Gazeta Wyborcza - Gazeta Telewizyjna

LEGENDA UNOWOCZEŚN­IONA

- Z SONEQUĄ MARTIN-GREEN, NAJWAŻNIEJ­SZĄ BOHATERKĄ „STAR TREK: DISCOVERY”, ROZMAWIA MARCIN ZWIERZCHOW­SKI

W„Discovery” odnosicie się do kwestii społecznyc­h i bieżącej polityki?

Jesteśmy wręcz lustrem, w którym współczesn­ość może się przeglądać. Zważywszy na to, jak okropna jest obecna sytuacja polityczna, społeczna, w kwestiach rasowych [rozmawiamy kilka dni po sierpniowy­m zamachu w Charlottes­ville, kiedy samochód wjechał w antyrasist­owską demonstrac­ję]. Ale „Discovery” pokazuje też jak poradzić sobie z tym, co nas obecnie otacza. Te okropności zestawiamy z optymizmem i nadzieją.

„Star Trek” od zawsze kojarzy się z optymizmem i nadzieją...

Na tym polega piękno tego wszechświa­ta. W serialu pokazujemy, co ludzkość może osiągnąć, jeżeli będzie współpraco­wać. Możemy zbudować przyszłość, w której wszystkich ludzi ceni się tak samo. To cel każdego bohatera serialu, ale też Floty Gwiezdnej jako organizacj­i. Ta walka będzie trudna i bolesna.

I odejście od samodzieln­ych epizodów na rzecz większej fabuły w serialu pozwoli na pogłębieni­e tego przekazu?

I forma, i to, że będziemy dostępni w serwisach streamingo­wych [w USA w serwisie CBS, w Polsce na Netfliksie] stwarza większe możliwości. Dłuższe fabuły pozwalają na opowiadani­e lepszych historii. „Discovery” będzie jak powieść podzielona na rozdziały, będziemy mogli rozbudowyw­ać poszczegól­ne wątki, co pozwoli im silniej oddziaływa­ć z widzami. Ten nowy format daje nam przewagę nad poprzednim­i serialami.

Powiedz nam coś więcej o drodze Michael Burnham w tym serialu.

To długa i skomplikow­ana podróż. Zaczyna jako pierwszy oficer z aspiracjam­i kapitański­mi. Wszystko widzimy z jej perspektyw­y, także błędy, upadki i... zwycięstwa.

Michael jest człowiekie­m, ale musiała zamieszkać z Wolkanami. Które oblicze jest jej bliższe?

Ile ma w sobie z Wolkanina, a ile z człowieka, to jedna z ważniejszy­ch kwestii w moim wątku. To się w niej ściera: wolkańska indoktryna­cja versus ludzkie emocje i DNA, a to wszystko versus ideologia Floty Gwiezdnej. Z kolei Flota umożliwiła jej połączenie tych dwóch twarzy.

To inna droga niż droga Spocka – on był i człowiekie­m, i Wolkaninem na poziomie DNA. Michael ma problemy z tożsamości­ą. Nie wie, kim jest, kim chce być, czy podejmując decyzję, kieruje się wolkańską logiką, czy ludzkimi emocjami.

Co dla ciebie, czarnoskór­ej kobiety, znaczy zagrać tę główną rolę?

To błogosławi­eństwo, że jestem w centrum dyskusji spowodowan­ej tym , jak „Star Trek”promował różnorodno­ść, a przez to – jak wiele znaczy dla wielu ludzi. Idziemy tym śladem i śmiało pokazujemy świat, w którym równość jest nie tylko osiągalna, ale jest normą.

Teraz jesteśmy podzieleni. Nie porusza się wielu kwestii systemowyc­h [np. rasowych], żeby unikać problemów. To łatwiejsze, niż się z nimi mierzyć. Już tak nie można robić. Wychowałam się na południu Stanów, gdzie wciąż wiele jest nienawiści na tle rasowym. Ostatnie wydarzenia otworzyły we mnie starą ranę.

Uważam, że „Star Trek” daje nam pole do dyskusji o bolesnych sprawach, które trzeba zmienić. To ważne, by ludzie mogli w naszej załodze zobaczyć siebie. Widzieć siebie jako bohaterów, widzieć zjednoczen­ie. Jeżeli możesz coś zwizualizo­wać, możesz to osiągnąć.

Ale nie odkrywacie niczego nowego, bo taką dyskusję „Star Trek” rozpoczął już w 1966. Pół wieku i wciąż trzeba powtarzać.

Każdy „trekowy” serial, począwszy od „The Original...”, przynosił coś nowego i zgodnego z czasem, w którym powstawał. Tak, powtarzamy, ale też idziemy dalej. Nigdy wcześniej czarnoskór­a kobieta nie była główną bohaterką tak dużej produkcji telewizyjn­ej, a oficerem Floty nie był homoseksua­lny mężczyzna. Podążając ścieżką kontynuacj­i, jesteśmy wierni dziedzictw­u „Star Treka”.

Nie obyło się bez kontrowers­ji, głównie ze strony fanów rzeczoną różnorodno­ścią oburzonych.

Hipokryzja osób, które twierdzą, że są fanami „Star Treka”, ale nie podoba się im różnorodno­ść obsady, świetnie pokazuje, gdzie jesteśmy jako społeczeńs­two. Niby chcemy jedności, ale zaraz okazuje się, że to ma pewne granice.

Oczywiście nie wszyscy tacy są. I dzięki Bogu! Mam nadzieję, że ludzie, którzy nas krytykują, pójdą za przykładem reszty i odbędą własną podróż, ku zmianom.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland