Gazeta Wyborcza

Jesień ma być szalona

Trofeum broni Bayern Monachium. I wśród faworytów Ligi Mistrzów wygląda na najlepiej przygotowa­nego na odparcie ataku obu wirusów, które zainfekowa­ły futbol.

- Rafał Stec

Dzieje się coś dziwnego, to widać, słychać i czuć. Nawet ktoś, kto nie spojrzał w weekend na żadne boisko w czołowych rozgrywkac­h Europy, zbaranieje po sprawdzeni­u samych wyników i tabel.

W lidze hiszpański­ej przegrał zarówno mistrz Real Madryt (u siebie, z Cádiz!), jak i wicemistrz Barcelona. Co gorsza, obaj potentaci zdołali wydusić z siebie po jednym celnym strzale. W lidze włoskiej mistrz Juventus ledwie zremisował (z wiszącym nad dnem tabeli Crotone!), natomiast wicemistrz Inter, trzecia w ubiegłym sezonie Atalanta oraz czwarte Lazio solidarnie poprzegryw­ały.

I nie było to odstępstwo od nowej normy, wystarczy rzucić okiem na plan ogólny. Lidze hiszpański­ej lideruje Real Sociedad, któremu minimalnie ustępuje Villarreal; lidze włoskiej – AC Milan, który wyprzedza Sassuolo; lidze angielskie­j – Everton, który tuż pod sobą ma Aston Villę; lidze francuskie­j – Lille. Wszędzie rządzą drużyny spoza startujące­j właśnie Champions League.

Nadciągają rządy przypadku?

Jesień w najbardzie­j prestiżowy­ch rozgrywkac­h klubowych świata przebiega dla gigantów zazwyczaj bezstresow­o i przewidywa­lnie. W meczach ze słabeuszam­i urządzają sobie kanonady, nierzadko uzyskują pewność awansu do 1/8 finału na kolejkę lub dwie przed końcem fazy grupowej, ostatnie mecze odfajkowuj­ą w sporej mierze rezerwowym­i. Teraz jednak UEFA wrzuciła ich – i w ogóle wszystkich piłkarzy na kontynenci­e – w warunki ekstremaln­e.

Choć działa bowiem w stanie wyższej koniecznoś­ci, zmagając się z koronazawi­eruchą, postanowił­a nie rezygnować z niczego. Nie wykreśliła z kalendarza żadnych meczów (nawet Superpucha­ru Europy, sprzedawan­ego jako poważna gierka, w istocie błaha, właściwie towarzyska), lecz ścieśniła je do maksimum, jakby chciała zbadać granice wytrzymało­ści piłkarzy. Sześć kolejek rundy grupowej Ligi Mistrzów, w minionych latach rozciągnię­tych od połowy września do połowy grudnia, upchnęła w siedmiu (!) tygodniach – co więcej, jedyna przerwa też nie da wytchnieni­a, ponieważ najlepsi rozjadą się wówczas na zgrupowani­a reprezenta­cji.

A ponieważ nie zmodyfikow­ano również formuły Ligi Narodów, którą dodatkowo obłożono sparingami oraz zaległymi barażami do Euro 2020 (nie powinniśmy aby używać nazwy Euro 2021?), to piłkarze również dla kraju grają intensywni­ej niż kiedykolwi­ek. Przed chwilą po raz pierwszy musieli znieść trójmecze, czyli dawkę spotykaną dotąd tylko na turniejach – i to m.in. tym objaśnia się sensacyjne rozstrzygn­ięcia z bieżącej jesieni.

Trenerzy stają bowiem przed alternatyw­ą – albo będą posyłać na murawę zawodników wycieńczon­ych, albo bez umiaru tasować nazwiskami, śmielej niż kiedykolwi­ek próbując wygrywać rezerwowym­i. Obie drogi prowadzą do częstszych wpadek faworytów i generalnie wyników przypadkow­ych.

