Prokuratura oskarża sędziego Łączewskiego
Prokuratura Regionalna w Krakowie skierowała akt oskarżenia przeciwko Wojciechowi Łączewskiemu. Oskarża go o fałszywe zawiadomienie organów ścigania o przestępstwie oraz złożenie fałszywych zeznań.
Wojciech Łączewski to jeden z najbardziej znanych polskich sędziów. To on nakazał ponowne śledztwo w umorzonym tzw. wątku cywilnym śledztwa smoleńskiego, gdzie badano odpowiedzialność urzędników za organizację wizyty prezydenta w Katyniu. Cztery lata temu skazał na trzy lata bezwzględnego więzienia byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego za nadużycia władzy podczas prowokacji wymierzonej w Andrzeja Leppera.
W lutym 2016 r. Łączewski zawiadomił prokuraturę, że ktoś włamał się na jego konta na Twitterze (prowadzone pod fikcyjnymi nazwiskami) i prowadził z nich korespondencję bez jego wiedzy.
Według niego włamywacz, podając się za niego (podpisał się „znany sędzia”), korespondował z osobą, którą wziął za redaktora naczelnego „Newsweeka” Tomasza Lisa, i namawiał ją do nowej strategii wobec rządzących. Wysłał mu nawet zdjęcie sędziego, które miało potwierdzić jego tożsamość.
Sędzia Łączewski mówił, że zdjęcie zostało zrobione kamerką w jego komputerze, co mogłoby znaczyć, że ktoś się do niego włamał. Na zdjęciu widać, że sędzia nie patrzy w obiektyw, jak zazwyczaj robi się przy tzw. selfie, tylko ma spuszczony wzrok.
Prokuratura podaje, że informacje wskazywane przez sędziego w zawiadomieniu nie znalazły potwierdzenia w materiale dowodowym. Według niej sędzia sam napisał serię wiadomości do osoby, którą uważał za Tomasza Lisa, a która faktycznie podszywała się pod redaktora. A potem przyszedł na zaaranżowane za pośrednictwem Twittera spotkanie, gdzie zamiast Lisa czekali na niego dziennikarze.
Krakowska prokuratura powołuje się na opinię biegłego z zakresu informatyki, który wykluczył, by na urządzeniach elektronicznych należących do sędziego doszło do nieuprawnionego dostępu osoby trzeciej, a w szczególności do ataku hakerskiego.
Biegły określił czas wykonania autoportretu sędziego i urządzenie, za pomocą którego go zrobiono. Stwierdził, że zdjęcie wykonano telefonem użytkowanym przez Wojciecha Łączewskiego zsynchronizowanym z jego komputerem. Sposób ustawienia aparatu ma zdaniem biegłego wskazywać, że zdjęcie zrobił sobie osobiście sędzia.
Krakowscy śledczy oskarżają Łączewskiego o złożenie fałszywych zeznanań w zakresie wytłumaczenia swojej obecności w miejscu spotkania umówionego z osobą podającą się za Lisa. Twierdził, że przyszedł, bo chciał odebrać książkę dla znajomego. Mężczyźni mieli umówić się na spotkanie za pośrednictwem szyfrowanego komunikatora. Prokuratura podaje, że znajomy sędziego, przesłuchany w charakterze świadka, temu zaprzeczył.
Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów. Za złożenie fałszywego zawiadomienia o przestępstwie i złożenie fałszywych zeznań grozi kara pozbawienia wolności do lat ośmiu.
Wojciech Łączewski zrezygnował z urzędu sędziego na początku października ubiegłego roku. W piśmie do ministra sprawiedliwości zwrócił się o wygaszenie służby i uzyskał zgodę. Dzięki temu prokuratura mogła bez żadnych przeszkód postawić mu zarzuty i skierować do sądu akt oskarżenia. – Zmierzymy się przed sądem z tym „porażającym” materiałem dowodowym prokuratury – mówił wówczas „Wyborczej” Łączewski.
Sędzia Łączewski mówił, że zdjęcie zostało zrobione kamerką w jego komputerze, co mogłoby znaczyć, że ktoś się do niego włamał
l