Kaja Godek wkroczyła do akcji
Gorące przedpołudnie przed Trybunałem Konstytucyjnym. Gdy zbliża się do Al. Szucha, do uszu dochodzą głosy czytanych monotonnym głosem opisów aborcji oraz apele środowiska anti-choice, by sędziowie TK ratowali dzieci. Przed kim? Oczywiście przed feministkami, które chcą je mordować.
Z drugiej strony na całej długości ulicy stoją grupy aktywistów i aktywistek pro-choice z hasłami mówiącymi o prawach kobiet. W tłumie można dostrzec polityczki: Barbarę Nowacką, Joannę Scheuring-Wielgus, Kamilę Gasiuk-Pihowicz, Małgorzatę Tracz, Anetę Kucharską-Dziedzic, Klaudię Jachirę. Są też założycielki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet – Klementyna Suchanow i Marta Lempart.
Oprócz zorganizowanych grup, tu i ówdzie widać pojedyncze osoby, które przyszły zamanifestować swoje poglądy. Jest kobieta w średnim wieku, która mówi, że sama wiele lat temu urodziła chore dziecko i nigdy nie pozwoli na to, by ktoś inne kobiety do tego zmuszał. Z drugiej strony jest zwolenniczka anti-choice ze znakiem Polski Walczącej na maseczce. Słychać głównie puszczane w kółko nagrania z opisami aborcji – raczej dość „literackimi” i niemającymi wiele wspólnego z rzeczywistością.
Kiedy w tłumie robi się w pewnym momencie goręcej, okazuje się, że to Kaja Godek wkroczyła do akcji. Ona i jej współpracownicy otoczyli progresywne posłanki, a Godek zaczęła domagać się od policji wyprowadzenia Wandy Nowickiej, gdyż jej zdaniem ta, jako „starsza osoba”, jest wyjątkowo zagrożona COVID-em. Co ciekawe, Kaja Godek mówi to bez maski na twarzy, a jedynie niedbale zasłaniając usta szalikiem. Policja nie zajmuje się Nowicką, ale sprawdza, czy najgłośniejsza w Polsce przeciwniczka aborcji ma zaświadczenie, uprawniające ją do chodzenia bez maski. Ma. Nie odpowiada jednak na moje pytanie, po co, nie mogąc nosić maski, bierze udział w zgromadzeniu i naraża innych.
Obrady Trybunału miały zacząć się o godzinie 11. Do gmachu nie wpuszczono Joanny Scheuring-Wielgus, która chciała przyglądać się obradom. – Julia Przyłębska wydała zarządzenie, że rozprawa będzie odbywała się bez publiczności, a na sali obecne mogą być tylko osoby, które tam być muszą i których sprawa dotyczy. Na nic zdało się moje tłumaczenie, że mnie jak najbardziej dotyczy – opowiada posłanka Lewicy. – Na sali są zatem sędziowie oraz czterech polityków PiS.
Kiedy rozmawiamy, a z głośnika dobiega słodki, dziecięcy głos czytający, jak rzekomo odbywa się procedura aborcyjna. Opis wręcz epatuje okrucieństwem. Dotąd działacze anti-choice nie odpowiedzieli mi na pytanie, kto czyta relację i czy osoba ta jest pełnoletnia.
Policjanci co rusz starają się rozdzielać mieszające się i wchodzące w burzliwe dyskusje obie strony, co udaje się ze zmiennym skutkiem. Poza spisywaniem niektórych osób (z obu obozów) funkcjonariusze unikają ostrzejszych interwencji.
+