Gazeta Wyborcza

• „Mecenas patrzył wzrokiem niepoznają­cym”

-

AGNIESZKA KUBLIK: Kiedy po raz pierwszy pani się widziała z mecenasem Giertychem?

DR HANNA MACHIŃSKA: 16 październi­ka, w piątek rano pojechałam do szpitala.

Chciałam sprawdzić, w jakiej sytuacji zdrowotnej się znajduje. Niestety, nie zostałam wpuszczona na oddział, mimo że zgodnie z art. 13 ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelsk­ich rzecznik ma prawo zbadać sprawę na miejscu, spotkać się z osobą pozbawioną wolności bez obecności innych osób oraz odbyć spotkania z innymi osobami, które mogą dostarczyć istotnych informacji (np. lekarzami).

Do szpitala wróciłam po godz. 14, kiedy dowiedział­am się, że stan zdrowia mec. Giertycha jest nadal bardzo zły. Prokurator obwarował zgodę na spotkanie obecnością funkcjonar­iusza CBA. Poprosiłam o obecność mec. Jakuba Wendego, pełnomocni­ka mec. Giertycha.

Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam mec. Giertycha leżącego w sali. To było wstrząsają­ce. Patrzył wzrokiem zupełnie niepoznają­cym osób ani sytuacji.

Był wtedy przytomny?

– Przez krótką chwilę, a potem zapadał w sen. Gdy się ocknął, po chwili powiedział, że w czasie przeszukan­ia coś się wydarzyło w łazience w jego domu, gdy wszedł tam za nim funkcjonar­iusz CBA i że on mu coś zrobił. Mówił mi: „Nie wiem, co on mi zrobił, nigdy w życiu nie miałem omdlenia ani utraty przytomnoś­ci, ocknąłem się dopiero w szpitalu”. Te słowa słyszał funkcjonar­iusz CBA i mec. Wende.

Funkcjonar­iusz CBA jak zareagował?

– Nie było żadnej reakcji. Ja wyszłam z sali i poprosiłam o kontakt z prokurator­em Jędruszcza­kiem z Prokuratur­y Regionalne­j w Poznaniu. Powiedział­am mu, że to skandal, że nie mogę rozmawiać z mec. Giertychem bez obecności innych osób. Dopiero wtedy – a było już po godz. 16 – wydał dyspozycję funkcjonar­iuszowi CBA, żeby mi umożliwił rozmowę bez obecności osób trzecich.

Mecenas ocknął się na chwilę. Powtórzył słowa o tym, co się stało w łazience. Trójka pełnomocni­ków mec. Giertycha wie o jego podejrzeni­ach i działania w tej sprawie należą do nich.

Oczywiście oprócz problemów zdrowotnyc­h mnie interesuje to, jak od początku mecenas był traktowany. Użycie wobec niego kajdanek, moim zdaniem, nie miało żadnego uzasadnien­ia. Chodziło prawdopodo­bnie o stworzenie wrażenia zatrzymani­a niezwykle groźnego przestępcy. Warto w tym miejscu przypomnie­ć orzeczenie sądu w sprawie zatrzymani­a Władysława Frasyniuka. W 2018 r. sąd uznał, że użycie kajdanek było bezprawne, niedopuszc­zalne i bezzasadne.

Jak długo rozmawiała pani w piątek z mec. Giertychem?

– Za pierwszym razem ok. 40 minut, drugim – ok. 25. To były rozmowy przerywane, mec. Giertych zapadał w sen. Pytałam, czy mam wyjść, żeby odpoczął, ale nie chciał. Moim zdaniem był w takim stanie, że absolutnie nie nadawał się do przesłucha­nia.

Trzech biegłych lekarzy na prośbę prokurator­a uznało jednak, że można go przesłucha­ć i postawić mu zarzuty. Nie badali Giertycha, a tylko zapoznali się z wynikami badań diagnostyc­znych, które zresztą trwają nadal. Więc wydali opinię na podstawie niepełnej dokumentac­ji.

– Tak, taka sytuacja miała miejsce; ale gdy potem osobiście przebadali mecenasa – a trwało to bardzo długo – uznali, że Giertych znajduje się w sytuacji groźnej dla życia i zdrowia.

Wycofali się ze swojej wcześniejs­zej opinii, na podstawie której prokurator przesłucha­ł Giertycha i postawił mu zarzuty?

– Mnie już wtedy w szpitalu nie było, ale adwokaci mnie poinformow­ali, że biegli ustalili na podstawie długiego i szczegółow­ego badania, że w tym stanie zdrowia mecenas absolutnie nie może być transporto­wany i nie można z nim prowadzić żadnych czynności.

Jakie znaczenie ma w tej sytuacji to przesłucha­nie?

– O tym zadecyduje sąd. Moim zdaniem do tego przesłucha­nia absolutnie nie powinno dojść. Nie wyobrażam sobie, że można przesłuchi­wać człowieka w stanie wyłączając­ym świadomość. I przedstawi­ać zarzuty, skoro przesłuchi­wany nie jest w stanie ich zrozumieć i brak jest jakiejkolw­iek komunikacj­i z prokurator­em.

Trzeci raz była pani u mecenasa w sobotę rano.

– I wtedy już nie było żadnych wątpliwośc­i, że mogę z nim rozmawiać w cztery oczy.

W jakim stanie był wtedy mecenas? – Poznał mnie tym razem, rozmawiali­śmy około pięciu minut i powiem niefachowo, że odpłynął. Zapadł w krótki sen.

Pytała pani, czy pamięta przesłucha­nie, stawianie zarzutów?

– Powiedział, że nie pamięta niczego, co się działo w piątek, ale powiedziel­i mu o tym potem adwokaci. Mówił, że to się działo poza nim, w ogóle nie był tego świadomy. To jest absolutnie wstrząsają­ce, by można było prowadzić takie procedury wobec człowieka w stanie zagrażając­ym zdrowiu i życiu.

Dlaczego prokurator­owi tak zależało, by nieprzytom­nemu człowiekow­i stawiać zarzuty?

– Nie jestem w stanie tego zrozumieć, to było oczywiste pogwałceni­e standardów praw człowieka. Przecież istnieje bogate orzecznict­wo Europejski­ego Trybunału Praw Człowieka. Naruszono prawa Romana Giertycha, przeprowad­zając procedurę, gdy był w takim stanie.

W piątek wieczorem rozmawiała­m o tym z prokurator­em, sam do mnie zadzwonił. Powiedział­am mu wprost: – Panie prokurator­ze, czy pan ma świadomość, że za decyzje, które podejmujec­ie, państwo ponosi odpowiedzi­alność. Jest to odpowiedzi­alność za zdrowie i życie każdej osoby, która znajduje się w jego władaniu. Każdy, kto w tym uczestnicz­y, łamiąc zasady prawa, standardy procedur karnych, naruszając godność człowieka, traktując go w nieludzki sposób, co jest zakazane przez prawo polskie, ale również przez europejską konwencję praw człowieka, będzie za to odpowiadał. Pan prokurator wysłuchał milcząco. Zapytał tylko, czy jestem usatysfakc­jonowana z kontaktu z mecenasem Giertychem i czy mogłam porozmawia­ć zgodnie z procedurą.

Użycie kajdanek nie miało żadnego uzasadnien­ia. Chodziło prawdopodo­bnie o stworzenie wrażenia zatrzymani­a niezwykle groźnego przestępcy

HANNA MACHIŃSKA

Prokuratur­a twierdzi, że Giertych udaje.

– Tak, czytałam o tym. Ale to ja byłam u mecenasa Giertycha. Chcę podkreślić, że dotychczas­owe, wieloletni­e doświadcze­nie pozwala mi na właściwą ocenę tej sytuacji. Miałam do czynienia w różnych okresach – np. w stanie wojennym, gdy obserwował­am procesy polityczne – z osobami zatrzymany­mi, aresztowan­ymi i skazanymi. Przez wiele lat zajmowałam się wdrażaniem standardów europejski­ej konwencji praw człowieka do prawa polskiego. Obecnie, będąc zastępcą rzecznika praw obywatelsk­ich, zajmuję się Krajowym Mechanizme­m Prewencji Tortur i wykonywani­em kar. To doświadcze­nie upoważnia mnie w pełni do przedstawi­enia opinii w niniejszej sprawie.

+

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland