Giertych składa zażalenia
W czwartek pełnomocnicy Romana Giertycha przesłali do poznańskiej prokuratury cztery zażalenia na toczące się w jego sprawie postępowanie. Liczą w sumie kilkadziesiąt stron. Rozpatrzy je sąd.
Obrońcy Romana Giertycha złożyli w sumie cztery zażalenia. Pierwsze – na jego zatrzymanie, do którego doszło w zeszły czwartek, gdy adwokat wychodził z warszawskiego sądu. Został skuty kajdankami.
Kolejne dwa zażalenia dotyczą przeszukania domu mecenasa w podwarszawskim Józefowie (i zabezpieczenia dokumentów oraz nośników informatycznych) a także przeszukania jego kancelarii adwokackiej na Nowym Świecie w Warszawie. Agenci CBA przeszukania w domu nie przerwali, nawet gdy Giertych zasłabł i został przewieziony do szpitala. A kancelarię przeszukano pod jego nieobecność. Prawo wymaga, by osoba, której przeszukanie dotyczy, była przy nim obecna.
Kluczowe jest jednak ostatnie zażalenie. Dotyczy zastosowanych środków zapobiegawczych. Prokuratura Regionalna w Poznaniu zawiesiła bowiem Giertycha w wykonywaniu zawodu adwokata, chce też 5 mln zł poręczenia majątkowego. Pełnomocnicy mecenasa wnioskują o wstrzymanie zakazu.
Podstawą zażalenia jest to, że zarzuty zostały ich zdaniem przedstawione Giertychowi nieskutecznie.
Jak pisaliśmy, prokuratura przesłuchiwała Giertycha w piątek, gdy leżał w szpitalu. Na przesłuchanie zgodzili się biegli medycy, ale gdy prokurator przestawiała Giertychowi zarzut mecenas był nieprzytomny.
Potwierdza to protokół z przesłuchania. Prokurator Anna Kijek-Głęboczyk z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu zapisała w nim, że wszyscy obecni podczas tego przesłuchania (dwaj pełnomocnicy Giertycha oraz agent CBA) „byli świadomi, iż Giertych jest nieprzytomny i nie ma z nim kontaktu”. Mimo to prokurator odczytała nieprzytomnemu mecenasowi zarzut z art. 296 kodeksu karnego (o nadużycie zaufania lub uprawnień w obrocie gospodarczym) w związku z art. 284 kk (przywłaszczenie) i 294 kk (to artykuł mówiący o obostrzeniu odpowiedzialności). Według śledczych adwokat wraz z biznesmenem Ryszardem Krauzem oraz z dziesięcioma innymi osobami wyprowadził kilkadziesiąt milionów złotych z należącej do Krauzego spółki Polnord. Giertychowi może grozić do dziesięć lat więzienia.
W związku z protokołem pojawiły się jednak problemy prawne: czy jeśli Giertych był nieprzytomny, to w ogóle doszło do postawienia mu zarzutu? Czy ma status podejrzanego i czy zatem prokuratura mogła wobec niego zastosować środki zapobiegawcze, w tym przede wszystkim zakaz wykonywania zawodu?
Obrońcy Giertycha twierdzą, że ich klient nie jest podejrzanym, a więc zastosowanie wobec niego środków zapobiegawczych jest rażącym naruszeniem prawa. Prokuratura już w piątek wieczorem wydała komunikat, że Giertych brak kontaktu symulował. We wtorek opublikowała oświadczenie, że to sami obrońcy Giertycha „potwierdzili jego status jako podejrzanego”, bo... podpisali się pod protokołem przesłuchania. Deklaruje, że „jeśli podejrzany Roman G. chce złożyć wyjaśnienia, prokuratura może ponownie go przesłuchać”.
Podstawą zażalenia jest to, że zarzuty zostały przedstawione Giertychowi nieskutecznie. Podczas przesłuchania był nieprzytomny
l