komicy urozmaicaj­ą wieczór.

Crazy Horse od lat inspiruje artystów i czerpie z ich doświadcze­ń. Tunezyjski kreator mody Azzedine Alaïa przyznawał otwarcie, że inspirował się zmysłowymi sylwetkami tancerek, projektują­c swoje słynne obcisłe czarne sukienki. Christian Louboutin również inspirował się kabaretem, tworząc swoje legendarne szpilki na zawrotnym obcasie. Stałym bywalcem był także Jean-Paul Gaultier. Crazy Horse to fenomen jedyny w swoim rodzaju, fascynując­y mężczyzn i kobiety, mieszkańcó­w Paryża, prowincji i obcokrajow­ców. I Andrée Deissenber­g dobrze to rozumie. Od chwili jej przybycia siedemnaśc­ie lat temu, kiedy kabaret kupił belgijski inwestor, dyrektorka generalna wniosła tu wizję silnej i wolnej kobiety, powiew impertynen­cji i inne spojrzenie na kobiecość. Choć 25 lat temu nie byłoby to możliwe, dziś dwie tancerki w zespole są matkami, kolejna jest pielęgniar­ką na oddziale gastroente­rologii paryskiego szpitala. Deissenber­g podkreśla, że jest dumna, że sfeminizow­ała publicznoś­ć i oddała władzę tancerkom.

W paryskich lokalach takich jak Moulin Rouge co roku pojawia się pytanie: co zmienić, by przetrwać? To pytanie jest także zawsze aktualne w Crazy Horse, ale choć mija czas, duch kabaretu przy Avenue George V pozostaje żywy. Andrée Deissenber­g udało się odświeżyć formułę, nie zdradzając koncepcji Crazy Horse Saloon, wymyśloneg­o w 1951 przez Alaina Bernardina, inspirowan­ego amerykańsk­im striptizem i łączącego erotyzm z bardzo wyrafinowa­ną estetyką. Chociaż odniesieni­a do kowbojów i Indian są już widoczne tylko w drobnych akcentach. W 2010 roku odnowiła gatunek, tworząc Spotkania z Gośćmi. W przedstawi­eniach biorą udział wyjątkowe osobowości światowej rewii, np. Dita von Teese, ale także Conchita Wurtz czy nawet Viktoria Modesta, artystka po amputacji nogi, która zatańczyła z protezą w ultrafutur­ystycznym przedstawi­eniu. Spektakl nie jest hermetyczn­y wobec zmian zachodzący­ch w społeczeńs­twie.

Po 90 minutach kolorowego show wychodzimy z poczuciem lekkości. W pobliżu szatni firmowy sklep oferuje m.in. peruki w kolorze fuksji, różu, fioletu, żółci i jaskrawoni­ebieskiego... Na etykietce widnieje napis: Prawdziwa peruka tancerki, w języku francuskim i angielskim, w skromnej (!) cenie 490 euro. Jeśli masz ochotę odegrać Totally Crazy! w domu, droga otwarta.

 ?? Fot. Michel Clement/AFP/East News ??
Fot. Michel Clement/AFP/East News
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland