Dlaczego prezes PZKol stracił biurko?
Z wybudowanego za blisko 90 mln zł welodromu główny wierzyciel Polskiego Związku Kolarskiego wywiózł w piątek zajęte przez komornika ruchomości. W tym nawet biurko prezesa związku.
Tuż po tym, jak polscy kolarze torowi zdobyli na mistrzostwach Europy młodzieżowców i juniorów aż 17 medali, z toru w Pruszkowie – gdzie siedzibę ma też Polski Związek Kolarski – wywieziono m.in. część maszyn potrzebnych do profesjonalnego przeprowadzania zawodów. Zajęte przez komornika ruchomości zabrał do swoich magazynów główny wierzyciel zadłużonego od wielu lat Polskiego Związku Kolarskiego – firma Mostostal Puławy, wykonawca toru.
Pełnomocnik Mostostalu mecenas Jarosław Makarewicz przed piątkową wywózką mówił „Wyborczej” o końcu i tak wielkiej cierpliwości firmy, dodając, że biurko prezesa Mostostalu zabiera „trochę symbolicznie”.
Poprawki za kasę „na gębę”
Dług PZKol wobec tej firmy rośnie o mniej więcej 1 tys. zł dziennie i obecnie wynosi prawie 11 mln zł. Skąd się wziął? Po ukończeniu budowy w 2008 r. okazało się, że światowa federacja zmieniła pewne wymogi i aby Polska mogła w 2009 r. zorganizować mistrzostwa świata, obiekt musiał zostać zmodyfikowany. Wykonane przez Mostostal poprawki kosztowały ponad 5 mln zł. Ówczesny szef PZKol Wojciech Walkiewicz, zlecając modyfikację toru, zapewnienie o otrzymaniu odpowiedniej kwoty z budżetu państwa dostał od ówczesnego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego jedynie „na gębę”. Gdy Drzewiecki w 2009 r. wyleciał z rządu po aferze hazardowej, jego następca Adam Giersz uznał, że procedury nie pozwalają ministerstwu na wypłacenie tych pieniędzy.
PZKol długu na początku nie spłacał, wniósł do sądu zarzut niewłaściwego wykonania inwestycji. Sprawę przegrał – sąd w 2016 r. nakazał spłatę całości długu wraz z odsetkami. Komornik odzyskał dla wierzyciela ok. 1 mln zł, PZKol zawierał z Mostostalem ugody, jednak po audycie z drugiej połowy 2017 r. stracił dotacje i sponsorów. Audyt nie tylko wykazał nieprawidłowości finansowe związku, ale też doprowadził do ujawnienia afery z trenerem i byłym dyrektorem sportowym PZKol Andrzejem P., któremu grozi do 12 lat więzienia po tym, jak prokuratura zarzuciła mu m.in. dwa gwałty.
Mostostal nie jest jedynym wierzycielem PZKol. Rok temu prezes związku Krzysztof Golwiej mówił m.in.: „Komornicy prowadzą ponad 80 spraw spowodowanych niegospodarnością i zadłużeniem Związku. Innym [oprócz Mostostalu] wierzycielom jesteśmy dłużni ok. 5 mln zł. Nie mamy sprawozdań finansowych za lata 2017 i 2018. Nie mamy też kompletnej dokumentacji księgowej. I jakichkolwiek środków finansowych”.
Wiertarkami w kasetkę
W piątek – jak twierdzi pełnomocnik Mostostalu – komornik dowiedział się od księgowej PZKol, że pozostający oficjalnie bez pieniędzy Związek trzyma w siedzibie kasetki z pieniędzmi. Interesujący się tą sprawą poseł PO Tomasz Zimoch napisał na Facebooku, że „do jednej nie było kluczyka, zatem niemal jak w filmie »Vabank« potrzebne były wiertarki”. – Związek zapewniał, że nie ma żadnych pieniędzy, a okazało się, że jakieś są. Względnie niewielkie, ale nie o to w tym chodzi.
Chodzi o brak wiarygodności – mówi Zimoch „Wyborczej”
Mecenas Makarewicz mówi, że wierzyciel czeka teraz już na licytacje toru oraz jego ruchomości. Obie według prawnika mogą się odbyć jeszcze w tym roku. Według Makarewicza zbudowany za państwowe miliony obiekt może przejąć jakiś podmiot prywatny, wspomina, że na początku roku zainteresowanie wyraziła pewna firma z Chin.
W przeszłości wyjściem z pułapki wydawało się kupno toru na licytacji przez Centralny Ośrodek Sportu, ale do tego pomysłu – czyli wydania na obiekt kolejnych milionów z publicznej kasy – sceptycznie odnosił się już minister Witold Bańka, a jego następczyni Danuta Dmowska-Andrzejuk w piśmie do Mostostalu wykluczyła tę opcję. Obecnie za sport odpowiada w polskim rządzie wicepremier Piotr Gliński, który – to informacja przekazana „Sportowym Faktom” przez prezesa Golwieja – ma wkrótce zaprosić PZKol na spotkanie dotyczące problemów polskiego kolarstwa. l