*Łukasz Wojtasik
zdjęciowych naszych kampanii społecznych dziecięcych aktorów, którzy są naprawdę zaangażowani i jest to dla nich ciekawą przygodą.
Ostatnio w odpowiedzi na krytykę matek karmiących zrobiłam sesję podczas karmienia córki piersią. Zastanawiam się, czy dobrze postąpiłam.
– Media społecznościowe ułatwiają społeczny aktywizm. Za pomocą zdjęcia czy postu możemy wyrazić sprzeciw albo poparcie dla ważnych spraw. Ale i wtedy uważnie przyglądajmy się swoim działaniom, jeżeli angażują dzieci. Jeśli pojawiają się wątpliwości, to znaczy, że mamy wewnętrzny konflikt. Wtedy dobrze jest się zatrzymać i przyjrzeć, czego one dotyczą
– czy wynikają z presji społecznej, a może są wyrazem autentycznych obaw?
Zdecydowałem się np. opublikować zdjęcia z dziećmi podczas Parady Równości, bo uznałem, że i nasza obecność, i pokazywanie jej kształtuje oraz wspiera wartości, które chcę im przekazać.
Kiedy mówił pan o podawaniu zbyt dużej liczby informacji na temat dzieci, od razu przyszły mi do głowy facebookowe grupy dla rodziców, gdzie mamy konsultują różne problemy zdrowotne dzieci.
– To szczególnie delikatne w przypadku starszych dzieci. Śledzę takie fora dla rodziców nastolatków. Czasem pojawiają się tam bulwersujące treści, ocenia się własne dzieci albo podaje bardzo dużo szczegółowych informacji o ich problemach. Na takich grupach potrafi być kilkanaście tysięcy rodziców, wśród nich mogą się znajdować również rodzice kolegów takiego dziecka. A jeśli na taki profil dostaną się rówieśnicy? Albo jeśli ktoś kiedyś postanowi zagregować dane? Każda informacja uzupełnia portfolio internetowe.
A co do zasady – zdrowie dziecka najlepiej konsultować ze specjalistami. Fora internetowe kipią od sprzecznych porad, w których trudno się odnaleźć. Choć oczywiście zupełnie ich nie skreślam, bo dają poczucie wsparcia, przynależności, nie czujemy się sami z rodzicielskimi wyzwaniami. To stara prawda, że do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska, a w dzisiejszych czasach ona skurczyła się do najbliższej rodziny, często nawet bez dziadków, cioć, wujków. Ale zawsze dbajmy o podmiotowość dziecka. Czy chcielibyśmy, żeby nasz partner czy partnerka konsultowali na forach nasze problemy zdrowotne, pisali o naszej wysypce czy bezsenności?
A jeśli wrócę do zdjęć, co do których mam wątpliwość, i postanowię je skasować, problem znika?
– Usunięcie zdjęcia z profilu nie usuwa go z serwera, ale na naszym profilu nikt go nie zobaczy. Pytanie, czy ktoś wcześniej go nie skopiował. Nad tym nie mamy już kontroli. Ale i tak warto robić porządki na profilu, ograniczyć dostęp do wybranych zdjęć albo je usunąć.
Kiedy rozmawiam z przeciwnikami publikacji, często mam wrażenie, że ich intencje nie zawsze są czyste. Bywa, że taki rodzic ma silnie rozwiniętą potrzebę kontroli i wiele fantazji lękowych.
– Tak, choć niepublikowanie zdjęć wydaje się dobrym rozwiązaniem, to nie zawsze świadczy bezwzględnie, że jesteśmy lepszymi rodzicami. Czasem rzeczywiście mogą stać za tym potrzeba kontroli oraz lęki, które rodzic przekazuje dziecku.
Dlatego to, do czego zachęcam, to coś więcej niż techniczna troska, to uważność, rozwaga, budowanie świadomości i refleksja wokół naszych motywacji związanych z upublicznianiem wizerunku dziecka.
+
• specjalista do spraw bezpieczeństwa w internecie z fundacji Dajemy Dzieciom Siłę