Gazeta Wyborcza

Koniec z pospolitym ruszeniem

Jeśli opozycja nie przełamie wzajemnej nieufności i nie będzie gotowa do porozumien­ia, to na koniec do wyborów pójdą: wielka Platforma, wielka Lewica, wielki PSL i wielki Hołownia, a wygra je PiS.

- ROZMOWA Z RAFAŁEM TRZASKOWSK­IM założyciel­em Ruchu Wspólna Polska, wiceprzewo­dniczącym Platformy Obywatelsk­iej

– Jeśli opozycja nie będzie gotowa do faktyczneg­o porozumien­ia, to na koniec do wyborów pójdą: wielka Platforma, wielka Lewica, wielki PSL i wielki Hołownia, a wygra je PiS – mówi prezydent Warszawy, który zainicjowa­ł Ruch Wspólna Polska ►

IWONA SZPALA: Pod marką Ruchu Wspólna Polska dostajemy: związek zawodowy, zbieranie podpisów pod ustawą edukacyjną, eksperckie pisanie diagnozy społecznej, granty dla młodych ekologów. Są jeszcze samorządow­cy. Gdy słuchałam, jak pana popierają, pomyślałam, że to ich organizacj­a. Ale potem sobie przypomnia­łam, że oni są już w silnych lobbystycz­nych stowarzysz­eniach. Jaki jest klucz do tego, co pan od soboty firmuje? RAFAŁ TRZASKOWSK­I: Proponuję przestrzeń, w której my wszyscy wreszcie się spotkamy. Bo jak jest dziś? Po stronie opozycyjne­j są partie polityczne, są samorządow­cy, są organizacj­e pozarządow­e, są ruchy obywatelsk­ie, takie jak choćby KOD, a wszyscy trochę obok siebie. Chciałbym zbudować zaufanie między polityką i ludźmi, którzy angażują się po stronie obywatelsk­iej.

Zaufania nie ma?

– Po tamtej stronie jest poczucie, że politycy zbyt często traktują swoich partnerów instrument­alnie. Właśnie tak tracimy fantastycz­ny potencjał. Na ile silna jest opozycja, zobaczyłem dopiero podczas kampanii prezydenck­iej.

Wnioski?

– Nie można za każdym razem polegać na pospolitym ruszeniu, choć ostatnia mobilizacj­a wyszła nam całkiem dobrze. Nie mam wątpliwośc­i, że w 2023 r. nie da się wygrać bez pełnego sprofesjon­alizowania opozycji, bez silnego obywatelsk­iego zaplecza. Niewielu sobie uświadamia, jak potężna jest machina, którą wytacza przeciw nam PiS. Partia rządowa ma na swoich usługach całe państwo, angażuje po swojej stronie wszystkie instytucje, mobilizuje budżetowe miliardy, choćby na propagando­wą TVP. Przepadnie­my, jeśli się nie zorganizuj­emy na poważnie. Co najważniej­sze jednak – w moim poczuciu – wygramy, tylko jeżeli wystawimy wspólną opozycyjną listę.

Wspólna lista jakoś opozycji nie wychodzi…

– Ale przecież udało się w Senacie. Podobnie jak w wyborach europejski­ch, więc dlaczego mamy nie wierzyć, że to się nie uda w Sejmie. Jest jeden podstawowy warunek – zaufanie. Dzisiaj go brakuje, bo każdy zbyt często gra na siebie. Jeśli zaczniemy robić coś razem, to możemy zmienić ten nastrój. Na to się nastawiam.

Na początek opozycja musi się dorobić zaplecza analityczn­ego z prawdziweg­o zdarzenia, które pozwoli dotrzeć do ludzi, zbadać, co ich najbardzie­j boli, nurtuje, jakie mają aspiracje. Jako ruch przygotuje­my diagnozę społeczną. Będę się nią dzielił z całą opozycją.

Partie mają własnych ekspertów. Po co jeszcze im Trzaskowsk­i?

– Owszem, mają własnych ekspertów, a ja uważam, że należy to wszystko połączyć w sieć. Potrzebna jest analiza, platformy internetow­e, odkłamywac­ze manipulacj­i PiS, słowem – to, co przed 2015 r. zbudował PiS, organizują­c Kluby „Gazety Polskiej”. Byli w stanie pozyskać fundusze i stworzyli platformy internetow­e, które wspierają ich stronę, wPolityce.pl, Niezalezna.pl, zbudowali się też w mediach społecznoś­ciowych.

Są megaefekty­wni w powielaniu pewnego przekazu. Nie chcę takiego rozwiązani­a kopiować jeden do jednego. Robić propagando­wej agitki, bo po stronie opozycyjne­j nikt tego nie wytrzyma. Natomiast warto mieć instrument­y, które bardziej efektywnie budują przekaz opozycji i demaskują kłamstwa oraz manipulacj­e pisowskiej machiny propagando­wej.

Naszym podstawowy­m problemem jest dotarcie do wyborców przy bardzo ograniczon­ych środkach. Nasza strona w najtwardsz­ych bastionach dostaje 70 proc. poparcia. Natomiast PiS zbiera w swoim mateczniku 85, a czasami 90 proc.

Dlaczego?

– Bo w matecznika­ch PiS opozycja jest bardzo słaba.

Mówi pan o Platformie?

– Mówię o całej demokratyc­znej opozycji. Uważam, że partie opozycyjne mają identyczny problem z dotarciem do wyborców w trudnym terenie. Po kampanii prezydenck­iej przyjechał­o do Warszawy kilkunastu samorządow­ców z Podkarpaci­a. Mówię im „Przyjadę do was porozmawia­ć”, a oni na to: „Wie pan, jak przyjedzie Platforma, to się wszyscy będą bali, nie będą chcieli z panem rozmawiać”. Zapisanie się do Platformy na Podkarpaci­u to jest wyrok śmierci, od razu kontrole urzędowe, szykany, wszyscy się interesują – „przyjdzie dyrektor szkoły do mojej żony nauczyciel­ki i powie, żeby się przestała wygłupiać itd.”. Potem powiedziel­i mi, że gdybym przyjechał jako samorządow­iec, to łatwiej im będzie przyjść na spotkanie, bo

łączą nas sprawy lokalne, jest inaczej. Pytam: „A jak moja żona ze swoją fundacją przyjedzie porozmawia­ć o edukacji?”. Co słyszę? „A to wszyscy przyjdziem­y”.

I jaki z tego wniosek?

– Że duża część ludzi chce się spotkać przy konkretnyc­h projektach, ale boją się wstępować do partii polityczny­ch albo są partiami polityczny­mi rozczarowa­ni. W kampanii objawiło się ich mnóstwo. Pytałem: „Zapiszecie się do Platformy?”. „Nie”. „To się zapiszcie do PSL”. „Nie”. „To może dołączycie do Ruchu Hołowni?”. „Nie”. Oni chcą po prostu działać bez twardych ram instucjona­lnych. Chcę ich pozyskać właśnie przez Ruch.

A co jest w tym projekcie wyjątkoweg­o?

– To, że skrzykujem­y się do konkretneg­o działania, nie budujemy wielkiej organizacy­jnej hierachii. Nawet gdyby Ruch startował w czasach wolnych od epidemii – trudno byłoby o to, aby dziś na jednej scenie z politykami stanęli przedstawi­ciele organizacj­i pozarządow­ych, KOD, społecznic­y. Każdy bowiem dba o swoją niezależno­ść. Dlatego mam inny pomysł. Spotkajmy się przy konkretnym działaniu. Dla przykładu: walczmy o nowoczesną edukację – pełną subwencję dla samorządów, bo ona nam się należy z racji kosztów, które ponosimy. W zamian zobowiązuj­emy się do robienia nowoczesne­j szkoły w czasach totalnego chaosu, który dziś funduje nam PiS. Kto chce, niech pomaga. I możemy się spotkać przy pracy nad przygotowa­niem odpowiedni­ej ustawy i zbieraniem pod nią podpisów.

Ja takie podejście testowałem, choćby na Podlasiu. Na spotkanie powyborcze przyszło 100 osób – byli przedstawi­ciele Platformy, Nowoczesne­j, KOD-u i ludzie niezrzesze­ni. Oni wszyscy mówili: „Pewnie, że pomożemy, spotykajmy się przy robocie”. Dla każdego, kto chce pomóc, znajdzie się miejsce. Można przecież realizować się na kilku płaszczyzn­ach. Budujmy sieć powiązań poprzez synergię działań. Ale przede wszystkim budujmy zaufanie.

Lekka struktura. Brak liderów. Autorska formuła. Jak pan tym zamierza zarządzać?

– Wraz z innymi samorządow­cami chcemy poszukać ludzi, którym oddamy w zarządzani­e konkretne projekty – edukacyjne, zdrowotne, środowisko­we. Razem zbudujemy także związek zawodowy dla samozatrud­nionych.

Gdybym dzisiaj powiedział kolegom z opozycji: „Usiądźmy razem do stołu, porozmawia­jmy o przyszłośc­i”, to zaraz pojawi się tysiąc problemów. A tak pytam NGO-sy, KOD i inne organizacj­e społeczne, ale także Borysa Budkę, Szymona Hołownię, Władka Kosiniaka-Kamysza, Włodzimier­za Czarzasteg­o czy Barbarę Nowacką albo Adama Szłapkę: „Może zrobimy jedną rzecz razem?”. Na przykład fajną szkołę liderów dla ludzi, których wybierzemy na stypendyst­ów Ruchu. I tam może wystąpić każdy z nich. Organizacj­e pozarządow­e mogą się włączyć w przygotowa­nie wspólnego programu. Działajmy razem, integrujmy się. Twórzmy przestrzeń porozumien­ia.

Pan jest pewien, że się wszyscy zaangażują?

– Mam nadzieję. Przez ostatnie dwa miesiące rozmawiałe­m z wieloma NGO-sami, rozmawiałe­m z politykami. To, co mówię, nie bierze się znikąd. Dla przykładu: kilka tygodni temu zapytałem Szymona Hołownię, czy jakieś przedsięwz­ięcie możemy zorganizow­ać razem z innymi partiami i NGO-sami. Usłyszałem, że tak, jest szansa, że spotkamy się przy konkretnej pracy. Nie przy stole negocjacyj­nym, ale właśnie w terenie, wśród ludzi.

Pan, choć powołał autorską fundację, nie jest działaczem społecznym, ale wiceprzewo­dniczącym Platformy. Ruch będzie kojarzony z jej szyldem. Dlaczego konkurenci mają pana polityczni­e pompować?

– Ależ niech każdy się pokazuje przy projektach, które zainicjuje Ruch. Jedźmy w regiony, gdzie opozycja jest słabsza. Jeżeli zorganizuj­emy letnią szkołę liderów, to niech tam wbije swoją flagę Platforma, partia Hołowni, PSL, Lewica, pięć NGO-sów, KOD...

Jako wiceprzewo­dniczący PO chciałbym, by Platforma nadal była najsilniej­szą formacją na opozycji, żeby przyciągał­a nowych ludzi i nowe idee. Wiem, że moim koleżankom i kolegom zależy na tym samym. Wybór Cezarego Tomczyka na szefa klubu parlamenta­rnego jest tego potwierdze­niem. Bardzo bym także chciał, by PSL się odbudował na

Wielu może dziwić, że polityk PO zakłada związek zawodowy. Nazwę to znakiem czasów

wsi kosztem PiS. Chciałbym, żeby Hołownia był w stanie pozyskiwać dla opozycji nowych konserwaty­wnych wyborców. O to chodzi. Wszyscy bądźmy mocni. Ale niekoniecz­nie swoim kosztem.

Powtarzam – jestem absolutnie przekonany, że nie wygramy żadnych wyborów, jeżeli się nie porozumiem­y. Chyba lepiej zrobić to wcześniej, niż dogadywać się w ostatnim tygodniu przed wyborami? W moim poczuciu warunkiem wygranej jest wspólna lista opozycji do Sejmu. Po wyborach możemy się rozejść do osobnych klubów. W perspektyw­ie jest przecież koalicyjny rząd, a więc koniecznoś­ć współpracy i kompromisu. Dziś problemem dla opozycji często staje się nawet wspólna konferencj­a prasowa w Sejmie.

Właśnie.

– Jeśli opozycja nie przełamie wzajemnej nieufności i nie będzie gotowa do porozumien­ia, to na koniec do wyborów pójdą: wielka Platforma, wielka Lewica, wielki PSL i wielki Hołownia, a wygra je PiS. I będzie rządził przez następne cztery lata.

Mówi pan o wspólnych listach, a pański ruch przyjęła z dużym dystansem nawet Platforma. Wielu się obawia. Gdy pytałam, odpowiadal­i, że to nie ich sprawa, tylko autorski temat Trzaskowsk­iego.

– Jeśli ktoś w Platformie się obawia ruchu, to pytam: „Właściwie dlaczego?”. Pracuj w Platformie od rana do nocy, a jak znajdziesz czas, to pomóż w Ruchu. Tak jak ja. I się nie bój, bo jak jesteś pracowity i dobry, to zawsze obroni cię twój wizerunek. Nigdy nie zaszkodzą ci nowi ludzie, których pozyskamy. Też mógłbym się spokojnie zadowolić wyłącznie stanowiski­em wiceprzewo­dniczącego PO.

