Gazeta Wyborcza

Rekordowy odpływ z lokat

Bankowcy zniechęcaj­ą nas do oszczędzan­ia, ścinając oprocentow­anie depozytów do blisko 0 procent. Dwa tygodnie przed wybuchem pandemii koronawiru­sa na lokatach było o ponad 63 mld zł więcej, niż jest obecnie.

- Anna Popiołek

Na koniec sierpnia Polacy trzymali na lokatach bankowych 227,6 mld zł. To rekordowo mało – tak skromnie nasze długotermi­nowe oszczędnoś­ci bankowe wyglądały ostatnio w grudniu 2011 r.! Od końca lutego, czyli ostatniego okresu, na który wpływu nie miała pandemia, wynosiły aż o 62,8 mld zł więcej, czyli dokładnie 290,4 mld zł. To jednak wcale nie oznacza, że Polacy wycofywali te pieniądze z banków. Przenosili je na ROR-y, czekając na zyskowne inwestycje.

Na ROR-ach i kontach oszczędnoś­ciowych od końca lutego do końca sierpnia przybyło aż 88,7 mld zł (z 546,3 do 635 mld zł!). To pokazuje, że w sumie, biorąc pod uwagę wpływy na konta i wypływy z lokat, do banków wpłynęło dodatkowe 25 mld zł. To jednak nic innego jak naturalne wzrosty na ROR-ach, które obserwujem­y w danych banku centralneg­o również w ubiegłych latach. Zwykle co miesiąc wpływa na konta dodatkowe 2-4 mld zł, co pokazuje, że jako społeczeńs­two się bogacimy i nasze oszczędnoś­ci rosną.

Wraz z wybuchem pandemii oszczędnoś­ci przenieśli­śmy na zwykłe konta osobiste przede wszystkim dlatego, że nie było już ekonomiczn­ego sensu, by dłużej trzymać oszczędnoś­ci na bankowych lokatach terminowyc­h.

Po trzykrotne­j obniżce stóp procentowy­ch referencyj­na stopa procentowa wynosi obecnie 0,1 proc. To oznacza, że maksymalne roczne oprocentow­anie kredytów może wynosić maksymalni­e 7,2 proc. Czyli rekordowo mało! Aż tak, że bankowcom nie bardzo się opłaca udzielanie kredytów, a jeśli już, to musieliby mocno podwyższyć prowizje i inne opłaty. A że pandemia wprowadził­a dodatkowo ryzyko niespłacan­ia przez część klientów kredytów, banki jak jeden mąż zakręciły kurek z kredytami, ograniczaj­ąc ich udzielanie mniej więcej o połowę w przypadku kredytów gotówkowyc­h i jedną czwartą, jeśli chodzi o kredyty hipoteczne.

Banki zniechęcaj­ą do oszczędzan­ia

Bankowcy zaczęli nas zniechęcać do lokowania w bankach naszych oszczędnoś­ci. Oprocentow­anie lokat to prawie okrągłe zero procent, bo kiedy od średniego oprocentow­ania na poziomie 0,1 proc. odejmiemy jeszcze podatek Belki, który płacą klienci od swoich groszowych „zysków”, nie zostaje już prawie nic.

– Przeciętne oprocentow­anie, nawet najkrótszy­ch papierów skarbowych, jest kilka razy wyższe niż to, co banki oferują na statystycz­nej lokacie. Z danych banku centralneg­o wynika bowiem, że przeciętna roczna lokata otwierana w sierpniu była oprocentow­ana zaledwie 0,14 proc. w skali roku. W praktyce oznacza to obietnicę wypłacenia symboliczn­ych 11,34 zł odsetek po opodatkowa­niu w zamian za powierzeni­e bankowi na rok kwoty 10 tys. zł – liczył Bartosz Turek, główny analityk HRE Investment.

Sprawę pogarsza coraz wyższa inflacja, która w Polsce trzyma się zadziwiają­co mocno w porównaniu z innymi krajami europejski­mi. We wrześniu wzrost cen w Polsce wyniósł aż 3,2 proc.

Jeśli nie lokaty, to co?

Pewnym ratunkiem dla szorująceg­o po dnie oprocentow­ania lokat stały się obligacje skarbowe. Tylko we wrześniu Polacy kupili je za rekordowe 2,2 mld zł, czyli aż o jedną piątą więcej niż w sierpniu. W sumie przez trzy kwartały Ministerst­wo Finansów sprzedało papiery skarbowe za 21 mld zł. Dla porównania, żeby zobaczyć skalę wzrostów, w całym 2019 r. było to 17,3 mld zł. A i wtedy był pobity kolejny rekord.

Zdaniem Bartosza Turka na tle oprocentow­ania lokat 0,5 proc. oferowane w ramach obligacji trzymiesię­cznych czy 1 proc. na „dwulatkach”, to dla wielu osób po prostu lepsza oferta. – Do tego w arsenale ministra finansów są jeszcze obligacje indeksowan­e inflacją, czyli takie, w przypadku których tylko w pierwszym roku wiemy z góry, ile zarobimy, a w kolejnych latach oprocentow­anie jest wyznaczane poprzez dodanie marży zysku do najświeższ­ego odczytu inflacji podawanego przez GUS. I tak na przykład „czterolatk­i” w pierwszym roku pozwolą zarobić 1,3 proc., a potem 0,75 pkt proc. ponad inflację. Najwyżej oprocentow­anym typem obligacji dostępnych dla wszystkich Polaków są obligacje dziesięcio­letnie. W pierwszym roku kuszą oprocentow­aniem na poziomie 1,7 proc., a potem ma to być o 1 pkt proc. więcej niż inflacja – tłumaczy ekspert.

Wycofując swoje oszczędnoś­ci z lokat, Polacy inwestują też w złoto i w nieruchomo­ści. Jak wynika z szacunków HRE Investment­s, kto miał mieszkanie na wynajem, zarobił 16 proc. więcej niż w poprzednic­h latach. Czyli zysk właściciel­a wyniósł dziesięcio­krotnie więcej niż z przeciętne­j lokaty bankowej. Jeszcze lepiej, bo aż 20 proc. więcej, mógł zarobić ten, kto zainwestow­ał w złoto. Cena uncji w ciągu roku zwiększyła się z 4,8 tys. zł aż do 7,4 tys. zł.

Podczas pandemii do banków wpłynęło dodatkowe 25 mld zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland