Giertych, zmora Kaczyńskiego
Jak sojusznik został wrogiem
Początek kariery politycznej Romana Giertycha to reaktywowanie Młodzieży Wszechpolskiej, od której w późniejszych latach się odcinał. Ale w polityce startował jako narodowiec, przeciwny wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej.
W 1993 roku ubiegał się o mandat posła z list Unii Polityki Realnej. Wszedł do Sejmu dopiero w 2001 jako reprezentant Ligi Polskich Rodzin, zaprzyjaźnionej z o. Tadeuszem Rydzykiem. Zasłynął aktywnością w komisji śledczej badającej aferę orlenowską. I choć sama komisja zapisała się w pamięci jako grono politycznych pieniaczy, to jednak jej raport opisywał precyzyjnie wiele niepokojących zjawisk na styku gospodarki i polityki.
W czasie pierwszych, trwających dwa lata rządów PiS (2005-07) Giertych i jego LPR weszli – wraz z Samoobroną Andrzeja Leppera – do koalicji z Kaczyńskim i razem sprawowali władzę. W rządach Kazimierza Marcinkiewicza, a potem Kaczyńskiego (premierem został latem 2006 r.) Giertych był ministrem edukacji i wicepremierem. Chciał usunąć z listy lektur Witolda Gombrowicza i ubrać uczniów w mundurki. W 2007 roku na spotkaniu ministrów edukacji UE zgłosił pomysł stworzenia deklaracji, w której znalazłby się postulat zakazu aborcji i „propagandy seksualnej”.
Dla liberałów i lewicy był wówczas uosobieniem wszystkiego, co w polityce i na prawicy najgorsze. Jego formacjom zarzucano antysemityzm, ale on od antysemityzmu się odżegnywał. Jeszcze przed swoim fundamentalnym zwrotem ideowym zasłynął z gestu, który wiele osób zadziwił. W 2006 roku jako minister edukacji zjawił się w Jedwabnym na 65. rocznicy zamordowania Żydów w tej miejscowości przez miejscowych Polaków, czym rozczarował swój najtwardszy elektorat.
Rozstanie z PiS i z polityką
Jego drogi z PiS rozeszły się gwałtownie, gdy w lipcu 2007 r. CBA i prokuratura – kierowana jak dziś przez Zbigniewa Ziobrę – dokonały wewnątrzkoalicyjnego zamachu na Leppera. Przeciwko szefowi Samoobrony zorganizowano policyjną prowokację. Miała ona wykazać, że Lepper jest skorumpowany. Plan nie wypalił, a cała akcja zakończyła się skandalem i kompromitacją służb i prokuratury. Lepper zerwał koalicję, a Giertych, oburzony metodami PiS, przyłączył się do tego. Kilka miesięcy wcześniej (kwiecień 2007 r.) Giertych nie ukrywał swojego wstrząsu z powodu śmierci b. posłanki SLD Barbary Blidy, która zginęła podczas próby zatrzymania przez ABW.
Po rozpadzie koalicji b. minister edukacji przez chwilę próbował stworzyć w ówczesnym Sejmie rząd we współpracy z PO, potem głosował za przyspieszonymi wyborami. PiS stracił władzę, a LPR (i sam Giertych) nie dostał się do Sejmu. Giertych zrezygnował z kierowania Ligą, ogłosił, że odchodzi z polityki, i wrócił do zawodu adwokata. Jednocześnie w publicznych wypowiedziach ostro atakował PiS, Kaczyńskiego i Ziobrę. Domagał się od PO rozliczenia rządów z lat 2005-07 za używanie prokuratury i służb specjalnych do walki politycznej.
W tym czasie po raz pierwszy wszedł w czysto już prawny spór z dawnym koalicjantem. W 2008 r. złożył do prokuratury zawiadomienie w sprawie „polskiego więzienia CIA”. Sprawa była tajna, a o istnieniu więzienia Giertych dowiedział się jako wicepremier. Składając zawiadomienie, chciał ścigania polityków SLD za to, że w latach 2002-04 zgodzili się na powstanie w Polsce nielegalnego ośrodka przy szkole Agencji Wywiadu w Kiejkutach, gdzie Amerykanie przetrzymywali i torturowali obcokrajowców podejrzewanych o terroryzm. Domagał się też konsekwencji prawnych wobec Ziobry za ukrywanie informacji o więzieniu i wstrzymywanie śledztwa w tej sprawie.
Chociaż istnienie tajnego ośrodka zostało udowodnione, śledztwo trwa do dzisiaj.
