• Ważą się losy Morawieckiego
– Najbliższe pół roku zdecyduje o jego przyszłości w obozie władzy – mówi o Mateuszu Morawieckim ważny polityk z Nowogrodzkiej. Z partyjnej centrali płyną narzekania, że premier lansuje się, zamiast robić twardą politykę.
– Mamy wyjątkowe nagromadzenie konfliktów. Każdy indywidualnie byłby do rozwiązania, ale razem, podlane pandemią, są zagrożeniem – mówi ważny polityk z Nowogrodzkiej. I wylicza: epidemia koronawirusa, decyzja Trybunału Konstytucyjnego zaostrzająca prawo antyaborcyjne i związane z tym uliczne protesty, weto do unijnego budżetu, spory w samym PiS i rozprawa z wewnętrzną opozycją, wreszcie okiełznanie sojuszników z Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry i Porozumienia Jarosława Gowina.
Kaczyński do opozycji: Macie krew na rękach!
Partyjna centrala przy Nowogrodzkiej w Warszawie nie straciła na znaczeniu po przeprowadzce Kaczyńskiego w Aleje Ujazdowskie, gdzie jako wicepremier ds. bezpieczeństwa urządził się w nowym gabinecie w kancelarii premiera. Nowogrodzka to nadal rdzenne terytorium PiS – tu skupia się partyjne życie, uboższe w pandemii, tu załatwia się partyjne porachunki, stąd idą rozkazy w regiony i tu spływają wieści od działaczy, posłów, senatorów i europosłów. Teraz opowieści z regionów nie są dobre. Posłowie meldują, że przed domami i biurami mają rozlaną gnojówkę, rozsypany obornik. To była kara za poparcie „piątki Kaczyńskiego dla zwierząt”, która zakazuje uboju rytualnego i hodowli zwierząt futerkowych. Za nagłe zamknięcie cmentarzy tuż przed 1 listopada przed biurami znajdowali znicze i chryzantemy, za zaostrzenie prawa antyaborcyjnego są protesty, czerwone błyskawice i hasła „Wasz koniec, nasz początek”. – Nie pamiętam, kiedy było tak jak teraz… Wszędzie gniew – mówi „Wyborczej” poseł PiS.
Nowogrodzka to nadal najbardziej lojalny ośrodek wobec Kaczyńskiego. Prezes partii ciągle tu wpada, ostatnio głównie po to, by załatwiać spory w PiS. Tu szuka się teraz winnych spadków notowań i kryzysu obozu władzy. – Jest poczucie osamotnienia, że prezes w swoim wideo dał sygnał do ataku, a niewielu go wykonało – tłumaczy nasz rozmówca.
Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, który uznał za niezgodną z konstytucją przesłankę o przerywaniu ciąży, gdy badania medyczne wskazują „na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”, ulica zawrzała. Protestowały miasta, miasteczka i wsie.
W piątym dniu manifestacji w kilkuminutowym nagraniu głos zabrał lider PiS. Wsparł wyrok TK, bo „jest całkowicie zgodny z konstytucją, co więcej, w świetlne konstytucji innego wyroku w tej sprawie być nie mogło”. Oskarżył demonstrantów, bo „ci, którzy do nich wzywają, ale także i ci, którzy w nich uczestniczą, sprowadzają niebezpieczeństwo powszechne, a więc dopuszczają się przestępstwa, poważnego przestępstwa”. I wskazał kierunek działań, bo „władze mają nie tylko prawo, ale także obowiązek przeciwstawiania się tego rodzaju wydarzeniom”.
– Gdy cztery lata temu opozycja zablokowała salę obrad w Sejmie, Kaczyński zwołał klub, by zastanowić się, co dalej. Mówił, że idziemy na ostro, bo dialog to oznaka słabości, więc jak opozycja nie opuści sali, to on wyśle na nich straż marszałkowską. Kobiety zaczęły szeptać, ale jak to? Straż marszałkowską? Wtedy Kaczyński odpuścił – opowiada poseł PiS.
W swoim wideo lider PiS zaapelował też o ochronę świątyń: „Musimy ich bronić za każdą cenę. Wzywam wszystkich członków Prawa i Sprawiedliwości oraz wszystkich, którzy nas wspierają, do tego, by wzięli udział w obronie Kościoła, w obronie tego, co dziś jest atakowane i jest atakowane nieprzypadkowo”.
Ale Kaczyński się spóźnił, bo gdy wzywał do pospolitego ruszenia, narodowcy formowali już straż narodową. Z przekazem: „W obliczu masowych ataków na miejsca kultu postanowiliśmy powołać samoobronę wiernych”. I to oni stali się obrońcami „wartości naszej cywilizacji”, a nie działacze PiS.
– Cóż, po wezwaniu prezesa widzieliśmy przed kościołami najpierw garstkę młodzieżówki PiS, a potem policję i wojsko, taki to skuteczny był apel. Kaczyński miał poczucie, że uliczne protesty to jakaś rewolucja nihilistyczna, dlatego nagrał to wideo, dość oldskulowe i wywołujące historyczne skojarzenia do stanu wojennego – słyszymy od jednego z polityków obozu władzy.
Dzień później Kaczyński znalazł winnych ulicznych protestów. