Tajne niewybory
Poczta Polska opisała faktury za majowe wybory jako objęte tajemnicą przedsiębiorstwa. To znaczy, że Państwowa Komisja Wyborcza nie ma prawa informować, za co konkretnie spółka chce zwrotu blisko 70 mln zł.
Nasi informatorzy opowiadają, że zachowanie państwowej spółki było sporym zaskoczeniem dla PKW. Bo – jak słyszymy – rzecz dotyczy publicznych pieniędzy, na które jedna ze spółek nakłada informacyjne embargo. Rachunki za wybory prezydenckie, których nie było, czekają na rozliczenie od początku października.
Poczta, która w kwietniu błyskawicznie zabrała się do realizacji decyzji premiera Mateusza Morawieckiego o organizacji powszechnych „wyborów kopertowych”, do tej pory nie dostała zwrotu kosztów. Wydatki ma uregulować Państwowa Komisja Wyborcza, którą ekipa rządząca odsunęła od przygotowań do majowego głosowania.
Rolę płatnika wyznaczył PKW przepis ustawy o zapobieganiu epidemii, dopisany nocą przez posłów PiS. W lipcu uznali, że Poczta walczyła z epidemią, należy jej to zrekompensować.
Poczta 1 września w piśmie do Krajowego Biura Wyborczego zapowiedziała wniosek o zwrot poniesionych kosztów. Ale faktury dosłała dopiero 9 października. Teraz okazuje się, że podyktowała dodatkowe warunki, czyli poufność.
– Stanowisko Poczty jest analizowane pod względem prawnym. PKW chce wiedzieć, czy faktycznie wyborcze wydatki to informacje, które jako tajemnica przedsiębiorstwa nie mogą zostać ujawnione – słyszymy od naszych informatorów.
Prawicy PKW weryfikują też obłożone tajemnicą faktury. Sprawdzają, czy wszystko, co przysłała Poczta, można będzie zaliczyć do wydatków na niedoszłe głosowanie.
Nasi rozmówcy twierdzą, że jest dodatkowy kłopot. Bo spółka podciągnęła pod wybory wszystkie zakupy, na które zdecydowała się po tym, jak premier dał jej rolę organizatora majowego głosowania. – Chcą zwrotu za worki, maseczki, przyłbice, płyny do dezynfekcji, czyli sprzęt wielokrotnego użytku, który Poczta może nadal wykorzystywać – opowiada nasz rozmówca. I dodaje, że spełnienie części żądań może być trudne. PKW nie rozliczy wydatków, nim nie dostanie kompletu opinii prawnych, bo sama nie chce się narażać na zarzut niegospodarności. Nie wiadomo, kiedy Poczta dostanie pieniądze i będzie mogła zasypać manko w swojej kasie.
W ukrywaniu wyborczych wydatków Poczta Polska jest konsekwentna. Na tajemnicę przedsiębiorstwa powołuje się od kwietnia. Definiuje ją ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji z lipca 2018 r. O tym, że instytucje zaangażowane w majowe wybory nadużywają tego przepisu, mówią od miesięcy posłowie opozycji. Poczta Polska i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, kancelaria premiera, MSWiA i resort aktywów państwowych – wszędzie tam były poselskie kontrole Koalicji Obywatelskiej. Za każdym razem pytania o pieniądze zbywane były tajemnicą przedsiębiorstwa.
– Poczta nie ma prawa kręcić w sprawach publicznych wydatków. Stwarza iluzoryczne tajemnice, by ochronić niegospodarność i szastanie pieniędzmi podatników. Wszystko powinno być jawne, do utajniania wydatków na wybory nie ma podstaw – mówi poseł Robert Kropiwnicki (KO), jeden z kontrolerów. Dodaje, że wizytował Pocztę nieraz, do pary z posłem Marcinem Kierwińskim. Chcieli zobaczyć rachunki, słyszeli, że to tajemnica przedsiębiorstwa, bo spółka działa na otwartym rynku. Nie odpuszczali, skończyło się to skargą do marszałek Sejmu Elżbiety Witek. – Panowie z Poczty napisali, że domagaliśmy się poufnych dokumentów, zastraszaliśmy, ogólnie całe nasze zachowanie to była granda – mówi Kropiwnicki. – Ja to pamiętam nieco inaczej, na spotkaniach siedział oficer polityczny i dyscyplinował wiceprezesa, że za dużo chce nam powiedzieć.
Poczta ma ten problem, bo zaczęła wydawać pieniądze bez umowy, która gwarantowałaby jej zwrot wyborczych kosztów z budżetu. Zobowiązany do tego minister aktywów państwowych Jacek Sasin, któremu podlega ta państwowa spółka, umowy z Pocztą nie podpisał, choć tak nakazał mu premier decyzją z 16 kwietnia.
Z naszych informacji wynika, że PKW będzie badać, jakie są podstawy prawne do przelania pieniędzy Poczcie.
Poczta nie odpowiedziała nam na pytanie, za co konkretnie chce zwrotu pieniędzy.
l