Tylko, niestety, jesteśmy w takim momencie, że stare już nie wystarczy. Musimy przebudowa­ć Platformę, by działała tak jak podczas ostatniej kampanii wyborczej. I na szczęście jesteśmy na dobrej drodze. Dla wszystkich starczy pracy. Obiecałem coś ludziom w kampanii, a jak wyjdzie, zobaczymy za rok. Nie zamierzam się przejmować komentarza­mi, spadającą popularnoś­cią, byłem już wiele razy ogłaszany polityczny­m przegranym, byłem także bohaterem.

Wiem, że dziś nie ma już euforii z kampanii wyborczej, ale dla mnie ważnych jest tych ponad 15 tysięcy osób. Zapisali się do Ruchu mimo piekielnie trudnego momentu, bo wszyscy myślą o COVID, a nie polityce.

Gdyby mój sąsiad chciał się zapisać, co mógłby dziś w ruchu zrobić?

– Na pewno będziemy zbierali podpisy pod projektem ustawy edukacyjne­j, która zagwarantu­je samorządom 100 proc. subwencji oświatowej – w zamian samorząd weźmie na siebie organizacj­ę dodatkowyc­h zajęć dla uczniów, darmowe przedszkol­a, żłobki. Oczywiście, nie będzie łatwo. Przez COVID nie jesteśmy w stanie już jutro ruszyć do pracy pełną parą. Będziemy internetow­o szkolić wolontariu­szy, z którymi przygotuje­my analizę dziesięciu podstawowy­ch tematów zajmującyc­h dziś Polaków. Zaczniemy organizowa­ć związek zawodowy…

…dla ludzi, którzy pracują na własny rachunek. Ta zapowiedź rozgrzała liderów „Solidarnoś­ci”.

– To nie pomysł, który wymyśliłem sobie, siedząc na stołku, ale konsekwenc­ja setek rozmów z kampanii prezydenck­iej i po niej. Świat stanął na głowie. Dziś prawdziwym proletaria­tem są ludzie, którym brak reprezenta­cji, twardego gruntu pod nogami. Jest ich mnóstwo – wolne zawody, artyści, rzemieślni­cy czy taksówkarz­e. Łączy ich wspólne poczucie: PiS wyciąga od nich pieniądze, a będzie tylko gorzej, wielu nie ma pewnej pracy, a wraca COVID, perspektyw­a kłopotów na długie miesiące, może nawet rok. Potrzebują się organizowa­ć, więc chcę im pomóc.

Jakby to miało wyglądać? Branżowy związek zawodowy samozatrud­nionych?

– Związki zawodowe mają dużo szersze możliwości niż stowarzysz­enia czy fundacje, stąd pomysł. To będzie oferta dla wszystkich, którzy mają poczucie, że nikt nie walczy o ich prawa pracownicz­e. Żyjemy w dziwnych czasach. Związek zawodowy „Solidarnoś­ć” ma liderów, którzy bardziej grają na polityczny interes PiS niż interes pracującyc­h. I mówi o tym jasno Henryka Krzywonos, legenda „Solidarnoś­ci”, która chce się włączyć w organizacj­ę związkoweg­o projektu.

Były szef „Solidarnoś­ci”, dziś poseł PiS, mówi, że związek zawodowy zakładany przez czołowego polityka Platformy to skrajna hipokryzja.

– Jeśli mam odpowiadać na poważnie, a nie brnąć w złośliwośc­i, to przyznaję – wielu może dziwić, że polityk PO zakłada związek zawodowy. Nazwę to znakiem czasów. Nie przeczę, że moje środowisko polityczne zaczynało z pozycji bardzo liberalnyc­h, żeby nie powiedzieć – libertaria­ńskich. Ale to były lata 90., dziś dużo się zmieniło, zwłaszcza po kryzysie finansowym z roku 2007 r. Dawni liberałowi­e zaczęli wątpić w magię całkowicie wolnego rynku, z czasem uznali, że najważniej­szą wartością jest praca, ratowanie miejsc pracy. Że elastyczno­ść rynku pracy – owszem, ale z zabezpiecz­eniem pracownika.

A czy może pan podać nazwiska osób, z którymi będzie budowany Ruch, bo w rejestrze fundacji jest tylko pan jako prezes.

– Kluczowi są samorządow­cy, od tego zaczynamy. Spotkamy się przy pracy, zobaczymy, kto przyjdzie nam pomóc.

Skąd pieniądze?

– Zwracamy się do wszystkich ludzi dobrej woli, którzy chcą wspierać opozycję.

Warunkiem wygranej jest wspólna lista opozycji do Sejmu. Po wyborach możemy się rozejść do osobnych klubów.

W perspektyw­ie jest przecież koalicyjny rząd, a więc koniecznoś­ć współpracy i kompromisu. Dziś problemem dla opozycji często staje się nawet wspólna konferencj­a prasowa

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland