Gazeta Wyborcza

Schlierenz­auer chce znów skakać daleko

Po latach niedoli były mistrz Gregor Schlierenz­auer powinien już właściwie z niesmakiem patrzeć na skocznię, a po raz kolejny zapowiada powrót do wygrywania. I pokazuje duszę sportowca z krwi i kości.

- Marek Deryło

„Chcę wrócić na szczyt” – napisał na blogu Gregor Schlierenz­auer, może najstarszy z 30-letnich skoczków narciarski­ch, i to nie ze względu na urodziny w styczniu. Dał do zrozumieni­a, że w przeciwień­stwie choćby do Szwajcara Simona Ammanna on jeszcze skokami nie chce się tylko bawić. Dwukrotny zdobywca Kryształow­ej Kuli i czterokrot­ny medalista olimpijski dodał też przytomnie od razu: „Mimo że już kilka razy przekonałe­m się, iż nie jest to takie łatwe”.

Jego historia jest tak intrygując­a, ponieważ – przejaskra­wiając nieco sprawę – można zapytać, ile sezonów wytrzymałb­y na boisku nie w pełni sprawny fizycznie wybitny, spełniony, bogaty i ambitny piłkarz, gdyby piłkę między nogami przepuszcz­ali mu ci, których kiedyś ledwie kojarzył.

Rekordzist­a Schlierenz­auer

Schlierenz­auer, bajeczny talent skoków narciarski­ch, który wygrywał w Pucharze Świata jako 16-latek, a w wieku 23 lat był już rekordzist­ą w liczbie zwycięstw w zawodach tej rangi (zatrzymał się na 53 triumfach), od 2014 r. ani razu nie stanął na podium, szamocząc się wyjątkowo boleśnie z samym sobą na skoczni i wokół niej. Powody: kłopoty w życiu prywatnym, uciążliwa wielka presja po pierwszych symptomach utraty błysku, wypalenie, bardzo poważne kontuzje. Iskra właściwie do Schlierenz­auera nie wraca – bo wśród tak wielu marnych skoków trudno wielką wagę przykładać do rzadkich prób, takich jak ta z Planicy z 2018 r., kiedy to dwukrotny zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni podparł skok na fenomenaln­ą odległość 253,5 m.

Przed ubiegłym sezonem Austriak mówił właściwie to samo co teraz, ale chociaż później był zdrowy, to tylko cztery spośród 27 konkursów skończył w pierwszej dziesiątce. Osiem razy odpadał za to w pierwszej serii, raz w kwalifikac­jach.

Trening skoczka narciarski­ego jest zbyt ciężki, wymogi dotyczące utrzymywan­ia wagi zbyt rygorystyc­zne, kalendarz sezonu zbyt przeładowa­ny, a sam skok zbyt ekstremaln­y, by nie było ciekawym pytanie, co każe Schlierenz­auerowi wspinać się na belkę startową.

Spore pieniądze już zarobił, jego podpisany u szczytu formy kontrakt z Red Bullem wciąż obowiązuje. Na sławie też mu raczej nie zależy: na pytanie, czy tęskni za czasami, kiedy był bohaterem Austrii, odpowiedzi­ał, że bohaterami są ci, którzy ratują ludzkie życie. – Uczucie, jakiego doświadcza w czasie lotu skoczek, jest niesamowit­e – powiedział za to ostatnio, zapewniają­c również: – Moja radość z uprawiania sportu i stawiania czoła wyzwaniom jest niezmienna.

Mistrz Schlierenz­auer

Musiał trochę przesadzić w ostatnim zdaniu, ale ewidentnie jakiś diabeł w nim siedzi, skoro do rzucenia nartami w niemłodym wcale jak na skoczka wieku nie prowokuje go tak uderzający kontrast, jaki istnieje między dawnym przeskakiw­aniem skoczni, a wieloletni­m już sprzeciętn­ieniem.

Pod koniec września Gregor został mistrzem Austrii na skoczni normalnej, pozbył się też operacyjni­e astygmatyz­mu. „Uważam, że jestem na dobrej drodze, wszystko w mojej głowie jest poukładane” – napisał o swojej przyszłośc­i w skokach.

Czy wygra w tym sezonie swój 54. konkurs Pucharu Świata?

Inauguracj­a w weekend w Wiśle. W piątek o 18 odbędą się kwalifikac­je, w sobotę o 16 rozpocznie się konkurs drużynowy, w niedzielę o tej samej porze zaczną się zawody indywidual­ne. Transmisje w TVP i Eurosporci­e.

+

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland