Real i Barcelona w rozsypce
Tydzień przed hiszpańskim klasykiem Barcelona i Real Madryt przegrały swoje mecze ligowe, nie zdobywając gola.
Antoine Griezmann wyczerpał limit cierpliwości Barcelony. Już w poprzedniej kolejce, gdy drużyna Ronalda Koemana zremisowała z Sevillą 1:1, trener publicznie skrytykował Francuza. Potem przyszły mecze reprezentacji i Griezmann znów był gwiazdą drużyny mistrzów świata. W starciu z Chorwatami zdobył bramkę na 1:0, która pomogła Francji zwyciężyć 2:1.
Zapytano Francuza, dlaczego w kadrze jest zawodnikiem o dwie klasy lepszym niż w klubie. Nie ugryzł się w język – powiedział, że selekcjoner wie, gdzie go wystawiać, tak żeby przynosił najwięcej korzyści drużynie.
Barcelona liczy dni
Czyli że Koeman tego nie wie? Tak jak nie wiedzieli Ernesto Valverde i Quique Setien, którzy prowadzili Barcę w poprzednim sezonie – tak samo fatalnym dla Griezmanna jak dla całej drużyny?
Mecz z Getafe był kolejnym popisem indolencji napastnika sprowadzonego za 120 mln euro. Przychodził do Barcelony, by nauczyć się nowego spojrzenia na futbol, ale na razie wydaje się, że nie jest zbyt pojętnym uczniem. Choć trudno obwiniać Francuza o kryzys w drużynie.
Nie tylko Griezmann sprawił, że Barcelona przegrała 0:1 pierwszy mecz w sezonie. Cała drużyna zagrała fatalnie – z Messim na czele. Argentyńczyk w drugiej połowie spacerował po boisku, jakby wciąż się dąsał, że latem musiał zostać w klubie. Getafe niczym specjalnym nie błysnęło poza walecznością, co wystarczyło do kontrolowania drużyny wartej w teorii blisko 900 mln euro. Nie pomogli Ansu Fati (trzy bramki w tym sezonie) i Philippe Coutinho, których Koeman wpuścił do gry.
Krótko trwała euforia Katalończyków w sezonie, w którym mają się odegrać za klęski poprzedniego. Nowy trener natchnął znużonych piłkarzy na dwa mecze. Problem nie kończy się na przepłacanych zawodnikach – w zadłużonym na 840 mln euro klubie z Katalonii toczy się walka o usunięcie prezesa Josepa Marii Bartomeu i jego ekipy. Ich dni są policzone.
Real bez prochu
Jedynym pocieszeniem dla Barcy jest równie słaba gra Realu Madryt. Dwie godziny przed Katalończykami Królewscy przegrali z Cádiz na swoim stadionie 0:1, w dodatku urazu doznał ich kapitan Sergio Ramos. Zinédine Zidane zmienił go w przerwie, ale uważa, że na Barcelonę będzie gotowy.
Zidane powiedział po meczu, że po pierwszej połowie Cádiz zasługiwał na dwa lub trzy gole. Według dziennika „Marca” Real grał najgorszy mecz w tym roku. W drugiej połowie zaczął gonić wynik, ale jak zwykle „zabrakło prochu” – jak mówią Hiszpanie. Od chwili, gdy zespół opuścił Cristiano Ronaldo, Królewscy mają ogromne kłopoty w ofensywie. W pięciu meczach tego sezonu La Liga zdobyli sześć bramek. Karim Benzema zaledwie jedną, tak jak Messi w Barcelonie, a przecież to dwaj najlepsi strzelcy poprzednich rozgrywek.
W minionych latach klasyk ligi hiszpańskiej urósł do rangi największego wydarzenia w Europie. Real i Barcelona zgromadziły niepowtarzalne gwiazdozbiory, które zawładnęły Ligą Mistrzów w latach 2014-18. 24 października na Camp Nou znów zagrają ze sobą, tym razem będą to jednak rywale, którzy po latach sukcesów weszli w okres dekadencji. W ubiegłym sezonie Real zdobył mistrzostwo Hiszpanii, ale z Ligi Mistrzów odpadł już w 1/8 finału. Barcelona rundę później, doznając druzgocącej klęski z Bayernem 2:8. Latem miało być trzęsienie ziemi na Camp Nou, tymczasem zmienił się trener, a na wygnanie skazano Luisa Suáreza. Niechciany w Katalonii Suárez zdobył już trzy gole dla Atlético.
Może nadszedł czas, gdy duopol Barcelona-Real Madryt opuści szczyt także w lidze hiszpańskiej? Ostatnim mistrzem spoza pary gigantów było Atlético sześć lat temu.