Papież odczytuje znaki czasów
Obecny papież nie jest w kwestii związków partnerskich samotnym kościelnym „rewolucjonistą”. Sprawa wywołała już ogromne spory podczas pierwszego synodu o rodzinie w 2014 r.
Kongregacja Nauki Wiary w 2003 r. nakazała katolikom sprzeciwianie się jakimkolwiek formom prawnego uznania dla związków homoseksualnych. Watykan zaleca, by katolicy nie pozostawali obojętni nawet tam, gdzie państwo wobec związków homoseksualnych zaledwie „przyjmuje politykę faktycznej tolerancji, niepociągającej za sobą ustawodawstwa”. I w takich przypadkach należy zdaniem Kongregacji wyraźnie podkreślać „niemoralność tego typu związków”.
Franciszek, zabierając głos w filmie, nie zmienia teologicznego nauczania Kościoła o małżeństwie i seksie, ale duszpastersko dokonał wielkiego wyłomu. Otwarte wsparcie dla ochrony prawnej przyznawanej związkom homoseksualnym – choć wygłoszone poza ramami oficjalnego nauczania – stoi w sprzeczności z wciąż obowiązującym dokumentem podległej mu instytucji.
Obecny papież nie jest jednak w kwestii gejowskiej samotnym kościelnym „rewolucjonistą”, bo sprawa stałych niemałżeńskich związków wywołała już ogromne watykańskie spory podczas pierwszego synodu o rodzinie w 2014 r. W ówczesnym wstępnym sprawozdaniu z obrad synodalnych znalazła się propozycja, by dostrzec pozytywne wartości w trwałych związkach, które jednak nie są małżeństwem kościelnym – od konkubinatów przez związki cywilne, partnerskie, powtórne małżeństwa rozwodników aż po pary homoseksualne.
Ten tekst synodalny posługiwał się „metodą stopniowości”, którą zapożyczył od Soboru Watykańskiego II (1962-65). Sobór podtrzymywał naukę, że Kościół katolicki jest najwłaściwszą wspólnotą chrześcijańską, ale – tu objawia się stopniowość – „pierwiastki uświęcenia i prawdy” trwają także w innych grupach chrześcijańskich. I przez analogię do ekumenizmu rozważano uznanie małżeństwa mężczyzny i kobiety za wzorzec, ale dostrzeżenie dobra także w związkach odbiegających od tego ideału.
Główny autor tego dokumentu, kardynał Peter Erdo, podkreślał, że istnieją przypadki, w których wzajemne poświęcenie żyjących wspólnie gejów stanowi „cenne wsparcie” w życiu partnerów.
Te zapisy ostatecznie upadły na synodzie z 2014 r. (m.in. abp Stanisław Gądecki zwalczał je jako „sprzeczne z nauczaniem Jana Pawła II”), ale tabu zostało złamane. Na tym tle najnowsza wypowiedź Franciszka wydaje się już mniej rewolucyjna, zwłaszcza że wcale nie musi przełożyć się na formalną zmianę wytycznych, jak katolicy – a głównie katoliccy politycy – powinni zachowywać się wobec przepisów o gejowskich związkach partnerskich.
Homoseksualne związki partnerskie – pomimo dotychczasowego nauczania Watykanu – od dość dawna nie były już problemem dla wielu duszpasterzy np. w Europie Zachodniej. A zatem słowa Franciszka to w ich przypadku bardziej pomoc dla instytucjonalnego Kościoła
(znak, że nadąża czy też „odczytuje znaki czasów”) niż dla samych gejów. Jednak już Polska jest w innej sytuacji.
– Odpowiedź dla tych, którzy uważają, że komentarz papieża o związkach partnerskich to nic wielkiego. Być może tak jest w USA lub w Europie Zachodniej. Ale to wielka sprawa w takich miejscach jak Polska, gdzie niektórzy biskupi są zjadliwie przeciwni LGBT. Albo Uganda, gdzie biskupi stoją po stronie praw kryminalizujących homoseksualizm – komentuje w mediach społecznościowych amerykański jezuita i publicysta katolicki James Martin zajmujący się LGBT w Kościele. l