Co złego dzieje się z Royal Navy?
Wpadki na ćwiczeniach, braki w wyposażeniu i personelu – prestiżowa Royal Navy tonie.
Spektakularna porażka podczas prób rakiety Trident zdolnej do przenoszenia broni nuklearnej to tylko jeden z niekończącej się serii niepokojących incydentów, które pogrążają brytyjską marynarkę wojenną, choć ta po brexicie ma odzyskać wiodącą rolę. Długi czas była to „marynarka nad marynarkami” – potężna siła, która zdominowała świat. Poprzez podboje na morzach świata Królewska Marynarka Wojenna pozwoliła Anglii zbudować imperium i zdobyć globalne wpływy. Teraz, w dobie brexitu i „Globalnej Wielkiej Brytanii”, kraj uwolniony z europejskich łańcuchów miał ponownie zwrócić się w stronę otwartego morza, a jego marynarka wojenna odzyskać wiodącą rolę. Niestety, niepowodzenia mnożą się, a niedawna spektakularna wpadka rakiety balistycznej Trident to kolejny już afront dla brytyjskiej dumy. Podczas ostatnich testów pocisk mogący przenosić ładunek nuklearny nie wystrzelił, lecz... upadł tuż obok okrętu. To już druga z rzędu porażka Tridentu, co rodzi wątpliwości co do realnych możliwości marynarki, ale także niepewność co do stanu brytyjskiego systemu odstraszania nuklearnego. W czasie gdy Londyn napina mięśnie przeciw Rosji, a chińska marynarka wojenna coraz bardziej zyskuje na sile, ta słabość jest powodem powątpiewań i chaosu. Nawet jeśli władze brytyjskie zapewniają, że gdyby wystrzeliły rakietę „naprawdę”, system zadziałałby prawidłowo...
Na początku lutego brytyjskie ministerstwo obrony musiało wycofać lotniskowiec Queen Elizabeth z największych ćwiczeń, jakie NATO zorganizowało od zakończenia zimnej wojny. Manewry pod nazwą Steadfast Defender odbyły się u norweskiego wybrzeża Arktyki, ale perła w koronie angielskiej marynarki nie wzięła w nich udziału ze względu na problem z... wałem napędowym. A lotniskowiec miał być centralnym elementem floty składającej się z 40 sprzymierzonych okrętów z 20 krajów. Jeszcze przed początkiem ćwiczeń Londyn określił tę misję jako „historyczną”. Upokorzenie było więc trudne do przełknięcia, tym bardziej że według umów i założeń NATO Wielka Brytania ma dysponować między jedną piątą a jedną czwartą sił morskich sojuszu. Na skutek awarii trzeba było pilnie przygotować do misji drugi brytyjski lotniskowiec Prince of Wales, a to nieuchronnie wiązało się z poważnym opóźnieniem w rozmieszczeniu sił. Na dodatek Książę Walii niedawno, latem 2022 r., również miał podobne problemy w drodze do Stanów Zjednoczonych, w związku z czym dopłynął jedynie do brytyjskiej wyspy Wight... Co więcej, na jego pokładzie już w 2019 r., czyli w pierwszym roku po oddaniu go do użytku, doszło do dwóch wycieków wody.
W zeszłym miesiącu, gdy wzrosło zagrożenie ze strony rebeliantów Huti na Morzu Czerwonym, a Londyn wraz z Waszyngtonem zaatakowały ich siły, pojawiła się propozycja wysłania Queen Elizabeth w ten region. Ale The Telegraph ujawnił, że brytyjskie lotniskowce nie były gotowe do wyruszenia w drogę na Bliski Wschód z powodu braku... marynarzy. Na statkach eskortujących i wsparcia grupy bojowej lotniskowców – w szczególności na Fort Victoria – zabrakło personelu. Co więcej, marynarka Jego Królewskiej Mości nie była w stanie przyłączyć się do amerykańskich ataków na instalacje lądowe Huti także z innego powodu. Sześć imponujących niszczycieli, które stanowią trzon brytyjskiej floty wojennej, ze względu na brak wystarczających środków budżetowych, nie zostało wyposażonych w rakiety manewrujące woda-ziemia Tomahawk. Od 2009 r., kiedy okręty te weszły do służby, Wielka Brytania nie znalazła funduszy, aby zakupić od USA pociski. A pustą przestrzeń na okrętach, gdzie miały się znajdować Tomahawki, przerobiono na... siłownie.
Jesienią ubiegłego roku na lotniskowcach brakowało samolotów. Według informacji dziennikarzy na manewry na północnym Atlantyku Queen Elizabeth popłynęła z pokładem pustym w dwóch trzecich, przewożąc jedynie osiem myśliwców piątej generacji, choć może pomieścić do 36 samolotów F-35B Lightning.
– Posiadanie lotniskowca bez samolotów nie ma żadnego sensu – zagrzmiał admirał Lord West, były dowódca Królewskiej Marynarki Wojennej. – Czy możecie sobie wyobrazić amerykański okręt z tylko kilkoma samolotami na pokładzie? Ich lotniskowce są zawsze całkowicie wyposażone. Tylko pokład pełen samolotów robi wrażenie i może zdenerwować Putina... Tymczasem podczas wielkiej podróży Queen Elizabeth po regionie Azji i Pacyfiku w 2021 r. Stany Zjednoczone musiały pożyczyć Brytyjczykom 10 samolotów F-35B, aby mogli sprawiać dobre wrażenie, bo królewskie siły dysponowały tylko... ośmioma myśliwcami RAF. Co gorsza, jeden z nich po
nieudanym starcie rozbił się na Morzu Śródziemnym u wybrzeży Egiptu...
Na początku lutego raport komisji obrony Izby Gmin ostrzegał, że w przypadku konfliktu brytyjskie siły zbrojne nie będą gotowe do prowadzenia działań wojennych o wysokiej intensywności, jeśli szybko nie zostaną wyeliminowane niedobory personelu i sprzętu. Jego autorzy wyjaśniają, że kiedy zaczyna brakować ludzi, oddziały są w coraz trudniejszej sytuacji i poddawane coraz większej presji. Od 2010 r. roczne założenia rekrutacyjne brytyjskiej marynarki wojennej ani razu nie zostały osiągnięte, a ogólna liczba personelu jest dzisiaj o 5 proc. niższa, niż zakładał plan na 2015 r. Niedobory dotyczą w szczególności mechaników i operatorów broni podwodnej, gdzie wiele stanowisk jest trudnych do obsadzenia. Do tego stopnia, że niedawno na popularnej platformie LinkedIn dedykowanej kontaktom i karierom zawodowym pojawiło się ogłoszenie o naborze nowego „dyrektora łodzi podwodnych”. Armia desperacko szuka kandydata do obsadzenia stanowiska wiceadmirała, który potrafi dowodzić okrętami atomowymi. Chętnych jednak brakuje, a ci, którzy się pojawiają, nie posiadają odpowiednich kwalifikacji. Marynarka wojenna liczy więc, że uda się przywrócić do czynnej służby byłych oficerów.
Obserwatorzy zwracają uwagę, że ten ponury obraz jest tym bardziej niepokojący, że podczas ostatnich cięć budżetowych Royal Navy była ciągle najhojniej finansowanym rodzajem sił zbrojnych. Nie przeszkodziło to jednak deputowanym szukającym oszczędności w rozważaniach nad ewentualną likwidacją elitarnych oddziałów królewskiej piechoty morskiej.