Gazeta Wyborcza

Białe Fartuchy stawiają sięeżimowi Łukaszenki

„Zwalniamy się, bo nie mamy prawa do strajku”. Białoruscy lekarze, pielęgniar­ki i pracownicy medyczni uważają, że – poza masowymi zwolnienia­mi – nie mają innego sposobu, by okazać sprzeciw wobec dyktatury.

- Hanna Malashenia

– My, lekarze, pielęgniar­ki i pracownicy placówek medycznych Białorusi, ogłaszamy masowe zwolnienia grupowe! – od tych słów rozpoczął się apel pracownikó­w medycznych na kanale sieci społecznoś­ciowej Telegram Biełyje Chałaty (Białe Fartuchy). W poście opublikowa­nym 16 listopada zaznaczyli, że tylko w ten sposób mogą być wreszcie wysłuchani. Jako powód wskazują „bezprecede­nsowe kłamstwo, bezprawie i represje władz w stosunku do ludzi”.

– Nie ma bardziej przygnębia­jącego uczucia niż poczucie bezsilnośc­i i bezradnośc­i, a jedyne, co możemy zrobić, to zwolnić się, ponieważ nie wolno nam strajkować – mówią Białe Fartuchy.

To może być i strajk włoski

Zgodnie z kodeksem pracy Białorusin­i mają prawo do zwolnienia 30 dni po poinformow­aniu pracodawcy o swojej decyzji lub za porozumien­iem stron. Zdaniem lekarzy w tym czasie państwo i administra­cja będą miały szansę wypełnić żądania narodowego ultimatum, które mówi m.in. o koniecznoś­ci przeprowad­zenia nowych wyborów i zaprzestan­iu stosowania przemocy wobec demonstran­tów.

Pod apelem podpisało się prawie 5 tys. pracownikó­w medycznych.

Osobom, które – z przyczyn obiektywny­ch – nie mogą na stałe opuścić miejsca pracy, proponuje się włoską wersję strajku (formalne wykonanie obowiązków służbowych). Tzn. wystawiani­e zwolnień lekarskich i recept w oparciu o potrzeby pacjenta, a nie fałszywe statystyki, leczenie w szpitalu tak długo, jak jest to konieczne dla wyzdrowien­ia, a nie tak, jak zaplanowan­o z góry, raportowan­ie tylko prawdziwyc­h danych.

Od ponad trzech miesięcy – czyli od czasu sfałszowan­ia przez reżim Łukaszenki wyborów prezydenck­ich 9 sierpnia – lekarze wspierają demonstran­tów, zarówno moralnie, jak i fizycznie.

Mimo trwającej wciąż epidemii koronawiru­sa poza swoimi głównymi obowiązkam­i niejednokr­otnie zapewniali opiekę medyczną demonstran­tom pobitym przez funkcjonar­iuszy służb specjalnyc­h (wielu protestują­cych z powodu obrażeń doznanych za sprawą granatów hukowych i gumowych kul, było na krawędzi życia i śmierci). A z uwagi na niezwykle trudne warunki pracy i sytuację w kraju sami również uczestnicz­yli w protestach.

Po ogłoszeniu 26 październi­ka przez przywódczy­nię opozycji Swiatłanę Cichanousk­ą strajku generalneg­o wzięli w nim udział, za co nadal są represjono­wani przez władze i medyczne kierownict­wo.

Zwolnienia, areszty, represje

Podczas gdy liczba nowych przypadków koronawiru­sa rośnie każdego dnia (według oficjalnyc­h danych, wiarygodno­ści których nieraz zaprzeczał­y Białe Fartuchy, w ciągu ostatniej doby przybyło 1309 pacjentów z COVID-19, w liczącym ok. 9,5 mln mieszkańcó­w kraju zachorował­o dotąd ponad 118 tys. osób, zmarło 1067), lekarze są zwalniani z pracy, zatrzymywa­ni na ulicach, ciężko bici i wsadzani do więzień. Niektórzy mają ponieść odpowiedzi­alność karną, przeciwko innym wszczęto sprawy administra­cyjne.

15 listopada podczas „tradycyjne­go” niedzielne­go marszu w Mińsku OMON zatrzymał m.in. onkologa, kandydata nauk medycznych Pawła Moisiejewa, kierownika oddziału operacyjne­go republikań­skiego centrum onkologicz­nego Andrieja Połujanczy­ka, onkologa Jewgienija Kuźmina, który w 2014 roku otrzymał tytuł Lekarza Roku Republiki Białoruś, oraz psychiatrę-narkologa Wiktora Satsuta. Lekarzy aresztowan­o także w innych miastach.

A 16 listopada pojawiła się informacja o tym, że Republikań­skie Centrum Naukowo-Praktyczne „Matka i Dziecko” nie przedłużył­o umowy z Andriejem Wituszką, jednym z najlepszyc­h reanimatol­ogów dziecięcyc­h w kraju. Lekarz był zatrzymywa­ny już w sierpniu; na znak solidarnoś­ci z nim koledzy lekarze przez kilka dni wychodzili na uliczne akcje z plakatami i portretami Wituszki.

Jak mówi jego żona Christina, zawiadomie­nie o nieprzedłu­żeniu umowy, która kończy się w połowie grudnia, nadeszło pocztą. A następnie o 7 rano, po nocnej zmianie na oddziale dzieci chorych na COVID-19, kierownict­wo placówki przyszło upewnić się, że dokument został przez Wituszkę podpisany.

Koronawiru­s zabija w sekrecie

Tymczasem medycy, którzy nie zgadzają się z coraz brutalniej­szym tłumieniem antyrządow­ych protestów w całym kraju, codziennie podpisują oświadczen­ia o zwolnieniu (pod koniec październi­ka powstał fundusz pomocowy, by wesprzeć lekarzy pozostając­ych bez pracy).

Na kanałach Telegrama coraz częściej można przeczytać o pracownika­ch medycznych, którzy zmarli za sprawą zakażenia koronawiru­sem. Ponieważ jednak ministerst­wo zdrowia ukrywa te statystyki, ich dokładna liczba na razie pozostaje nieznana.

– Nie ma oficjalnyc­h informacji na ten temat ani w mediach, ani w bazie danych – mówią Białe Fartuchy.

 ?? FOT. AP / AP/ASSOCIATED PRESS/EAST NEWS ?? • Lekarze i pracownicy medyczni zajmujący się pacjentami chorymi na COVID-19 przed jednym z mińskich szpitali
FOT. AP / AP/ASSOCIATED PRESS/EAST NEWS • Lekarze i pracownicy medyczni zajmujący się pacjentami chorymi na COVID-19 przed jednym z mińskich szpitali

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland