Startuje ruch Trzaskowskiego: PO trzyma się na dystans
Od dawna zapowiadana inicjatywa Rafała Trzaskowskiego wreszcie inauguruje swą działalność. Jednak działacze PO podkreślają, że to jego autorskie przedsięwzięcie.
Premiera ruchu jest mocno opóźniona. Miała nastąpić 5 września, ale przeszkodziła w tym awaria warszawskiej oczyszczalni ścieków. „Niestety, przez najbliższe tygodnie absolutnym priorytetem będzie dla mnie zarządzanie sytuacją wynikającą z awarii rury” – napisał wtedy na Facebooku prezydent Warszawy. Z tymi słowami zostawił zwolenników do 17 października.
PO boi się konkurencji
Tym razem jednak start ruchu zbiegł się z potężnym wzrostem zakażeń COVID-19, Warszawa właśnie wchodzi do czerwonej strefy. – Trzaskowski ma pecha, ale płaci też za błąd, który zrobił tuż po wyborach prezydenckich. Przegapił moment. Był na absolutnym topie – mówi osoba związana z Trzaskowskim.
Mój rozmówca zapewnia, że publiczne zachwyty polityków PO 10 milionami głosów, które Trzaskowski zdobył w wyborach, były autentyczne. Ale działacze PO szybko uznali, że ich własny wiceprzewodniczący zrobi im konkurencję.
Inny rozmówca opowiada, że już w czasie kampanii pojawiły się pierwsze zgrzyty. – W kierownictwie nie mieli odpowiedzi na pytanie, czy koncentrujemy się na budowaniu partii, czy jej obywatelskiego zaplecza, które przyciągnie dodatkowych zwolenników. Pierwsze rozwiązanie wzmacniało Budkę,
drugie Trzaskowskiego. Oczywiście na zewnątrz ogłaszaliśmy, że liderzy będą działać w tandemie.
Posłowie PO obawiali się pozycji samorządowców, zwłaszcza prezydentów dużych miast, na których Trzaskowski oparł kampanię. – Oczami wyobraźni koledzy widzieli na jedynkach ludzi od prezydentów Karnowskiego, Sutryka czy Truskolaskiego – opowiada nasz rozmówca z PO.
Trzaskowski został politycznym singlem
Skończyła się kampania prezydencka, politycy rozjechali się na wakacje, a kiedy wrócili – Trzaskowski został politycznym singlem, zaś jego ruch prywatną inicjatywą.
Politycy PO pytani o ruch Trzaskowskiego odpowiadają: „w tej chwili zajmuję się Platformą”, „nie mam pojęcia”, „nie bardzo się orientuję”. Twierdzą, że Trzaskowski niechętnie dzieli się szczegółami. Ostatni raz rozmawiali z nim o ruchu na spotkaniu klubu parlamentarnego we wrześniu.
– We wrześniu stało się jasne, że Trzaskowskiemu nie będziemy pomagać. Wygrała linia: wzmacniamy partię – słyszę od mojego rozmówcy z Platformy.
– Ruch Trzaskowskiego nie ma związków z partią – zaznacza ważny polityk PO. – To jego autorska inicjatywa. Rafał Trzaskowski założył fundację własnego imienia, został tam prezesem. Fundacja będzie utrzymywać się z datków, nie ma żadnych powiązań finansowych z Platformą.
Przyznaje, że ustalili z Trzaskowskim podział terytoriów. Dostali zapewnienie, że jego ruch nie ma w planach budowania konkurencyjnych list na następne wybory.
– To będzie raczej zaplecze eksperckie, różne fajne inicjatywy, zbieranie podpisów pod obywatelskimi inicjatywami – tłumaczy polityk z władz PO.
Inny rozmówca twierdzi jednak, że to tylko pozorny rozejm. Podpowiada, by zwrócić uwagę na zbieg wydarzeń: kiedy Trzaskowski ogłosił internetowy nabór do swojego ruchu, Platforma Obywatelska odpaliła bliźniaczą akcję dla chętnych na nowych działaczy.
Sam dołączył do inicjatywy, bo podoba mu się idea. Zrobił minisondaż wśród kolegów. – Byli wręcz zniesmaczeni, jakbym zdradzał Platformę. Z takim podejściem daleko nie zajedziemy. Szkoda. Gdyby nie wewnętrzne ambicje, wojenki, naprawdę mielibyśmy szanse na pozyskanie szerszego elektoratu – kwituje.
– W PO wiedzą, że Trzaskowski jest politykiem o największym potencjale promocyjnym w kraju, więc nic straconego – uspokaja nasz inny rozmówca z Platformy.
W PO wiedzą, że Trzaskowski jest politykiem o największym potencjale promocyjnym w kraju, więc nic straconego
Kameralna inauguracja w internecie
W sobotę fanfar nie będzie. Ruch ogłosi premierę w internecie. Rafał Trzaskowski zaprasza na jego stronę. Na razie chętnych jest ponad 9 tysięcy.
Choć Trzaskowski nieustannie powtarza, że nie robi konkurencji obecnemu liderowi, wśród działaczy Platformy krążą różne teorie. Nowa inicjatywa może zmienić polityczny układ sił. – Zobaczymy, jak sobie sam poradzi, gdy już zakopała go jego własna partia – mówi polityk tej partii.
Podkreśla, że dziś nikt nie zamierza podważać pozycji obecnego lidera. Przecież Borys Budka wygrał partyjne wybory niecały rok temu, i to z bardzo dobrym wynikiem. – Czas pokaże, czy będzie w stanie porwać ludzi, zaproponować nową jakość – kwituje polityk z władz PO.