Afera podsłuchowa i antysemickie wpisy
Kolejne zderzenie z obecną władzą nastąpiło, gdy w 2014 r. Giertych został pełnomocnikiem polityków PO – Radosława Sikorskiego i Jana Rostowskiego – w sprawie afery podsłuchowej. Wybuchła latem 2014 r. gdy tygodnik „Wprost”, a potem też związane z PiS media zaczęły publikować nagrania rozmów polityków i biznesmenów związanych z rządem PO-PSL. Giertych jako pierwszy wpadł na trop, że za Markiem Falentą, który zlecał zakładanie podsłuchów w restauracjach, mogą stać politycy PiS, którzy kiedyś kierowali CBA. Wskazywał na wiceprezesa PiS Mariusza Kamińskiego, jego zastępcę Macieja Wąsika, Ernesta Bejdę, wiceszefa CBA w 2007 r., a w latach 2015-19 szefa tej służby. Prokuratura odmówiła śledztwa w sprawie tego wątku.
W tym samym czasie Giertych reprezentował Sikorskiego i jego żonę Anne Applebaum w procesie przeciwko anonimowym autorom antysemickich wpisów na internetowych forach. Sprawców udało się ustalić, część z nich poniosła (niezbyt dotkliwe) konsekwencje.
Zajmował się też aferą SKOK Wołomin, podkreślając zaangażowanie w nią polityków PiS z kręgu obecnego wicepremiera Jacka Sasina.
Afera KNF i „dwie wieże”
W czasie obecnych rządów PiS Giertych został pełnomocnikiem Donalda Tuska i jego syna. Tuska reprezentuje w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej, w którym PiS próbuje postawić byłemu premierowi zarzut „zdrady dyploma
tycznej”. Z kolei syn byłego premiera Michał korzystał z usług Giertycha w sprawie oskarżeń o związki z aferą Amber Gold. Giertych reprezentował też młodego Tuska w związku z atakiem na jego mieszkanie dokonanym przez prawicowych kiboli.
Równolegle do kancelarii byłego wicepremiera zaczęły się zgłaszać osoby pokrzywdzone przez obecną władzę. Dwa najbardziej znane przypadki to bankier Leszek Czarnecki i austriacki architekt Gerald Birgfellner.
Czarneckiego Giertych reprezentował w ujawnionej przez „Wyborczą” aferze w Komisji Nadzoru Finansowego. Wiosną 2018 r. bankier nagrał korupcyjną propozycję, jaką złożył mu ówczesny szef Komisji Nadzoru Finansowego Marek Chrzanowski. W listopadzie 2018 r. Giertych zawiadomił prokuraturę. Sprawa uderzyła nie tylko w Chrzanowskiego, który stracił stanowisko, został aresztowany i czeka na proces. Ucierpiał cały obóz władzy, na czele z prezesem Narodowego Banku Polskiego Adamem Glapińskim, mentorem szefa KNF. W rozmowie z Czarneckim Chrzanowski powoływał się na Glapińskiego, a Giertych żądał, by prokuratura ustaliła, na czyje zlecenie została złożona korupcyjna propozycja. Jak dotąd odpowiedzialność ponosi tylko Chrzanowski. Były szef KNF nie wskazał swoich politycznych mocodawców.
Kilka miesięcy później (styczeń 2019 r.) do kancelarii Giertycha zgłosił się Gerald Birgfellner. Biznesmen przyniósł dowody na to, że w latach 2017-18 pracował nad projektem budowy drapacza chmur. Budynek miał powstać w centrum Warszawy, na działce zajmowanej przez związaną z PiS spółką Srebrna. Prace osobiście nadzorował Jarosław Kaczyński. Austriak przyszedł do Giertycha, bo Srebrna nie zapłaciła mu ani złotówki za pracę, a proszony o interwencję Kaczyński zalecił mu, by poszedł ze sprawą do sądu.
Austriak nagrał kilka rozmów z Kaczyńskim, a Giertych załączył je jako dowody w sprawie zawiadomienia do prokuratury o oszustwo, jakiego miał dopuścić się prezes PiS.
Stenogramy z rozmów ujawniła „Wyborcza”. Sprawa jak w soczewce pokazała upartyjnienie państwa i prokuratury w czasach obecnych rządów. W jej trakcie wyszło na jaw, że prezes partii załatwia w jej siedzibie kredyt z państwowego banku na całą inwestycję, a nawet, że wręczył 50 tys. zł. księdzu z rady fundacji zarządzającej Srebrną w zamian za zgodę na rozpoczęcie prac. Mimo to prokuratura nie wszczęła śledztwa ani w sprawie głównej, ani w związku z prowadzeniem przez Kaczyńskiego działalności gospodarczej w centrali PiS, ani nawet w sprawie wręczenia przez prezesa PiS gotówki. Postępowania prowadzono tak, by Kaczyński nie został ani razu przesłuchany. Birgfellner walczy teraz o odzyskanie swoich pieniędzy w procesie cywilnym. Tam też reprezentuje go Roman Giertych.
+
Choć przeszedł ideową metamorfozę, Giertych nadal jest konserwatystą, bliskim Kościołowi i opowiada się za zakazem aborcji. Diametralnie zmienił się jego stosunek do Unii Europejskiej