Serce po COVID-19
Powikłania po koronawirusie U części pacjentów zmagających się z COVID-19 dochodzi do poważnych zmian w sercu. Występują także u osób, które chorobę przechodziły lekko.
Nagłe zaburzenia rytmu serca, tętno dochodzące do 200 uderzeń na minutę, także znienacka, w środku nocy, uczucie zmęczenia graniczące z omdleniem, nietolerancja wysiłku – to tylko część problemów z sercem, jakie może po sobie pozostawić zakażenie wirusem SARS-CoV-2.
Kardiolodzy ze szpitala uniwersyteckiego w Wuhanie już na początku pandemii odkryli, że prawie 20 proc. pacjentów miało widoczne uszkodzenie serca.
Niewykluczone, że w niektórych przypadkach kłopoty z oddychaniem zgłaszane przez pacjentów z COVID-19 mogą w rzeczywistości wynikać raczej z uszkodzenia serca niż płuc. Wirus SARS-CoV-2 uzyskuje dostęp do serca za pośrednictwem receptorów dla dwóch enzymów (ACE2 i TMPRSS2). Łącząc się z tymi receptorami, wirus wślizguje się do ludzkich komórek. Enzymy te są obecne w całym organizmie – w płucach, sercu, nerkach, wątrobie, jelitach i tkance mózgowej – co umożliwia wirusowi przemieszczanie się z jednego narządu do drugiego.
Wewnątrz serca wirus może wyrządzić szkody na wiele sposobów – albo bezpośrednio atakując komórki serca i niszcząc je, albo wywołując reakcję zapalną, która może wpływać na czynność serca. Kiedy naukowcy z San Francisco dodali wirusa SARS-CoV-2 do hodowli ludzkich komórek serca, byli zaskoczeni skalą zniszczenia. Długie włókna mięśniowe odpowiedzialne za bicie serca zostały pocięte na kawałki.
Do niedawna uważano, że uszkodzenie serca jest tym bardziej prawdopodobne (i tym cięższe), im gorzej pacjent przechodzi zakażenie koronawirusem. Ale coraz więcej jest doniesień, że nie wszyscy hospitalizowani z COVID-19 mają urazy serca, a wedle tej teorii powinni. Ma je około jednej trzeciej takich pacjentów.
Za to osoby, u których występują łagodne objawy lub nie mają ich wcale, mogą być narażone na wystąpienie problemów z sercem w przyszłości! Naukowcy z Centrum Obrazowania Układu Sercowo-Naczyniowego Szpitala Uniwersyteckiego we Frankfurcie opublikowali we wrześniu wyniki badań, w których za pomocą rezonansu magnetycznego zbadano serca 100 pacjentów. Wiosną zakazili się oni koronawirusem i wyzdrowieli. Chociaż ta grupa osób była stosunkowo młoda – średni wiek wynosił 49 lat – i zgłaszała łagodne objawy infekcji, to skany wykazały, że 78 z nich miało nieprawidłowe zmiany strukturalne w sercu.
Podobne doniesienia płyną ze świata sportowców. Niepokojące jest to, że niektórzy zakażeni mają ukryte, długoterminowe problemy z sercem, które mogą się objawić nagle, np. podczas treningu. W przypadku badania we Frankfurcie żaden z uczestniczących pacjentów nie podejrzewał, że coś może być nie tak z jego sercem.
Wciąż nie wiadomo, dlaczego niektórzy ludzie mają trwałe problemy z układem naczyniowym mimo pozornie łagodnego ataku koronawirusa. Uczeni przypuszczają, że na początku są to powolne i subtelne zmiany – zupełnie inne niż te, które obciążają serce podczas ostrej fazy infekcji, zwłaszcza u pacjentów hospitalizowanych. Na początku dochodzi zatem do niewielkiego urazu mięśnia sercowego, który z czasem nakręca pełzający stan zapalny.
Trwa to kilka tygodni lub miesięcy i w większości przypadków toczy się subkliniczne, czyli bez objawów kardiologicznych. Nie wiadomo też, czy te zmiany z czasem się wygoją i u kogo tak się stanie, a u kogo nie.
+
Kłopoty z oddychaniem u niektórych chorych na COVID-19 mogą wynikać z uszkodzenia serca