To wszystko przez zazdrość...
Kara dożywotniego więzienia dla Gruzina za brutalne zabójstwo żony
Straż pożarna znalazła oskarżonego z żoną na balkonie. Leżeli tam oboje. Ona kilkadziesiąt minut później zmarła w szpitalu. Nie miała szans na ratunek. On miał zaledwie kilka nacięć. Twierdzi, że chciał popełnić samobójstwo, ale nikt w tę wersję nie uwierzył.
Prokuratura oskarżyła Gruzina Telmana N. o zabójstwo żony, której zadał trzy ciosy nożem w szyję. Mężczyzna usłyszał też zarzut podpalenia mieszkania, które wynajmował na jednym z łódzkich osiedli mieszkaniowych.
Dziwnie opowiada
Po odczytaniu aktu oskarżenia Telman N. stwierdza, że zrozumiał stawiane mu zarzuty. Dodaje jednak dość stanowczo, że do ich popełnienia się nie przyznaje. Stanowczość słychać w głosie, nawet gdy nie rozumie się słów. Oskarżony słabo zna język polski, dlatego w sali sądowej jest tłumacz języka gruzińskiego.
– Przyznaję się, że moimi rękami zginęła moja żona, ale to nie wyglądało tak jak w zarzutach – sąd nawet nie zdążył zadać pytania, kiedy tłumacz powtarza kolejne zdania wypowiadane przez oskarżonego.
Na temat podpalenia mieszkania nie chce mówić. Twierdzi, że nic nie pamięta. Zgadza się jednak na złożenie wyjaśnień.
– To wszystko przez zazdrość się zdarzyło. Jak przyjechałem do domu i zobaczyłem walizki, nie chciałem, żeby jechała. Sięgnąłem po walizki, a ona wzięła nóż. Tego noża prokuratura nie ujawniła. Trzymała go ona, ja też i oboje machaliśmy tymi nożami. I przez przypadek w nią trafiłem. Jak zauważyłem, że upadła – też postanowiłem się zabić. Wcześniej zadzwoniłem do brata mojej żony, żeby przyjechał i nam pomógł. I przytuliliśmy się z pokrzywdzoną, a później znalazła nas straż pożarna.
Oskarżony nikomu nie mówił, że ma kłopoty małżeńskie.
Pytany o powody zazdrości opowiada o nich dobre kilka minut. Tłumacz słucha go uważnie, ale nic nie przekazuje sądowi. Wreszcie pada jedno zdanie:
– W stronach, z których pochodzę, o tych rzeczach się nie rozmawia.
– To wszystko? – pyta z niedowierzaniem sąd.
– On tak dziwnie to wszystko opowiada, nie rozumiem go – tłumacz, który sam jest Gruzinem, bezradnie rozkłada ręce.
Nie tylko on ma kłopoty ze zrozumieniem oskarżonego, któremu – jak można się domyślać – honor nie pozwolił na zwierzenie się najbliższym. Ten sam honor nie przeszkodził jednak w zabiciu żony. Trudno też mówić o honorze,
Oskarżony: Telman N. (44 l.), obywatel Gruzji, budowlaniec O: zabójstwo żony i podpalenie mieszkania, w którym doszło do zbrodni Ofiara: Rozeta K. (26 l.), żona oskarżonego Obrona: mecenas Krzysztof Żelechowski Oskarżenie: prokurator Ewa Popińska – Prokuratura Rejonowa Łódź-Bałuty Sąd: przewodniczący składu orzekającego sędzia Piotr Wzorek, Dorota Siewierska, druga sędzia zawodowa – Sąd Okręgowy w Łodzi kiedy Telman N. próbuje przekonać sąd, że jego żona zginęła na skutek nieszczęśliwego wypadku, gdy oboje przepychali się, mając noże w rękach.
Telman i Rozeta mieli troje małych dzieci. Małżeństwo dzieliła spora różnica wieku – aż 18 lat. W kwietniu 2021 roku mężczyzna sam przyjechał do Polski i zaczął pracować jako murarz. Po kilku miesiącach dołączyła do niego żona z dziećmi. Śledczy ustalili, że małżeństwo miało kłopoty. Oskarżony był chorobliwie zazdrosny o żonę. Podejrzewał ją też o romans z kimś z Gruzji. W jej telefonie znalazł korespondencję, z której wynikało, że planuje powrót do ojczyzny razem z dziećmi. Kobieta raczej się z tym nie kryła, bo w mieszkaniu stały spakowane walizki.
– Chciałem spalić te walizki, dlatego właśnie kupiłem benzynę – próbował tłumaczyć się w sądzie oskarżony.
Był wieczór 24 maja 2022 roku. Telman N. zabrał dzieci do centrum handlowego. Tam zostawił je pod opieką rodziny. Sam wrócił do mieszkania, gdzie była jego żona. W międzyczasie pił alkohol. Twierdzi, że niewiele. Tłumaczy, że pojechał, żeby zabrać żonę do dzieci. Dlaczego miał ze sobą nóż? Dlaczego podpalił mieszkanie? Tego już nie tłumaczy.
W chwili przyjęcia do szpitala Rozeta K. znajdowała się w stanie agonalnym. Na jej szyi była widoczna cięta, bardzo głęboka rana obejmująca prawie cały obwód szyi. Widoczna była przecięta tchawica i wszystkie mięśnie boczne szyi. Rokowania lekarzy były skrajnie niepomyślne. Rozległość urazów mogła świadczyć o całkowitym braku przepływu mózgowego na skutek dekapitacji.
Przerażający widok
Sąsiedzi zapamiętali Rozetę K. i jej dzieci. Nie kojarzyli natomiast oskarżonego.
– Byłem szczęśliwym sąsiadem, bo słyszałem gwar zabawy dzieci. Nigdy nie słyszałem tam awantur – wspomina przed sądem świadek Bogdan R. – W dniu zdarzenia usłyszałem potworny krzyk kobiety. Wyszedłem na klatkę i zobaczyłem typa z dużym czarnym nożem. Patrzyłem na niego z półpiętra, a on napierał na drzwi, które były uchylone. Obok stał jakiś zbiornik i pół litra wódki. Zbiegłem i złapałem ten pojemnik. Czułem, że to benzyna.
Bogdan R. chciał wystraszyć mężczyznę. Krzyknął: – Policja! Jednak Telman N. nie zareagował w żaden sposób na ten okrzyk i nadal napierał na drzwi mieszkania.
– Tych drzwi broniła ta kobieta i krzyczała – dodaje świadek.
– Te krzyki były takie ostre, nienaturalne – pamięta inny świadek, Róża R. – Jeszcze