Londyn zrywa negocjacje
– Nie będziemy w stanie dojść do porozumienia z UE – powiedział premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson.
W telewizyjnym oświadczeniu Johnson odniósł się do wyników środowego szczytu Unii Europejskiej.
Wcześniej Londyn zapowiadał, że zerwie negocjacje, jeśli do 14 października nie dojdzie do porozumienia z Brukselą. Unia Europejska jednak nie przejęła się tymi groźbami – wczoraj liderzy UE wezwali rząd Johnsona do „niezbędnych” ustępstw, by możliwe było podpisanie porozumienia.
Dziś Johnson wystąpił przed kamerą i ogłosił, że Wielka Brytania chciała porozumienia „wzorowanego na” umowie o wolnym handlu między Unią Europejską a Kanadą. – Sądząc po ostatnim szczycie UE w Brukseli, to nie jest to, czego chcą nasi partnerzy. Oni chcą mieć dalej kontrolę nad naszym prawodawstwem i rybołówstwem w stopniu, który jest zupełnie nie do przyjęcia dla niepodległego kraju – stwierdził.
Premier Wielkiej Brytanii oskarżył Unię Europejską, że „nie chciała poważnie negocjować w ostatnich miesiącach”, a wczorajszy szczyt „wydawał się mieć na celu wykluczenie umowy wzorowanej na kanadyjskiej”. – W związku z tym doszedłem do wniosku, że musimy przygotować się na wyjście na warunkach przypominających raczej te australijskie, czyli proste zasady wolnego handlu na świecie. Możemy to zrobić, bo zawsze wiedzieliśmy, że pierwszego stycznia dojdzie do zmiany – przekonywał Johnson. Wcześniej premier wykluczył przedłużenie okresu przejściowego.
Chwilę później „Guardian” doniósł, że rzecznik Downing Street uściślił, że Londyn uznaje „rozmowy handlowe za zakończone”. – Tak naprawdę to UE je zakończyła, mówiąc, że nie chce zmienić swojego stanowiska negocjacyjnego – powiedział dziennikarzom rzecznik prasowy premiera.
Rzecznik zasugerował, że Michel Barnier, szef unijnych negocjatorów, powinien odwołać przyszłotygodniową wizytę w Londynie, „jeśli nie zamierza ustąpić”.
– To jest wyraźna eskalacja w stosunku do tego, co premier mówił w telewizji – skomentował słowa rzecznika Andrew Sparrow z „Guardiana”.