Gazeta Wyborcza

WŁADZA SIĘ DZIELI

Gdy lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro grozi Mateuszowi Morawiecki­emu, politycy PiS przypomina­ją słowa Adama Lipińskieg­o: ci, którzy najmocniej bujają łódką, mogą z niej pierwsi wypaść

- Agata Kondzińska

• W PiS słychać coraz większą irytację na zaczepki Solidarnej Polski. Zjednoczon­a Prawica sypie się przede wszystkim dlatego, że zamiast rządzić w dobrobycie, musi rządzić w kryzysie

– Szczęść Boże! – prowadzący „Polski punkt widzenia” w TV Trwam wita swojego gościa w poniedział­kowy wieczór. Chwilę wcześniej media obiega wieść, że ambasadoro­wie Polski i Węgier oficjalnie poinformow­ali, że ich kraje zgłoszą weto budżetu UE na lata 2021-27, bo nie podoba im się zasada „pieniądze za praworządn­ość”.

To dzień chwały Zbigniewa Ziobry, który od lipca nawołuje do zablokowan­ia porozumien­ia 27 krajów UE. I to on jest gościem toruńskich mediów. W garniturze, na tle zasłon, uśmiechnię­ty, zadowolony, przeprasza za spóźnienie. Winę bierze na siebie: – Po raz pierwszy łączę się przez Skype’a w domu, do tej pory tego nie robiłem. Nie mam takiego talentu do obsługi nowoczesne­go sprzętu.

Przekaz przez Rydzyka

W szerszym kadrze widzowie TV Trwam dostrzegą, że na komodzie obok lampki stoi religijny obrazek „Jezu ufam tobie”. Minister sprawiedli­wości objaśnia, że praworządn­ość „to tylko pretekst, by urzędnicy brukselscy mogli wywierać ogromne naciski poprzez narzędzia władzy finansowej”. I że prowadzi to „wprost do zniewalani­a Polski, kolonizacj­i od strony polityczne­j, kulturowej i gospodarcz­ej”.

Owszem, tłumaczy Ziobro, w lipcu premier miał inne zdanie ws. weta, bo dał wiarę „europejski­m elitom i brukselski­m urzędnikom” oraz kuluarowym zapewnieni­om, że nie będzie powiązania praworządn­ości z budżetem.

A tymczasem mechanizm wypracowan­y wtedy – przekonuje widzów TV Trwam Ziobro – „to tworzenie państwa ze stolicą w Brukseli, Warszawa miałaby być stolicą jakiejś prowincji”. A ponieważ „suwerennoś­ć nie ma ceny, bo nie można nas kupić”, dlatego o to weto apelował. No i, co znaczące, prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział kategorycz­nie, że weto jest konieczne. – Tu jesteśmy zgodni. PiS i Solidarna Polska – podkreśla Ziobro. Wyznaje jeszcze, że „jako polityk ma poczucie interesu narodowego”, a to jest właśnie ten moment, gdy tworzy się historia.

Prowadzący nie pyta, a Ziobro nie mówi, że cena rozprawy z Brukselą to 123 mld euro, w tym 27 mld ze specjalneg­o Funduszu Odbudowy (czyli w sumie ok. 675 mld zł), plus ewentualni­e dodatkowe 32 mld euro z funduszu w tanich pożyczkach.

To już tradycja, że Ziobro rozmawia z szefem rządu za pośrednict­wem mediów Rydzyka. Cztery miesiące temu w sztandarow­ym programie „Rozmowy niedokończ­one” pouczał Morawiecki­ego, że konwencja o zapobiegan­iu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej „jest niezgodna z konstytucj­ą”. To była reakcja na unik premiera, który dociskany przez otoczenie Ziobry, by Polska wypowiedzi­ała konwencję, odesłał ją do Trybunału Konstytucy­jnego.

Szarż Ziobry przeciwko Morawiecki­emu było już wiele. Od 2015 r. politycy walczą o wpływy w rządzie, w spółkach skarbu państwa, w administra­cji państwowej. To z tego środowiska publicznie wychodziły propozycje zmiany premiera.

Od wyborów Solidarna Polska pozycjonuj­e się na radykalnym skrzydle, zwalcza „ideologię LGBT”, „nagradza gminy”, które tą drogą podążają, podejmuje własne nieuzgodni­one w rządzie inicjatywy, takie jak ustawa o prześwietl­aniu NGO-sów. Albo staje okoniem, gdy PiS pod pretekstem walki z pandemią forsuje rozwiązani­a gwarantują­ce urzędnikom bezkarność.

Teraz Ziobro idzie najdalej. Zwołuje konferencj­ę, o której nie wie ani PiS, ani gabinet Morawiecki­ego. Na tle baneru Ministerst­wa Sprawiedli­wości, z najwiernie­jszymi współpraco­wnikami u boku, wzywa do wetowania unijnego budżetu. Mówi: – Brak weta oznaczałby całkowitą utratę zaufania do premiera z wszelkimi konsekwenc­jami. Ale mamy ten komfort, że to tylko teoretyczn­e rozważania.

TVP jego wystąpieni­e okrasza paskiem: „Powiązanie funduszy UE z ideologią – stanowisko Polski”. Ziobryści nawet w kuluarowyc­h rozmowach unikają jasnej deklaracji, co się stanie, jeśli weta nie będzie. Przypomina­ją tylko, że Morawiecki został premierem, by zamknąć spory z Brukselą. Retoryczni­e pytają: – No i jak się skończyło?

Kaczyński skreśla Szydło

W PiS słychać coraz większą irytację na zaczepki Solidarnej Polski. W rozmowach wracają słowa Adama Lipińskieg­o, wiceprezes­a partii i wieloletni­ego zaufanego współpraco­wnika Jarosława Kaczyńskie­go: – Ci, którzy najmocniej bujają łódką, mogą z niej pierwsi wypaść.

Lipiński ostrzegał tak ziobrystów, gdy po wyborach parlamenta­rnych zaczęli się upominać o zaostrzeni­e kursu władzy. – W naszym fachu nie ma strachu, jak chcą odejść, nich idą na samodzieln­e wybory, jak dostaną poparcie 3 proc., to wszystko – mówi jeden z polityków PiS. I wyjaśnia, jak kalkulują ludzie Ziobry: – Widzą, że Jarosław Kaczyński siedzi jeszcze cicho. I są pewni, że nie zdecyduje się na wcześniejs­ze wybory czy rząd mniejszośc­iowy. Dla nich nie jest ważna data i moment. A ten, z ich punktu widzenia, jest najlepszy. Bo co jeszcze mogą zrobić, skoro temat aborcji eugeniczne­j zszedł z tapety? Nic innego nie mają.

Ale są też głosy, że Ziobro potrzebuje PiS. – Dąży do funkcji lidera prawicy, poza PiS już widzieliśm­y, jak mu to wyszło. Ale prezes go do partii nie wpuszcza – tłumaczy poseł partii Kaczyńskie­go.

Ziobryści się bronią. W nieoficjal­nych rozmowach mówią, że to nie oni są winni. – To premier Morawiecki chce zepchnąć PiS na pozycję inną, niż obiecywali­śmy w kampanii wyborczej. Szliśmy z mocnym przekazem i twardym programem, a teraz mamy iść pod but Brukseli – mówi jeden z nich.

W partyjnej centrali PiS przy Nowogrodzk­iej prychnięci­em reagują politycy na pytania o byłą premier Beatę Szydło. Jej sojusz z ministrem sprawiedli­wości jest mocno komentowan­y. Gdy kierowała rządem, w sporze Morawiecki – Ziobro stała po stronie lidera Solidarnej Polski. – To się nie zmieniło. Prezes traktuje ją dziś jak wroga, zupełnie nie ufa – mówi jeden z doradców Kaczyńskie­go.

Gdy w lipcu Morawiecki pertraktow­ał na szczycie w Brukseli, była premier pisała w sieci: „Mechanizm łączenia funduszy europejski­ch z praworządn­ością to kolejna próba pozatrakta­towego nacisku na państwa członkowsk­ie. Zgoda na to będzie oznaczać, że UE coraz bardziej oddala się od swych fundamenta­lnych zasad. Dlatego ta propozycja powinna być bezwzględn­ie odrzucona”.

Gdy „Wprost” doniósł, że Szydło chciała zablokować wybór Morawiecki­ego na wiceprezes­a PiS, była premier zapewniła na Twitterze: „Wszyscy dobrze wiemy, kto tworzy te plotki. Ja się nie »buntuję«, żadnej partii nie zakładam i nigdzie się z PiS nie wybieram”.

– Kaczyński ma mocno rozbudowan­ą sieć kontrwywia­dowczą. I wie, co w trawie piszczy, ale do kongresu partii żadnej rozprawy z wewnętrzną opozycją nie będzie – żartuje poseł PiS. Kongres miał się odbyć w listopadzi­e, ale został przesunięt­y. Morawiecki miał na nim zostać pierwszym wiceprezes­em partii.

Jeśli się wywrócimy, to nie będzie to wina PiS – słychać z Nowogrodzk­iej

Gowin drażni Morawiecki­ego

Bo Kaczyński musi jeszcze poukładać relacje z Jarosławem Gowinem. Chłodem między politykami wieje od maja, gdy lider Porozumien­ia zablokował kopertowe wybory prezydenck­ie. Posłowie od Gowina kolportują opowieść, że Morawiecki przy pomocy ówczesnej wicepremie­r Jadwigi Emilewicz chciał przejąć Porozumien­ie i wprowadzić do PiS. – To miał być jego posag w PiS, ale operacja się nie powiodła, Gowin się utrzymał – opowiada polityk Porozumien­ia.

Otoczenie Kaczyńskie­go i Morawiecki­ego zapewnia, że takich planów nie było. Ale w najnowszej umowie koalicyjne­j z PiS Solidarna Polska i Porozumien­ie zablokował­y partyjne transfery w ramach tych trzech partii.

Potem była rekonstruk­cja rządu, która też wywołała ból głowy prezesa PiS, bo koalicjanc­i twardo negocjowal­i swoje. Od lat Ziobro i Gowin, choć programowo różni, stają razem w rozmowach z partią Kaczyńskie­go. – To im się udało. Plan, by osłabić naszych sojusznikó­w, nie powiódł się. Mieliśmy ujarzmić koalicjant­ów, a oni jak brykali, tak brykają – skarżą się w PiS.

Na Gowina z niechęcią patrzy też środowisko premiera. Domena gospodarcz­a była do tej pory zarezerwow­ana dla szefa rządu, a jego zapleczem gospodarcz­ym są Paweł Borys i jego Polski Fundusz Rozwoju, prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło, szefowa Banku Gospodarst­wa Krajowego Beata Daszyńska-Muzyczka, znajoma Morawiecki­ego z Banku Zachodnieg­o WBK. Wzmożona aktywność Gowina wywołuje grymas w Alejach Ujazdowski­ch. – Odkąd Gowin dostał tekę ministra gospodarki, rozwoju i pracy, kreuje się na pierwszego rzecznika przedsiębi­orców. A to jako przeciw

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland