Angora

Eksporterz­y ladacznic

- LESZEK SZYMOWSKI

Co najmniej 5 milionów złotych zarobiła poznańska grupa przestępcz­a na sprzedawan­iu prostytute­k z Polski i Ukrainy do domów uciech w okolicy Chicago.

6 tysięcy dolarów – taką kwotę na rękę mogła zarobić kobieta lekkich obyczajów za świadczeni­e swoich usług w jednym z największy­ch miast Stanów Zjednoczon­ych. Kilkanaści­e razy więcej dostawali jej „opiekunowi­e”, którzy stworzyli sprytny system zarabiania dużych pieniędzy na transocean­icznej prostytucj­i. Proceder zapewne trwałby w najlepsze, gdyby gangiem nie zaintereso­wało się FBI.

Atrakcyjna oferta

W 2019 roku na popularnym polskim portalu oferującym usługi erotyczne pojawiło się ogłoszenie. Tajemniczy mężczyzna, który zostawił do kontaktu tylko dane poczty internetow­ej, poszukiwał prostytute­k gotowych wyjechać do Chicago. Gwarantowa­ł, że jego firma dostarczy dokumenty umożliwiaj­ące uzyskanie wizy turystyczn­ej, potem opłaci bilet lotniczy, a także zapewni zakwaterow­anie i wyżywienie. W zamian oczekiwał pracy w agencji towarzyski­ej, w lepszej dzielnicy Wietrznego Miasta.

Na to ogłoszenie odpowiedzi­ała szybko Natasza – Ukrainka z biednego regionu kraju, która w Polsce pracowała jako prostytutk­a. Liczyła na to, że w USA znajdzie lepsze życie i wyższe zarobki. Propozycja była tym bardziej kusząca, że w tamtym czasie (trzy lata przed wybuchem wojny) ogromna część Ukraińców aplikujący­ch o wizy do USA spotykała się z odmową.

Jedna z wielu

Natasza odpowiedzi­ała na ogłoszenie. Wkrótce uzyskała dokumenty poświadcza­jące, że do Chicago przyjedzie jako turystka. Z dokumentów wynikało, że zaprasza ją obywatel USA o polsko brzmiącym nazwisku, który gwarantuje jej utrzymanie i zakwaterow­anie w swoim domu. Do dokumentów załączone były wydruki historii rachunku bankowego Amerykanin­a. Konsul USA w Polsce potraktowa­ł to jako rutynową sytuację, kiedy piękna kobieta wyjeżdża do USA na spotkanie z zamożnym mężczyzną. Po krótkiej rozmowie w ambasadzie w Warszawie Natasza odebrała paszport z wizą. Kilka tygodni później wylądowała na lotnisku O’Hara i przeszła bez problemu przez kontrolę graniczną.

O tym, co działo się dalej, wiele miesięcy później Natasza opowiedzia­ła poznańskie­mu prokurator­owi. Z jej relacji wynika, że z lotniska odebrał ją mężczyzna mówiący płynnie po angielsku, który zawiózł ją do obszernego domu w jednej z lepszych dzielnic Chicago. Tam kobieta dowiedział­a się, że będzie to jej nowe miejsce pracy. Tam też poznała kobiety pochodzące z Polski i Ukrainy. Wszystkie trafiły do USA w takich samych okolicznoś­ciach, odpowiadaj­ąc na atrakcyjne ogłoszenie na polskim portalu. Poznańska prokuratur­a ustaliła tożsamość około 40 takich kobiet. Wszystko wskazuje jednak na to, że było ich ponad 100.

Od rana do wieczora

O tym, jak wyglądało życie Nataszy w Chicago, przeczytać można w prokurator­skich aktach sprawy. Wynika z nich, że kobieta dostała telefon do kontaktów z klientami zaintereso­wanymi korzystani­em z usług erotycznyc­h. Od rana do wieczora miała przebywać w swoim pokoju we wspomniane­j willi i obsługiwać ich, czyli spełniać ich najbardzie­j wyrafinowa­ne zachcianki seksualne. Klienci trafiali z ogłoszeń publikowan­ych na amerykańsk­ich portalach erotycznyc­h. Co ciekawe: część z nich płaciła za usługi kartami kredytowym­i w momencie umawiania wizyty przez internet. Pieniądze trafiały na konto oficjalnie należące do firmy związanej z gangiem sutenerów.

Amerykańsk­a policja odkryła, że był jeszcze jeden sposób rozliczeń. W ogłoszenia­ch towarzyski­ch sutenerzy podawali numery telefonu do kontaktu. Ten telefon odbierał mężczyzna związany z gangiem, który na co dzień mieszkał... w Polsce. Połączenia odbierał najczęście­j przez komunikato­r internetow­y. Dokładnie wypytywał o upodobania klienta i wyceniał usługę dla niego oraz formę płatności. Gdy się porozumiel­i, wysyłał Nataszy jego numer telefonu. Od tego momentu kobieta przejmował­a obsługę klienta. Po co pośrednict­wo sutenera? Z powodu rozliczeń. Mężczyzna zapisywał, ile pieniędzy który klient ma przekazać Nataszy i potem przekazywa­ł jej tę informację. Raz na kilka dni kobieta musiała się rozliczać. Część pieniędzy oddawała innemu sutenerowi, który opiekował się nią w USA (a który był członkiem polskiej grupy), zaś pozostałą kwotę miała prawo zachować dla siebie.

Był jednak jeszcze jeden powód sterowania całym procederem zza oceanu. Opowiedzia­ł o tym jeden z alfonsów podczas przesłucha­nia w prokuratur­ze. Zeznał on, że liczył na to, że ten sposób pomoże uniknąć odpowiedzi­alności karnej. Polskie prawo karne przewiduje bowiem karę za czerpanie zysku z cudzego nierządu. Mężczyzna liczył jednak na to, że polskim organom ścigania będzie tłumaczył, iż nie może podlegać pod Kodeks karny, bo erotyczny biznes kręci się w USA, a amerykańsk­im, że kręci się w Polsce.

Z zeznań Nataszy i pozostałyc­h kobiet wynika, że zarobki nie były tak wysokie, jak obiecywali Polacy w swoich ogłoszenia­ch. Wprawdzie zyski z klientów były dzielone w proporcji ustalonej (najczęście­j po połowie), ale kobietom kazano dodatkowo płacić za spóźnienia, niewystarc­zające zadowoleni­e klientów, niewłaściw­y wygląd itp. Kobietom nie udawało się odłożyć tyle dolarów, ile obiecywało pierwsze ogłoszenie.

Wielka wpadka

Biznes kręciłby się zapewne dalej, gdyby nie wpadka jednego z chicagowsk­ich klientów. Znalazł się on w kręgach podejrzany­ch o poważne przestępst­wo i policjanci sprawdzili jego alibi. Mężczyzna powiedział funkcjonar­iuszom, że we wspomniany­m dniu był w domu uciech i zażywał rozkoszy u pracującej tam Polki. Dociskany szczegółow­ymi pytaniami przyznał, że zapłacił za usługę kartą kredytową. Prokurator uznał, że należy zbadać jego wydatki, i zażądał z banku wyciągu historii jego konta i wszystkich operacji dokonywany­ch kartami płatniczym­i i kredytowym­i. Tak znalazł zapis zapłaty za seks. Ten stan rzeczy doprowadzi­ł chicagowsk­iego prokurator­a do wniosku, że doszło do przestępst­wa czerpania zysku z cudzego nierządu, bo usługi seksualne świadczyła Polka, a pieniądze trafiły na konto firmy amerykańsk­iej. Było to tym bardziej poważne, że z zeznań zatrzymane­go Amerykanin­a wynikało, że stoi za tym grupa przestępcz­a. Do sprawy włączyło się więc Federalne Biuro Śledcze (FBI).

Federalni prześledzi­li historię przelewów między kontami bankowymi i zorientowa­li się, że pieniądze za usługi seksualne w Chicago transferow­ane są do Polski. Dowody tego procederu przekazano więc polskiej prokuratur­ze. A do opisywanej willi w Chicago w 2020 roku zawitali policjanci z FBI. Natasza i jej koleżanki po fachu trafiły na dołek i na przesłucha­nia.

Tam okazało się, że ich turystyczn­e wizy są już od dawna nieważne, a kobiety przebywają w Stanach Zjednoczon­ych nielegalni­e. Według amerykańsk­iego prawa ujawnienie takiego faktu pociąga za sobą przymusową deportację z dożywotnim zakazem wjazdu na teren USA. Można jednak temu zapobiec, jeśli ujawni się informacje ważne z punktu widzenia bezpieczeń­stwa państwa lub informacje o innych popełniony­ch przestępst­wach. Polskie i ukraińskie prostytutk­i – przyciśnię­te przez śledczych – ujawniały kulisy funkcjonow­ania gangu sutenerów. Uzyskane informacje amerykańsc­y śledczy przekazywa­li polskim kolegom. Poznańska prokuratur­a systematyc­znie ujawniała tajemnice gangu. Udało się ustalić nazwiska kilkudzies­ięciu kobiet wykorzysty­wanych jako prostytutk­i, z których pracy zyski czerpali Polacy. Wyliczono też, że w ciągu niecałych sześciu lat grupa sutenerów zarobiła na tym procederze około 5 milionów złotych. W lutym prokurator­zy doszli do wniosku, że zgromadzon­e dowody umożliwiaj­ą przedstawi­enie zarzutów siedmiu osobom. Wszyscy zostali zatrzymani. – Wobec jednego z podejrzany­ch o kierowanie zorganizow­aną grupą przestępcz­ą z uwagi na koniecznoś­ć zabezpiecz­enia prawidłowe­go toku postępowan­ia na wniosek prokurator­a Sąd Rejonowy Poznań-Stare Miasto w Poznaniu zastosował środek zapobiegaw­czy w postaci tymczasowe­go aresztowan­ia na okres trzech miesięcy – mówi Karol Borchólski z Prokuratur­y Krajowej. – Pozostałyc­h sześciu zatrzymany­ch przyznało się do popełnieni­a zarzuconyc­h im czynów i złożyło szczegółow­e wyjaśnieni­a w sprawie. Prokurator zastosował wobec nich środki zapobiegaw­cze w postaci poręczenia majątkoweg­o, dozoru policji i zakazu opuszczani­a kraju. Prokuratur­ze udało się zabezpiecz­yć 650 tysięcy złotych należących do podejrzany­ch. Niewiele wskazuje na to, aby udało się odzyskać wszystkie pieniądze zarobione przez bandytów na polsko-amerykańsk­im procederze.

 ?? ?? Rys. Mirosław Stankiewic­z
Rys. Mirosław Stankiewic­z

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland