Wrażliwiec od Bonda
Ponoć jest uprzejmy jak miś Paddington, któremu użycza głosu, potrafił przekonać do siebie samego Jamesa Bonda. A że agent 007 dostał przymusowe wolne, Ben Whishaw może pielęgnować „Kwiat szczęścia”. Film od dziś w kinach.
Nie wiem, czy to przypadek, czy przewrotny pomysł obsadowy, ale aktor Ben Whishaw, który destylował perfumy z ciał mordowanych dziewcząt jako obdarzony niezwykłym węchem bohater „Pachnidła”, teraz sam padnie ofiarą… zapachu. Akcja nowego filmu Jessiki Hausner rozgrywa się w aseptycznym laboratorium. Wyhodowano tam genetycznie zmodyfikowaną roślinę, która miała wprowadzać ludzi w błogi nastrój. Wiadomo, jak kończą się takie eksperymenty.
Od początku było wiadomo, że Ben Whishaw to piekielnie zdolny aktor. Absolwent Royal Academy of Dramatic Art w 2004 roku został zaproszony przez reżysera Trevora Nunna do zagrania Hamleta na deskach legendarnego The Old Vic. – Cóż za niezwykła wrażliwość: jakby miał o jedną skórę mniej niż większość ludzi – komentował wówczas Nunn. A „The Telegraph” pisał po premierze: „to rodzaj wieczoru, o którym powstają legendy”. Aktor zdobył nominację do nagrody Laurence’a Oliviera, znalazł się w doborowym towarzystwie Michaela Gambona i Jonathana Pryce’a. Miał 23 lata.
Kilka lat później do Whishawa zadzwonił Sam Mendes i zaproponował rolę Q, geniusza komputerowego wspierającego znad klawiatury Jamesa Bonda. Postać powróciła po dwufilmowej przerwie w „Skyfall”.
Do pierwszego spotkania bohaterów dochodzi w londyńskiej National
Ben Whishaw i Emily Beecham w filmie „Kwiat szczęścia”
Gallery. Whishaw przysiada się do Daniela Craiga i zagaduje go na temat… obrazu Williama Turnera „Ostatnia droga Temeraire’a”. Kiedy Bond stwierdza, że widzi po prostu „cholernie duży statek” i zbiera się do wyjścia, Q przedstawia się jako jego nowy kwatermistrz. – Chyba żartujesz – mówi rozbawiony 007. – Bo nie mam kitla? – pyta Q. – Bo masz jeszcze trądzik!
Q skutecznie się odgryza, lecz z drugiej strony trudno się Bondowi dziwić: 31-letni Whishaw rzeczywiście ma chłopięcą twarz. Mendes w humorystyczny sposób to wykorzystał, dlatego agent z początku nie traktuje Q poważnie.
Whishaw powrócił do tej postaci w „Spectre” i „Nie czas umierać”, którego premiera została niedawno przełożona na kwiecień przyszłego roku. Ale już przystępując do zdjęć do „Skyfall” pod koniec 2011 roku, mógł się pochwalić sporym dorobkiem. Poza wspomnianym „Pachnidłem” według Patricka Süskinda miał na koncie Szekspirowskiego Ariela („Burza”), zakochanego poetę Johna Keatsa z „Jaśniejszej od gwiazd” Jane Campion oraz – obok Cate Blanchett, Christiana Bale’a czy Heatha Ledgera – stworzył jeden z aspektów osobowości Boba Dylana („I’m Not There. Gdzie indziej jestem”). Nie mówiąc o niezliczonych występach na scenie, gdzie skutecznie unikał zaszufladkowania.
Z „Bohemian Rhapsody” wycofał się, bo nie znalazł właściwej ścieżki do postaci Freddiego Mercury’ego. Podobne wątpliwości miał z Paddingtonem. Początkowo odrzucił rolę, ale ostatecznie zamienił kultowego niedźwiadka w „najczystszą destylację własnej wrażliwości” – jak zgrabnie ujęło „Vanity Fair”.
W 2018 roku wywołał „Skandal w angielskim stylu”. Ten miniserial przyniósł mu Złoty Glob i nagrodę BAFTA. Zagrał neurotycznego i – jak się okaże – bardzo niedyskretnego kochanka zagrażającego karierze Jeremy’ego Thorpe’a, lidera Partii Liberalnej. Kilka lat wcześniej aktor ujawnił, że jest gejem, i wziął ślub z długoletnim partnerem, australijskim kompozytorem Markiem Bradshawem. W wywiadach konsekwentnie unika jednak omawiania życia prywatnego.
Rok 2020 Whishaw rozpoczął od wygrania Sundance kreacją pracownika ochrony lotniska na krawędzi z „Surge”. Niektórzy twierdzą, że właśnie do takich nieoczywistych postaci jak on będzie należało Hollywood, odchodzące od dotychczasowego modelu ekranowej męskości.
+