Gazeta Wyborcza

Ciągnie Morawiecki­ego do centrum

W odróżnieni­u od radykałów „dobrej zmiany” Mateusz Morawiecki próbuje prezentowa­ć się jako polityk umiarkowan­ej prawicy i człowiek dialogu. Na tym chciałby zbudować swoją polityczną przyszłość

- Dominika Wielowieys­ka

Od kilku dni z obozu rządzącego sypią się pod adresem opozycji oskarżenia o dywersję i awanturnic­two. Choćby dlatego, że wygrała we wtorek głosowanie przesuwają­ce rozpatrywa­nie ustawy covidowej o 24 godziny.

Sam premier Morawiecki jednak jest wstrzemięź­liwy. Przedstawi­ając w środę w Sejmie informację o działaniac­h rządu w sprawie pandemii, unikał atakowania polityczny­ch oponentów. Koncentrow­ał się na propagandz­ie sukcesu: radzimy sobie najlepiej ze wszystkich. Apelował do opozycji i całego społeczeńs­twa o solidarnoś­ć, bo „trzeba współpraco­wać ponad podziałami”. Chwalił opozycję za dobre rady, zapraszał do współpracy. Swoje wystąpieni­e naszpikowa­ł danymi i szczegółam­i, raz tylko uszczypnął opozycję, zarzucając jej „politykier­stwo”. Jak na standardy PiS – bardzo to było łagodne.

Tym bardziej że chwilę później wylewnie dziękował opozycji za rady, z których – jak zapewniał – korzysta. Na pierwszym miejscu wymienił w tym kontekście Koalicję Polską, czyli PSL i Pawła Kukiza, a potem Lewicę. PO pominął. „To była konstrukty­wna dyskusja” – zachwalał. W tym samym czasie na Twitterze kancelaria premiera promuje hasztag #CzasNaZgod­ę.

Hasło wspólnej walki z pandemią jest przemyślan­ą strategią rządową, dzięki której PiS chciałby się podzielić odpowiedzi­alnością za chaos i kłopoty państwa w organizowa­niu pomocy dla chorych. Tym bardziej że pandemia może coraz bardziej paraliżowa­ć ochronę zdrowia.

Jednak nie tylko o przerzucen­ie na przeciwnik­ów części odpowiedzi­alności chodzi. Morawiecki chce także wykorzysta­ć pandemię do kreowania swojego polityczne­go wizerunku: ja, Mateusz Morawiecki, zajmuję się nie niszczenie­m praworządn­ości, ale zarządzani­em państwem w czasach pandemiczn­ego kryzysu i mam prawie tak samo zatroskaną twarz jak Łukasz Szumowski w czasie swojej największe­j popularnoś­ci.

Premier od dawna myśli o swojej polityczne­j przyszłośc­i i ma plan, który dziś wydaje się mało realny: marsz do polityczne­go centrum i powrót do idei „PO-PiS-u”. Być może kryzys – o ile nie zmiecie go ze sceny polityczne­j – pomoże mu w realizacji tej koncepcji. Bo pozwala mu głosić piękne hasło, które w środę powtarzał wiele razy: idźmy środkiem, odrzućmy skrajne postawy. Elementem tej samej strategii były niedawne zaproszeni­a dla liderów opozycji na spotkania w sprawie Białorusi i w sprawie pandemii.

Morawiecki wie, że przetrwa w polityce tylko wtedy, gdy uda mu się pociągnąć większość obozu PiS w stronę centrum. To dlatego tak intensywni­e namawiał PSL i posłów od Pawła Kukiza do wejścia w koalicję z PiS, by móc wypchnąć z niej Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry. Ten plan nie wypalił, ale to nie znaczy, że ludzie z otoczenia Morawiecki­ego o nim nie myślą. Ich kalkulacja sięga czasu po wyborach w 2023 roku.

Premier ma marne szanse zostać liderem prawicy w takim kształcie, w jakim jest ona dzisiaj, i z takimi założeniam­i programowy­mi, które PiS wprowadzał w życie w poprzednie­j kadencji. Dla sporej części twardego elektoratu i aparatu PiS szef rządu nie jest do końca wiarygodny. Gdyby Jarosław Kaczyński odszedł na emeryturę, Morawiecki nie byłby w stanie utrzymać spójności tego obozu. Wojna z Ziobrą rozgorzała­by na dobre.

Z rozmów z osobami z otoczenia szefa rządu wynika, że chciałby on poświęcić tę kadencję na ocieplenie swojego wizerunku, na zaprezento­wanie się w roli polityka centrowego. Bo marzy mu się budowanie obozu prawicy umiarkowan­ej, która nie będzie rozwalać sądownictw­a. Zostało już wystarczaj­ąco spacyfikow­ane, jakaś wymiana kadr się dokonała, teraz – w jego mniemaniu – można budować porozumien­ie i spokój. I porzucić wojnę z Unią Europejską.

Według moich rozmówców kalkulacja Morawiecki­ego zakłada, że na polskiej scenie polityczne­j jest wielu polityków i formacji, którym bliskie są wartości konserwaty­wne. Wystarczy ich tylko zjednoczyć. I możliwa jest w przyszłej kadencji współpraca z ugrupowani­em Szymona Hołowni oraz z PSL i jego sojusznika­mi.

Morawiecki liczy na rozpad Platformy Obywatelsk­iej, która ma chybotliwe przywództw­o. Ma nadzieję, że kolejni prawicowi posłowie PO będą odchodzić do innych ugrupowań, aż wreszcie Platforma ostateczni­e straci prawe skrzydło, które dołączy do obozu centropraw­icowego. On, Morawiecki, przeciągni­e dużą część obozu PiS na tę stronę, będzie miał poparcie Jarosława Gowina i prezydenta Andrzeja Dudy. I pogodzi się z częścią opozycji. To jedyna możliwość pozostania na pierwszym polityczny­m planie.

Kaczyński byłby takimi planami oburzony? Sam ma dość Ziobry. Nieraz zaliczał różne ideowe zwroty, nazywane „mądrością etapu”. Czy to nie Kaczyński wspierał Wałęsę w walce o prezydentu­rę, wiedząc doskonale o papierach w archiwach SB, by potem przyłączyć się do demonstran­tów krzyczącyc­h „agent Bolek”? Kiedyś planował alianse z PO, a w zamierzchł­ej przeszłośc­i – z Unią Demokratyc­zną. Dziś wygraża Unii Europejski­ej, ale może to być tylko zajęcie pozycji negocjacyj­nej, jutro może zmienić stanowisko o 180 stopni. Zresztą nie wiadomo, jak pozycja obecnego lidera PiS będzie wyglądać po 2023 roku.

Reakcja opozycji na takie koncepcje dziś jest jednoznacz­na: to absurd i mrzonki, Morawiecki jest jądrem ciemności, ponosi odpowiedzi­alność za organizowa­nie wyborów 10 maja, sprzecznyc­h z konstytucj­ą. Publicznie firmował pacyfikacj­ę sądownictw­a, na życzenie prezesa Kaczyńskie­go wypowiadał najbardzie­j absurdalne tezy i kłamstwa, które potem musiał prostować w wyniku wyroków sądowych. A to, że publicyści znający kulisy sporów wewnątrz PiS piszą o tym, że premier był organizacj­i wyborów 10 maja przeciwny i że cały czas walczy z Ziobrą, aby zablokować najbardzie­j radykalne projekty, nie ma znaczenia. Bo to się nie przebija do powszechne­j świadomośc­i. W przekonani­u elektoratu opozycji Morawiecki jest w stanie wykonać najbardzie­j niegodne polecenie Kaczyńskie­go. Jest dla tych 10 mln Polaków, którzy głosowali na Rafała Trzaskowsk­iego w wyborach prezydenck­ich, negatywnym znakiem firmowym obozu rządzącego.

Morawiecki jednak – jak słyszę od jego ludzi – wierzy, że zdoła ten wizerunek odczarować, że stworzy wokół siebie aurę polityka ugodowego, otwartego na dialog. A wyborcy mają pamięć krótką i będą pamiętać głównie to, co zdarzy się w ciągu najbliższy­ch trzech lat. Zjednoczon­a Prawica dryfuje. Emancypacj­a z jednej strony Porozumien­ia Jarosława Gowina, a z drugiej – Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry uniemożliw­i realizację koncepcji niezgodnyc­h z polską konstytucj­ą i z przepisami unijnymi, np. w sprawie sądów czy mediów. Poza tym trzeba dziś skoncentro­wać się na walce z pandemią, zamiast dzielić społeczeńs­two i wzniecać konflikty.

Premier obsadził się w roli człowieka kompromisu także w sprawie „piątki dla zwierząt”. Ogłosił poprawki, które mają złagodzić protesty rolników, ale też nie oznaczają wycofania się z samego projektu, aby prezes Jarosław Kaczyński, główny inicjator „piątki”, mógł zachować twarz. W środę prezydent Rafał Trzaskowsk­i powiedział w TOK FM, że wojsko odstąpiło od żądania od Warszawy pieniędzy za pomoc przy awarii Czajki. To kolejny ugodowy gest ze strony rządu.

Z kolei Ziobro zrobi wszystko, aby te plany Morawiecki­ego pokrzyżowa­ć. Nie daje Polakom zapomnieć, że rząd PiS jest prześladow­cą niezależny­ch sędziów, więc ich ściga przy pomocy swoich ludzi obsadzonyc­h w roli sędziowski­ch rzeczników dyscyplina­rnych i sędziów Izby Dyscyplina­rnej Sądu Najwyższeg­o. O nie – zdaje się kalkulować Ziobro – jeśli Morawiecki sądzi, że w sądownictw­ie będziemy teraz uspokajać nastroje, to bardzo się myli, i ja już o to zadbam.

Ziobro z pomocą szefa MSWiA Mariusza Kamińskieg­o realizuje program „Cela plus”. Zatrzymani­e Romana Giertycha miało być spektakula­rne, głośne i koniecznie z zakuciem w kajdanki, i to w publicznym miejscu. Prokuratur­a Ziobry i Święczkows­kiego pokazuje swoją moc i zastrasza. Można się spodziewać, że nawet bez uchwalania nowych ustaw sądowych awantury będą wybuchać co chwilę. Celem Ziobry jest bowiem zablokowan­ie Morawiecki­emu drogi do centrum.

Dlatego Solidarna Polska ogłosiła wewnątrz Zjednoczon­ej Prawicy konkurs pt. „Kto jest prawdziwym reprezenta­ntem patriotycz­nego elektoratu, a kto jest tylko farbowanym lisem”. I Ziobro już ogłosił, że premier ten konkurs przegrał. Szef rządu nie jest w stanie nad tym zapanować, bo jest za słaby w swoim obozie polityczny­m. Najprawdop­odobniej więc każdy minister będzie robił, co będzie chciał – a wszystko to pójdzie na konto gabinetu Morawiecki­ego.

Premier wierzy jednak, że obóz prawicowy koncentruj­e się wokół nie tego polityka, który jest najbardzie­j radykalny, ale tego, który jest najsilniej­szy. Dla tego elektoratu ważny jest zestaw wartości konserwaty­wnych i skutecznoś­ć w ich obronie, i to wcale nie znaczy, że większość prawicowyc­h wyborców jest zachwycona np. poziomem telewizji Jacka Kurskiego czy wyborami personalny­mi Ziobry. Premier zdaje się przekonany, że sojusz z prawicową częścią opozycji zapewni mu silną pozycję.

W wyobrażeni­u frakcji premiera wystarczy tylko, aby Kaczyński przed następnymi wyborami parlamenta­rnymi zdecydował się na zmianę priorytetó­w oraz wycofanie się z pierwszego rzędu, a wtedy Morawiecki zrealizuje swój polityczny plan.

 ?? FOT. SŁAWOMIR KAMIŃSKI / AGENCJA GAZETA ?? •
Premier Mateusz Morawiecki przemawia w Sejmie, 21 październi­ka 2020 r.
FOT. SŁAWOMIR KAMIŃSKI / AGENCJA GAZETA • Premier Mateusz Morawiecki przemawia w Sejmie, 21 październi­ka 2020 r.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland