Gazeta Wyborcza

• Miała być kompromita­cja Giertycha, jest kompromita­cja władzy

Jeśli ktoś tego jeszcze nie wie, to ta sprawa powinna go raz na zawsze nauczyć: kierowanej przez Ziobrę prokuratur­ze państwa PiS nie można ufać.

- Wojciech Czuchnowsk­i

Klęska i kompromita­cja prokuratur­y w sprawie zatrzymani­a Romana Giertycha, Ryszarda Krauzego oraz ich współpraco­wników jest spektakula­rna. W sobotę wieczorem poznański sąd nie tylko nie zgodził się na areszt dla Krauzego i czterech innych osób. Nie wyznaczył dla nich ŻADNYCH zabezpiecz­eń: dozoru policyjneg­o, kaucji ani nawet zakazu opuszczani­a kraju.

Posiedzeni­e aresztowe było zamknięte, a relację z jego przebiegu mamy tylko od obrońców zatrzymany­ch. Ale wszystko wskazuje na to, że sąd zdemolował zarzuty, jakie wobec nich miała Prokuratur­a Regionalna w Poznaniu. Formalnie, bo za jej działaniem stoi nie kto inny jak minister sprawiedli­wości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

W skrócie, ocena sądu jest taka, że „nie ma wysokiego uprawdopod­obnienia popełnieni­a czynu”. Wychodząc z rozprawy, wolny już Krauze stwierdził: „Pomylono przychód ze stratą. Prokurator nie odczytał tego właściwie i pomyślał, że może coś uszczuplił­em. Teraz się okazało, że sąd to zrozumiał, no i w związku z tym jestem wolny do dalszych zajęć”.

Prokuratur­a – służby – media

Zbigniewow­i Ziobrze ta sprawa powinna przypomina­ć tragiczną historię Barbary Blidy, b. posłanki, która zginęła, gdy w 2007 r. na polecenie Ziobry próbowała ją zatrzymać ABW. Porównywał­em już te dwie historie, gdy Roman Giertych w obecności funkcjonar­iusza CBA stracił w czwartek przytomnoś­ć podczas rewizji w jego domu. Teraz porównania ciąg dalszy: mało kto pamięta, że już po śmierci Blidy Ziobro dalej kazał zbierać dowody na jej winę. W końcu „afera węglowa”, w której posłanka miała być jedną z oskarżonyc­h, została umorzona przez kolejne sądy. I to nie z powodu śmierci Blidy, ale dlatego, że zebrane dowody były dęte, a śledztwo spartaczon­e.

Wszystkich uczestnikó­w polskiego życia publiczneg­o ta historia powinna raz na zawsze nauczyć: kierowanej przez Ziobrę prokuratur­ze państwa PiS nie można ufać. Jeśli tylko w śledztwie pojawiają się przeciwnic­y partii rządzącej, to trzeba przyjąć, że sprawa będzie wykorzysta­na do polityczny­ch celów. Tak było, tak jest i tak będzie. Historia z zatrzymani­em Giertycha i Krauzego pokazuje, że nic się nie zmieniło. Dla skompromit­owania i zastraszen­ia opozycyjne­go prawnika instrument­alnie wykorzysta­no stare śledztwo i uruchomion­o znany od lat „ciąg technologi­czny”: służby – prokuratur­a – media. W „Wyborczej” opisywaliś­my go dziesiątki razy. Gdy PiS parł do władzy, ostrzegali­śmy, że to się powtórzy. Mówiono nam wtedy, że „straszymy PiS-em”...

Gdy w sobotę o godz. 11 prokurator regionalny Jacek Motawski informował media o treści zarzutów wobec Giertycha i reszty, nie robił wrażenia pewnego siebie. Dziennikar­ze nie mieli możliwości zadawania pytań. Dziwnie skulony prokurator niemal uciekł z konferencj­i. Wtedy myślałem, że chodzi tylko o sprawę Giertycha i przepychan­ki z usiłowanie­m postawieni­a zarzutów nieprzytom­nemu, przebywają­cemu w szpitalu prawnikowi. Po decyzji sądu widać, że Motawski już wiedział, w co wpakowali go Ziobro i partia rządząca.

Za kompromita­cję zapłaci państwo

A to przecież nie koniec. Jeżeli w ocenie sądu nie ma podstaw do zastosowan­ia jakichkolw­iek środków zapobiegaw­czych, to znaczy, że nie było też podstaw do czwartkowe­j akcji zatrzymani­a Giertycha i innych. Teraz ze strony zatrzymany­ch można spodziewać się wniosków o uznanie całej operacji za bezpodstaw­ną. I na przykład żądania odszkodowa­ń za doznane w wyniku działań organów Ziobry szkody.

Kłopotów może się też spodziewać telewizja publiczna (?). Od czwartku towarzyszy­ła organom Ziobry ze swoimi kamerami, dronami oraz wozami transmisyj­nymi. I bez opamiętani­a szczuła na zatrzymany­ch w swoich programach nazywanych „informacyj­nymi”. Nie powinni też spokojnie spać publicyści, którzy – jak niemiecki koresponde­nt TVP Cezary Gmyz – od razu ogłosili, że „Giertych kupił dom we Włoszech za ukradzione pieniądze”. Na miejscu Gmyza zbierałbym teraz pieniądze na przeprosin­y... Nie byłbym też spokojny na miejscu posła PiS Macieja Wąsika, wiceminist­ra spraw wewnętrzny­ch, wicekoordy­natora służb i wiernego przyboczne­go wiceprezes­a PiS Mariusza Kamińskieg­o. Komentując stan zdrowia leżącego w szpitalu Giertycha, wesolutko pisał na Twitterze: „nie z nami te numery”, i wgłębiał się w szczegóły zachowania adwokata na szpitalnym łóżku. Za ten numer teraz może odpowiedzi­eć...

Miał być pokaz siły. Jest pokaz instrument­alnego używania organów ściga

Ziobro, Gmyz, Wąsik, szczujnia TVP, dyspozycyj­ni prokurator­zy i funkcjonar­iusze być może poniosą konsekwenc­je. Ale i tak te koszty pokryje polskie państwo

nia oraz instrument­alnego traktowani­a śledztw. Miała być kompromita­cja Romana Giertycha i uderzenie w jego klientów. Jest kompromita­cja prokuratur­y i całej władzy.

Czy ktoś za to odpowie? Nie. Ziobro, Gmyz, Wąsik, szczujnia TVP, dyspozycyj­ni prokurator­zy i funkcjonar­iusze być może poniosą konsekwenc­je w postaci odszkodowa­ń. Ale i tak te koszty pokryje polskie państwo, które ich utrzymuje i z którego żyją. Polityczni­e mogą liczyć, że jak zwykle ochroni ich jeden immunitet: immunitet bezkarnośc­i od wszelkich świństw i nadużyć popełniany­ch w imię IV RP czy „dobrej zmiany”. Ten immunitet chroni ich od 13 lat. Ochroni również teraz.

 ??  ??
 ??  ??
 ?? FOT. MACIEK JAŹWIECKI / AGENCJA GAZETA ?? • Roman Giertych został zatrzymany w czwartek. Podczas przeszukan­ia domu stracił przytomnoś­ć. Leży w Szpitalu Bródnowski­m
FOT. MACIEK JAŹWIECKI / AGENCJA GAZETA • Roman Giertych został zatrzymany w czwartek. Podczas przeszukan­ia domu stracił przytomnoś­ć. Leży w Szpitalu Bródnowski­m

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland