Coraz częściej płacimy za dostęp do auta, zamiast je kupować
Samochody będące własnością firm są już w zasadzie gatunkiem wymierającym. Tak samo zaczyna się zmieniać użytkowanie aut prywatnych – zwłaszcza, że dłużej ono stoi, niż jeździ.
Jeszcze do niedawna, żeby słuchać do woli muzyki swojego ulubionego wykonawcy, trzeba było kupić jego album. W efekcie wydawaliśmy pieniądze na płyty, które później najczęściej... zbierały kurz, bo im więcej ich było, tym rzadziej ich słuchaliśmy. Rozwój platform streamingowych pokazał jednak, że dzięki nim można posłuchać ulubionych utworów dużo wygodniej i taniej, niż kupując płytę. Spowodowało to rewolucję w świecie muzycznym, wiele wskazuje, że podobne zmiany czeka rynek motoryzacyjny.
– Rzadko kto dziś kupuje płytę CD czy DVD. W takim samym kierunku idzie rynek samochodowy. Jeszcze niedawno auto kupowało się, a następnie korzystało z niego osiem, dziesięć, a nawet więcej lat. Dziś ten okres gwałtownie się skraca – uważa Michał Dyc, dyrektor sprzedaży detalicznej Volkswagen Financial Services.
Zjawisko będzie się nasilać, ponieważ dla młodego pokolenia nie jest ważne, czy ma się własny samochód. Ważne jest, by można było z niego korzystać, kiedy jest potrzebny, dlatego np. tak szybki rozwój car-sharingu. Takie podejście do mobilności przyniosło zmianę w sposobie myślenia o zakupie auta. Przejście od tradycyjnego zakupu za gotówkę, poprzez leasing, aż do obecnie coraz bardziej popularnego wynajmu nastąpiło bardzo szybko, zwłaszcza w Europie Zachodniej czy USA. Teraz ta rewolucja przyspiesza także w Polsce – tłumaczy Dyc.
Podobnie uważa Wojciech Drzewiecki, prezes Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR:
– Nowoczesne narzędzia finansowe pozwalają nam w pełni korzystać z mobilności, nie posiadając auta, ale będąc jego pełnoprawnym użytkownikiem – mówi.
Firmy bez własnych aut
Problem „mieć czy używać” w zasadzie dotyczy obecnie wyłącznie klientów indywidualnych. Wydaje się, że firmy już dawno rozstrzygnęły ten dylemat na korzyść pojazdów finansowanych z zewnątrz.
Samochody będące własnością firm są już w zasadzie gatunkiem wymierającym, o ile nie już wymarłym. – W przypadku firm prawie 100 proc. nabywców wybiera formę leasingu lub długoterminowego wynajmu. Są trzy główne przyczyny takich decyzji. Po pierwsze – nie angażuje się środków firmowych na zakup samochodów, które firma może przeznaczyć na inne inwestycje. Po drugie – w dokumentacji księgowej pojazdy firmowe nie funkcjonują jako środki trwałe, i po trzecie – właściciel firmy ma bardzo precyzyjnie określone miesięczne koszty użytkowania każdego pojazdu, które są równe wysokości raty – mówi Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Więcej stoi, niż jeździ
Osoby prywatne dochodzą do podobnych wniosków jak zarządzający flotami firmowymi: oprócz kosztu zakupu auta trzeba ponosić kolejne wydatki. Czy to uzasadnione?
Argumentem za tym, żeby również prywatnie korzystać z samochodu, którego nie jesteśmy właścicielami, jest to, w jaki sposób tak naprawdę korzystamy na co dzień z naszych samochodów.
Rzecz w tym, że najczęściej... więcej stoi, niż jeździ. Rano wsiadamy do auta, które całą noc stało pod domem, i jedziemy do pracy, gdzie znowu stoi długie godziny. Potem wracamy do domu i zostawiamy je na noc pod domem. Oczywiście, przemieszczamy się nim również w inne miejsca, ale sama jazda jest na ogół znacznie krótsza niż pobyt w miejscu docelowym. Ba, zdarza się, że samochód stoi nieużywany całymi dniami czy tygodniami.
Problem w tym, że mając swój samochód, ponosimy pewne sztywne stałe koszty, niezależnie od tego, czy nim jeździmy, czy nie; musimy choćby wykupić polisę OC. Nie to jest jednak najgorsze.
Samochód, niezależnie od tego, czy stoi, czy jeździ, cały czas się starzeje, czyli traci na wartości, a to są już bardzo duże koszty. Słowem – samochód, który nie jest w ruchu, oznacza jedynie wymierne straty. Nie będąc więc jego właścicielami, ale leasingując lub wynajmując pojazd, tych kosztów nie ponosimy. Bardziej płacimy za jazdę, a więc za faktyczne przemieszczanie się, niż jedynie za auto jako przedmiot, który po prostu posiadamy.
Najlepiej to widać w wynajmie krótkoterminowym (car-sharingu), kiedy płacimy wręcz jedynie za przejechany odciek drogi w określonym czasie. I tak: w jednej z najpopularniejszych sieci w Polsce w przypadku najmniejszych samochodów (np. Toyoty Yaris) jazda kosztuje nas 80 gr za kilometr, 55 gr za minutę jazdy i 20 gr za minutę postoju. Daje to znacznie ponad 100 zł za 100 km, a w przypadku większych samochodów koszty dodatkowo rosną.
Drogo? To zależy. Po prostu na co dzień nie myślimy o tym, ile by nas kosztowała ta jazda własnym autem z uwzględnieniem całkowitych kosztów użytkowania (tzw. TCO – total cost of ownership) naszego pojazdu wraz z utratą jego wartości. Dla nas koszt przejazdu to przede wszystkim cena paliwa, a o utracie wartości przekonujemy się dopiero w momencie odsprzedaży samochodu. I często łapiemy się za głowę.
Własność ma swoją cenę
Oprócz tego, że nie będąc właścicielami samochodu, nie ponosimy pewnych kosztów, to rozwiązanie ma też wiele innych zalet. Najważniejsza jest taka, że za określoną kwotę miesięczną unikamy kłopotów związanych z posiadaniem swojego auta i dostajemy pojazd gotowy do jazdy, który w zasadzie musimy jedynie tankować.
– Nie da się ukryć, że tradycja bycia właścicielem i podziwiania swojego nazwiska w dowodzie rejestracyjnym samochodu trzyma się mocno, ale zalety bycia właścicielem auta leżą chyba tylko w sferze psychologicznej. Samochód to nie jest mieszkanie, które kupuje się często raz w życiu, urządza według swojego gustu i które w długiej perspektywie zyskuje na wartości. Niemal każde kupione auto po jakimś czasie skończy na złomowisku, dostarczając po drodze swemu właścicielowi mnóstwa problemów i niechcianych zajęć – zauważa Hubert Laszczyk, prezes Grupy Express zajmującej się wynajmem samochodów.
– Leasing to przede wszystkim jak najmniej zmartwień: stałe i przewidywalne koszty. Nie bez znaczenia jest też to, że nie pozbywamy się całej sumy, jaką musielibyśmy wydać, kupując pojazd za gotówkę – oczywiście o ile ją mamy. I wreszcie najważniejsze: mamy nowe auto. Nowe – to znaczy wyposażone w najświeższe nowinki technologiczne, w tym systemy bezpieczeństwa. Samochód jest na gwarancji producenta: w razie jakichkolwiek problemów oddajemy go do ASO. Dodatkowo na koniec umowy leasingowej nie musimy się zajmować jego odsprzedażą na rynku wtórnym, bo po prostu oddajemy auto do dealera. Krótko mówiąc, zyskujemy maksymalną mobilność – uważa Dyc.
Podobnie ocenia to Jakub Faryś, ale wskazuje też, że cena tego rozwiązania wcale nie musi być specjalnie niska:
– Decydującym czynnikiem jest tu wygoda, bo wynajem długoterminowy ma swoją cenę i w dłuższej perspektywie (w zależności od oferty) bywa bardziej kosztownym rozwiązaniem. Za to w trakcie użytkowania kierowcy nie interesują koszty eksploatacyjne, a po dwóch czy trzech latach użytkowania taki samochód można oddać i nie martwić się spadkiem jego wartości i tym, by go jak najkorzystniej sprzedać – ocenia.
Własność to swoboda
Są jednak i wady sytuacji, kiedy użytkujemy samochód, którego nie jesteśmy właścicielami. Przede wszystkim nie mamy swobody dysponowania nim i jesteśmy ograniczeni przez zapisy umowy z firmą, która go sfinansowała.
Chodzi o to, że będąc właścicielami auta, możemy z nim robić w zasadzie wszystko, co nam się żywnie podoba. Można jechać, kiedy i dokąd się chce. W przypadku jakiejś stłuczki czy obcierki można się tym zwyczajnie nie przejmować i po prostu jeździć porysowanym autem.
Można dowolnie modyfikować i przerabiać auto (w ramach przepisów), przystosowując je do własnych potrzeb i upodobań.
Do nas należy też decyzja, czy wykupić polisę auto casco, a jeśli tak, to jaki ma być zakres ochrony. Również nikt nie może nam narzucać, w jakim stopniu będziemy dbali o nasz samochód, gdzie i w jakim zakresie będzie serwisowany i naprawiany.
– Auto należy do nas, nie musimy się więc martwić, że jak pojawią się na nim jakieś rysy czy też uszkodzenia, to będziemy obciążani kosztami ich naprawy. Nie mamy ograniczeń w poruszaniu się, nie krępują nas żadne limity kilometrów. Możemy auto trzymać do momentu, kiedy będziemy gotowi do kolejnej zmiany – ocenia Wojciech Drzewiecki.
Ponadto, nabywając samochód na własność, możemy kupić absolutnie dowolny pojazd według własnej woli. Inaczej jest w przypadku finansowania aut z zewnątrz – tu oferta jest ograniczona.
– Na ogół na rynku nie ma ofert leasingu czy długoterminowego wynajmu pojazdów sześcio-, ośmioletnich czy starszych, więc mówiąc o innych formach niż własność użytkowania samochodów mamy na uwadze pojazdy nie starsze niż pięcio- sześcioletnie, a przeważnie są to samochody dwu- czy trzyletnie – ocenia Faryś.
– Własność pojazdu będzie korzystniejszym, a w istocie jedynym rozwiązaniem, gdy mówimy o samochodach starszych, nabywanych jako (mocno) używane. Także nisza samochodów nietypowych, oldtimerów czy samochodów amerykańskich nie jest reprezentowana w ofercie firm zajmujących się wynajmem, które koncentrują się na samochodach nowych z polskiej sieci dystrybucji – podsumowuje Hubert Laszczyk.
+
Jeszcze niedawno auto kupowało się, a następnie korzystało z niego osiem, dziesięć, a nawet więcej lat. Dziś ten okres gwałtownie się skraca
MICHAŁ DYC Volkswagen Financial Services