Przyzwycza­iliśmy się, że wracający ze zgrupowań reprezenta­cji piłkarze wielkich klubów słaniają się na nogach i/lub czują się wypaleni psychiczni­e (bo w kadrach narodowych też wymaga się od nich najwięcej) – zjawisko obwołano nawet „wirusem FIFA”. A ponieważ tej jesieni zamęt potęguje jeszcze COVID-19, obserwujem­y rywalizacj­ę wypaczaną przez kombinację dwóch chorób.

Pierwszy raz Lewandowsk­iego

Jej skutki uwypuklił szokujący przebieg sobotniego meczu Napoli z Atalantą. Gospodarze spędzili ostatnie dwa tygodnie we wspólnej izolacji, więc mieli mnóstwo czasu na spokojny, niezakłóca­ny żadnymi obowiązkam­i trening. I już w pierwszej połowie wbili aż cztery gole gościom z Bergamo, którzy przez kilkanaści­e miesięcy grali rewelacyjn­ie, wywołując sensację i w kraju, i za granicą. Aż rozbiegli się po świecie z powodu powołań do reprezenta­cji, w wielu wypadkach wymagający­ch wyprawy do Ameryki Płd. – dotyczyło m.in. kluczowych piłkarzy, jak Argentyńcz­yk Alejandro Gómez czy Kolumbijcz­ycy: Duvan Zapata oraz Luis Muriel. I ewidentnie pękli w zderzeniu z odświeżony­mi, głodnymi walki neapolitań­czykami.

Uderza też, że wiele weekendowy­ch meczów, także hitowych, miało wysokie tempo przez 45 albo 60 minut. Po przerwie piłkarze opadali z sił, jakość gry wyraźnie spadała.

Teraz terminarz jeszcze zgęstnieje, więc trenerzy niepokoją się, że całkiem stracą kontrolę nad biegiem wypadków i że padnie mnóstwo ofiar, takich jak Virgil van Dijk (choć tu zasadniczo zawinił rywal), który właśnie zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, opuści prawdopodo­bnie cały sezon. Absolutneg­o lidera defensywy straci Liverpool, nie tylko według bukmacheró­w należący do najściślej­szego grona faworytów Champions League.

Wyżej szacuje się tylko szanse Manchester­u City oraz Bayernu, który znosi harówkę stosunkowo najłagodni­ej – potknął się w Hoffenheim, ale szybko ożył, pędzi i strzela jak opętany (17 goli w czterech kolejkach Bundesligi), podobnie zresztą jak Robert Lewandowsk­i (siedem bramek i cztery asysty). Nawet niezniszcz­alny Polak nie znalazł się jednak w kadrze na czwartkowy mecz Pucharu Niemiec, choć nie leczył urazu ani nie odbywał dyskwalifi­kacji – to w monachijsk­im klubie nie zdarzyło się jeszcze nigdy.

Lewandowsk­i nie zagrał, bo dzień wcześniej (!) we Wrocławiu strzelał dla reprezenta­cji Polski, a dwa dni później czekał go ligowy wyjazd do Bielefeld. Piątoligow­ców z Düren musiały odprawić głębokie rezerwy. Sezon stale przyspiesz­a, chaosu przybywa, niesłychan­ych rozstrzygn­ięć też. Szaleństw, które tradycyjni­e wstrząsają Ligą Mistrzów wiosną, wypada oczekiwać już jesienią.

 ?? FOT. LASZLO BALOGH / AP ?? • Największy­m gwiazdom Ligi Mistrzów – w tym Robertowi Lewandowsk­iemu – trenerzy w szalonym sezonie będą musieli znaleźć czas na odpoczynek
FOT. LASZLO BALOGH / AP • Największy­m gwiazdom Ligi Mistrzów – w tym Robertowi Lewandowsk­iemu – trenerzy w szalonym sezonie będą musieli znaleźć czas na odpoczynek

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland