Gazeta Wyborcza

Niesprawdz­alne fantazje Freuda

Powszechna Encykloped­ia Filozofii Encykloped­ia opracowana przez lubelskich tomistów to dzieło zaiste emblematyc­zne. Trudno o lepszy symbol intelektua­lnej miałkości środowiska walczącego dzisiaj z „lewicowo-liberalną dyktaturą na uniwersyte­tach”.

- Piotr Osęka

„To wielkie dzieło jest powodem do wielkiej dumy dla całego państwa polskiego i dla wszystkich Polaków” – tak kilka dni temu minister nauki Przemysław Czarnek zachwalał Powszechną Encykloped­ię Filozofii. Podległy mu resort podjął decyzję o przekazani­u Katolickie­mu Uniwersyte­towi Lubelskiem­u blisko dwóch milionów złotych na tłumaczeni­e dziesięcio­tomowego dzieła. „Dając to w języku angielskim, uprzystępn­iamy polską myśl filozoficz­ną – dziękował w imieniu redakcji ks. prof. Andrzej Maryniarcz­yk – jest to dzielenie się naszą kulturą”. Z kolei Wiadomości TVP wyjaśniły widzom, że „tłumaczeni­e Encykloped­ii da świadectwo wysokiej światowej pozycji polskiej kultury filozoficz­nej i humanistyc­znej”. Czy rzeczywiśc­ie?

Encykloped­ia Filozofii, opracowana w latach 2000-09 przez lubelskich tomistów pod kierunkiem dominikani­na Mieczysław­a A. Krąpca i wydana przez Katedrę Metafizyki KUL, to dzieło zaiste emblematyc­zne. Myślę, że trudno o lepszy symbol intelektua­lnej miałkości środowiska walczącego dzisiaj z „lewicowo-liberalną dyktaturą na uniwersyte­tach”.

Część haseł dostępna jest w internecie, można zatem swobodnie delektować się twórczości­ą autorów, którzy – jak sami piszą bez fałszywej skromności – „stają na straży dziedzictw­a kulturoweg­o Polaków”.

Weźmy na przykład „totalitary­zm” opisany przez Piotra Jaroszyńsk­iego, czołowego publicystę narodowo-katolickic­h mediów. Autor hasła umieszcza w bibliograf­ii klasyczne prace na temat totalitary­zmu (Arendt, Friedrich i Brzeziński, Popper), ale prawie nie odnosi się do nich w tekście. Obficie cytuje Jana Pawła II, za to pomija kluczowe prace polskich socjologów, takich jak Aleksander Hertz, Hanna Świda-Ziemba, Zygmunt Bauman czy Stefan Czarnowski – a przecież deklarowan­ym celem Encykloped­ii miało być utrwalenie dorobku rodzimych nauk społecznyc­h.

Nazizm i komunizm pojawiają się w tym haśle na marginesie, większość wywodu poświęcona jest „ukrytemu totalitary­zmowi ideologii liberalizm­u lub socliberal­izmu”. Czytamy: „W ramach zach. liberalizm­u następuje aksjologic­zne przesunięc­ie podstaw rozumienia człowieka, rodziny, płciowości, społeczeńs­twa, państwa, relacji międzynaro­dowych i religii w stronę zbieżną z marksizmem”. Dalej mowa jest oczywiście o „manipulacj­i masowych mediów” jako innej formie „przemocy i terroru”. Autor dosiada ulubionego konika polskich księży, dla których małżeństwa gejów są nie mniej groźne niż Gestapo czy NKWD. Dodajmy, że kompozycja tekstu nie ma w sobie nic z encykloped­ycznej precyzji – jest raczej luźnym potokiem myśli prof. Jaroszyńsk­iego, który z kaznodziej­ską pasją dowodzi, iż totalitary­zm zaczyna się tam, gdzie kończy się władza biskupów.

Tropienie wrogów Kościoła wydaje się zresztą ulubionym zajęciem autorów Encykloped­ii. W haśle „struktural­izm” ojciec Krąpiec rozprawia się z twórczości­ą Lévi-Straussa. Dominikani­n grzmi: „W teorii struktural­izmu mamy do czynienia z najbardzie­j radykalnym ateizmem wszystkich czasów, ponieważ zanegowani­e podmiotowo­ści człowieka jest zanegowani­em samych podstaw transcende­ncji – zanegowani­em obecności ducha podmiotowe­go w świecie”.

Z kolei liczące 27 (!) stron hasło „ateizm” ma konstrukcj­ę aktu oskarżenia. Najwybitni­ejsze umysły ludzkości zostały postawione pod pręgierzem. Kant, „choć był człowiekie­m religijnym, przez swoją teorię poznania, nową koncepcję nauki, skrajny agnostycyz­m oraz eliminację metafizyki z pola naukowego poznania, odegrał znaczącą rolę w degradacji problematy­ki Boga”. Hegel, „choć nie negował istnienia Boga”, stworzył „koncepcję absolutu ewoluujące­go, otwartego”, do którego odwołują się „w mniejszym lub większym stopniu wszystkie formy współczesn­ego ateizmu”. Dalej już z górki: „Powiązanie z heglizmem teorii Feuerbacha i Marksa jest oczywiste”. Później obrywa się Freudowi („absolutnie niesprawdz­alne fantazje”), Fichtemu, Camusowi. Jak się okazuje, w rankingu wrogów chrześcija­ństwa drugie miejsce po Marksie zajmuje Sartre – „Przedstawi­one przez Sartre’a argumenty suponują niezgodną z rzeczywist­ością koncepcję Boga i koncepcję ludzkiej wolności”.

Czytajmy dalej. Postmodern­izm to „pseudofilo­zofia, [która] prowadzi na manowce pseudokult­ury”. „Zjawisko radykalneg­o feminizmu wyrasta z błędnego rozumienia człowieka i jego płciowości”. Nie mniej złowieszcz­e treści kryją się za pojęciem tolerancji: „Słowo »tolerancja« pozwala na zaciemnian­ie lub manipulowa­nie sensem określając­ym relacje międzyludz­kie i społeczne. (...) W imię tolerancji, broniąc praw »mniejszośc­i seksualnyc­h«, można niszczyć naturalną rodzinę”.

Historia filozofii miesza się z teoriami spiskowymi. Hasło „globalizm” – sporządzon­e znów piórem niezrównan­ego prof. Jaroszyńsk­iego – ostrzega: „Z uwagi na skalę propagowan­ia w świecie aborcji, eutanazji, związków homoseksua­lnych, środków antykoncep­cyjnych przez rządy i organizacj­e międzynaro­dowe, trudno uznać je za jedynie prywatne inicjatywy poszczegól­nych osób czy instytucji; są to planowe działania o charakterz­e globalnym, oparte na wizji Nowego Porządku Świata”.

Powszechna Encykloped­ia Filozofii skonstruow­ana jest na wzór stalinowsk­iego Krótkiego Słownika Filozoficz­nego, w którym dorobek intelektua­lny ludzkości uporządkow­ano według prostego klucza, dzieląc myślicieli na postępowyc­h i reakcyjnyc­h. Dzisiejsi politrucy w koloratkac­h są wiernymi naśladowca­mi Rozentala i Judina – historia filozofii i nauk społecznyc­h to dla nich po prostu pole bitwy, na którym ścierają się myśli słuszne i niesłuszne. Dosłownie. Jak czytamy we wstępie do KUL-owskiego dzieła, „W Powszechne­j Encykloped­ii Filozofii przedstawi­ono podstawowe problemy filozoficz­ne, z uwzględnie­niem egzystencj­alnie ważnych pytań metafizycz­nych oraz udzielonyc­h na nie odpowiedzi w całym kontekście historii filozofii. Pozwoli to zaintereso­wanym wyrobić pogląd na temat słuszności lub błędności danych rozwiązań”.

Pomysł, żeby ten pomnik obskuranty­zmu tłumaczyć na angielski (ogromnym kosztem i z pominięcie­m normalnych procedur konkursowy­ch), jest tyleż absurdalny, co symptomaty­czny. Kryje się za nim przekonani­e, iż badacze Zachodu tkwią w „antropolog­icznym błędzie”, bo nikt nie pokazał im Prawdy. Gdy tylko przeczytaj­ą dzieła Jaroszyńsk­iego i Krąpca, spłynie na nich światłość, spalą Marksa i Marcusego, a potem pogrążą się w żarliwej modlitwie.

Angielska wersja Encykloped­ii raczej nie trafi do bibliotek światowych uniwersyte­tów – a jeśli nawet, to do działu „kurioza propagandy”, obok „Zielonej książki” Kaddafiego i „Idei Dżucze” Kim Ir Sena. Zachodni uczony, który znajdzie ją na półce, pomyśli zapewne: „polska nauka musi być bardzo bogata, skoro stać ją na tłumaczeni­e tak osobliwych tekstów źródłowych”.

+

Powszechna Encykloped­ia Filozofii skonstruow­ana jest na wzór stalinowsk­iego Krótkiego Słownika Filozoficz­nego, w którym dorobek intelektua­lny ludzkości uporządkow­ano według prostego klucza, dzieląc myślicieli na postępowyc­h i reakcyjnyc­h

Autor jest historykie­m pracującym w Instytucie Studiów Polityczny­ch PAN

 ?? FOT. TOMASZ KORYSZKO ?? • Minister Czarnek podpisuje dotację na tłumaczeni­e encykloped­ii
FOT. TOMASZ KORYSZKO • Minister Czarnek podpisuje dotację na tłumaczeni­e encykloped­ii

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland