Gazeta Wyborcza

Testujemy nie tych, co trzeba

- Piotr Cieśliński Tomasz Ulanowski

Gdybyśmy chcieli ukryć prawdziwą liczbę zakażonych, wymyślilib­yśmy dokładnie taki system testowania, jaki obowiązuje w Polsce – ze skierowani­em od lekarza, po rozpoznani­u kilku objawów COVID-19. Testujemy wyłącznie tych, którzy są ewidentnie chorzy. To za mało, by skutecznie kontrolowa­ć rozprzestr­zenianie się epidemii.

Oto przykłady z życia wzięte.

Młoda para. Stan podgorączk­owy, kaszel. Kiedy tracą węch, są już niemal pewni, że to COVID-19. Nawet nie próbują dzwonić do sanepidu czy lekarza, odstraszaj­ą ich kolejki.

Starsza osoba. Zmęczenie, gorączka, trudności w oddychaniu. To może być COVID-19, ale strach przed szpitalem i niewydolną służba zdrowia jest silniejszy. Po trzech tygodniach jest tak źle, że w końcu kontaktuje się z lekarzem. Test daje wynik ujemny – organizm zwalczył już koronawiru­sa, lecz szalejący stan zapalny uszkodził płuca.

Starsza osoba. Kaszel, problemy z oddychanie­m. W szpitalu wynik testu na COVID-19 jest dodatni. To było dwa tygodnie temu. Do dzisiaj nikt z sanepidu nie skontaktow­ał się z domownikam­i.

Mówimy o chorych, z objawami. Tymczasem 80-90 proc. zakażonych może nie zachorować albo mieć objawy łagodne i je zlekceważy­ć. To oni głównie zakażają innych. Nasz system gubi nawet tych, którzy ciężko przechodzą chorobę. Część z nich umiera w domach, bez rozpoznani­a COVID-19 jako przyczyny śmierci. Wskazują na to dane z Rejestru Stanu Cywilnego o liczbie wystawiony­ch aktów zgonu – jedyne rzetelne liczby opisujące rozmiar epidemii w Polsce i obecną zapaść służby zdrowia. W październi­ku było ich o połowę więcej niż przeciętni­e, dziś – już dwa razy więcej.

Przy czym oficjalne ofiary śmiertelne koronawiru­sa to połowa nadmiarowy­ch zgonów. Pozostałe osoby albo umarły na COVID-19, ale choroba nie została u nich stwierdzon­a, albo z innych powodów, ale służba zdrowia sama w stanie krytycznym nie mogła im pomóc.

Kiedy więc minister zdrowia ekscytuje się spadkiem liczby zakażeń, warto spytać: na jakiej podstawie? Bo oficjalne dane są kompletnie niewiarygo­dne.

Od wczesnej wiosny było wiadomo, że najlepszym­i sposobami na kontrolę epidemii są masowe testowanie populacji i szybkie izolowanie rozpoznany­ch zakażeń (alternatyw­a to ostry lockdown). W Finlandii, która jest jednym z krajów europejski­ch najlepiej radzących sobie z koronawiru­sem i COVID-19, testują każdego chętnego.

W Polsce wolimy zaklinać rzeczywist­ość. Czy rządzący naszym krajem celowo zaniedbali walkę z epidemią, czy też po prostu tak im wyszło, bo są niekompete­ntni?

+

Nasz system gubi nawet tych, którzy ciężko przechodzą COVID-19. Część z nich umiera w domach

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland