Przeproście i weźcie się do pracy
Nie mówiliśmy prawdy, ogłaszając latem sukces w walce z pandemią. Myliliśmy się, mówiąc, że sytuacja jest opanowana. Zaniedbaliśmy przygotowania do drugiej fali COVID-u, nie zabezpieczyliśmy odpowiednio infrastruktury, sprzętu, szpitali. Zmarnowaliśmy czas i pieniądze, skupiając się na wyborach, nie chcieliśmy wprowadzić stanu nadzwyczajnego. Zrobiliśmy błąd, posyłając we wrześniu dzieci do szkół.
Przepraszamy, ale teraz potrzebujemy jedności i waszego wsparcia. Inaczej nie damy rady”.
W świecie idealnym tak właśnie premier Mateusz Morawiecki powinien zacząć swoje wystąpienie w Sejmie.
Dziś szef rządu ma przedstawić sytuację kraju w związku z wymykającą się spod kontroli epidemią COVID-19. Zapewne wezwie Polaków do przestrzegania dyscypliny i poparcia koniecznych ograniczeń, powie o czekających nas wszystkich trudnych miesiącach poświęceń. Wreszcie poprosi opozycję, by w dramatycznej sytuacji zapomniała o politycznych podziałach.
Tak wynika z zapowiedzi. Rząd stoi pod ścianą.
Za doprowadzenie do obecnej sytuacji ta władza zasługuje na to, by ją pogonić. Ale niestety, tylko ona może przeprowadzić kraj przez nadchodzące miesiące. Na zmianę nie ma po prostu czasu.
Konieczne jest zwarcie szyków w walce z pandemią – i władzy, i opozycji, całego społeczeństwa.
Rządzący potrzebują kredytu zaufania. Co najmniej takiego, jaki mieli wiosną, przy pierwszej fali pandemii. Dziś, po miesiącach kłamstw i ordynarnej propagandy, tego zaufania nie mają. Symbolem dotychczasowej postawy władzy jest minister zdrowia, niezłomny sternik i żeglarz, który opuścił pokład, choć do końca zapewniał, że walecznie będzie trwał.
Kredyt zaufania może jednak dostać premier. Warunkiem minimum jest szczere przyznanie się do błędów i zaniedbań. Tylko wtedy rząd będzie miał moralny mandat, by wprowadzać restrykcje, domagać się wyrzeczeń, wyznaczać zadania i egzekwować kary.
Zamiast chwalić się sukcesami, zapewniać, jak bardzo ceni zdrowie i życie Polaków, obwiniać lekarzy czy nauczycieli – Morawiecki powinien dziś zacząć od przeprosin.
Potem można rozmawiać o współpracy.
Przykład Nowej Zelandii, Finlandii czy Niemiec, gdzie rządzący mieli odwagę przyznać się do błędów, by potem iść dalej, pokazuje, że jedynie taka droga jest właściwa. I że nie jest wstydem powiedzieć: „Pomyliłem się”.
Niech Morawiecki przeprosi, niech rząd wreszcie weźmie się do pracy. Wierzę, że wtedy wszyscy pomogą i jakoś przez to przebrniemy.
+
Rządzący w Nowej Zelandii, Finlandii i Niemczech mieli odwagę przyznać się do błędów, by iść dalej. Nie jest wstydem powiedzieć: „Przepraszam”