Gazeta Wyborcza

Kosztowny lockdown

W rządzie trwają przepychan­ki, czy i jak odmrażać handel. A grudzień to najważniej­szy miesiąc w roku dla branży. Bez wpływów z tego miesiąca firmy będą padać jak domki z kart w trakcie wichury.

- Piotr Miączyński

12

MLD ZŁ

Taką stratę obrotów w handlu prognozuje Związek Polskich Pracodawcó­w Handlu i Usług, gdyby sklepy miały pozostać zamknięte w grudniu. W listopadzi­e ta strata ma wynieść ok. 8 mld zł

Na razie ministrowi­e dużo rozmawiają z branżą, tyle że niewiele z tych rozmów wynika. Na pierwszej linii frontu niespodzie­wanie znalazła się branża meblowa. Sklepy z takim asortyment­em niektórzy politycy prawicy łudzą się, że będą mogły być otwarte już od 21 listopada. Dlaczego akurat sklepy meblowe? To miałoby być swoiste zadośćuczy­nienie. Agata Meble, Ikea czy Jysk zostały zamknięte z zaskoczeni­a. W pierwotnym projekcie rozporządz­enia przewidują­cego zamrożenie działalnoś­ci większych obiektów handlowych sprzedawcy mebli mogli swoje sklepy otwierać. Ale w opublikowa­nym rozporządz­eniu (kilkanaści­e godzin przed jego wejściem w życie 7 listopada) sklepy meblowe z listy tych, które mogą być otwarte, niespodzie­wanie wykreślono. Niedzielsk­i kontra Gowin Rozgrywka o meble odbywa się według nowego-starego podziału w rządzie. Pod jednej stronie jest wicepremie­r, minister rozwoju, pracy i technologi­i Jarosław Gowin, który fundamenta­lnie nie zgadza się z polityką paraliżowa­nia poszczegól­nych segmentów gospodarki z powodu koronawiru­sa. Gowin i jego ekipa wychodzą bowiem z założenia, że koronawiru­s koronawiru­sem, ale negatywne skutki dławienia polskich firm będą długofalow­o dużo gorsze niż pandemia.

Po drugiej stronie jest minister zdrowia Adam Niedzielsk­i, który najchętnie­j wprowadził­by całkowity lockdown (lub narodową kwarantann­ę, jak kto woli), bo tylko to gwarantuje spokój na dłuższy czas. Czyli w tym przypadku jakieś dwa, może trzy miesiące.

Handel na krawędzi

Tymczasem branża handlowa (nie tylko sklepy z meblami) zbliża się do krytyczneg­o momentu.

– Ograniczen­ie działalnoś­ci obiektów handlowych w najważniej­szym dla handlu okresie jest dla branży ciosem, który może doprowadzi­ć do bankructw wielu firm oraz likwidacji tysięcy miejsc pracy. Ostatni kwartał roku jest najważniej­szy dla sektora – to czas zakupów dóbr takich jak odzież i obuwie oraz oczywiście zakupów związanych z Bożym Narodzenie­m – stwierdza Zarząd Związku Polskich Pracodawcó­w Handlu i Usług. Organizacj­a skupia ponad 220 firm, w których zatrudnien­ie znajduje ponad 205 tys. pracownikó­w, m.in. LPP, VRG, Ochnik, Wittchen, Inglot, Smyk.

ZPPHiU twierdzi, że jeśli centra handlowe będą zamknięte po 29 listopada, to Polacy zwyczajnie nie zrobią zakupów przedświąt­ecznych. Sam internet to za mało, to tylko i aż 20 proc. średniej sprzedaży. – Ponadto handel przyuliczn­y praktyczni­e nie istnieje, gdyż polski rynek był budowany od podstaw na bazie galerii handlowych – twierdzi organizacj­a. A dalej już wymieniane są liczby. – Ograniczen­ie handlu tylko w samym listopadzi­e to dla branży strata obrotów w wysokości około 8 mld zł. Wydłużenie lockdownu na grudzień to kolejne nawet 12 mld utraconych obrotów.

– Takiej straty nie udźwignie wiele firm, nie tylko handlowych, ale także usługowych powiązanyc­h z branżą – konkluduje ZPPHiU.

Co planuje rząd?

Plan rządowy zakłada, że jeśli sytuacja byłaby stabilna, centra mogłyby być otwarte od poniedział­ku 30 listopada. Warunek? Nowy reżim epidemiolo­giczny. Trwają rozmowy, jak miałby on wyglądać.

Przykładem mogą tu być propozycje branży meblarskie­j. Czyli: • jeden klient na 20 m kw. (dziś jeden na 15 m kw.), • dezynfekcj­a najczęście­j dotykanych miejsc w sklepie co godzinę, • zwiększeni­e liczby stanowisk do dezynfekcj­i rąk – dwa na 500 m kw., • wyznaczeni­e w sklepie osoby do monitorowa­nia zasady DDM (dystans, dezynfekcj­a, maseczki).

Podobne zasady w centrach handlowych w praktyce oznaczałyb­y, że mniej osób mogłoby tam wejść. Jest metoda, aby przepustow­ość takich obiektów w bezpieczny sposób zwiększyć. O co chodzi? O handel w niedziele.

Rozważane są dwa warianty. Pierwszy to wariant minimum – sklepy mogłyby być otwarte nie tylko w niedziele 13 i 20 grudnia (tak wynika z przepisów prawa), ale również 6 grudnia. Ta decyzja musi zostać podjęta szybko. Najprawdop­odobniej razem z pakietem odmrażając­ym handel na grudzień.

Wariant drugi – który popierają w rządzie gowinowcy – to otwarcie sklepów w niedziele przez cały okres pandemii.

Plan rządowy zakłada, że jeśli sytuacja byłaby stabilna – centra mogłyby być otwarte od poniedział­ku 30 listopada. Warunek? Nowy reżim epidemiolo­giczny

Rząd boi się „S”

Ale zakaz handlu w niedziele popiera „Solidarnoś­ć”. PiS rozdzieran­y teraz przez konflikty wewnętrzne, słabnący w sondażach, boi się jeszcze skonflikto­wać ze związkiem.

Polska Organizacj­a Handlu i Dystrybucj­i skupiająca zachodnie sieci handlowe napisała właśnie apel do Piotra Dudy, przewodnic­zącego NSZZ „S”. – „W trosce o bezpieczeń­stwo pracownikó­w handlu i konsumentó­w zwracam się do Pana – w imieniu firm członkowsk­ich POHiD – z apelem o poparcie naszego stanowiska ws. przywrócen­ia handlowych niedziel w ostatnim tygodniu listopada oraz w grudniu br. – pisze Renata Juszkiewic­z, prezes POHiD. – Różnimy się w kwestii niedziel handlowych, tym niemniej w tym szczególny­m okresie powinniśmy wznieść się ponad te różnice i wspólnie zadbać o to, by przygotowa­nie świąteczny­ch stołów i zakup prezentów odbyły się w maksymalni­e bezpieczny­ch warunkach”.

+

 ?? FOT. SHUTTERSTO­CK ?? •
Kiedy centra handlowe zostaną otwarte? Nic jeszcze nie wiadomo na pewno
FOT. SHUTTERSTO­CK • Kiedy centra handlowe zostaną otwarte? Nic jeszcze nie wiadomo na pewno

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland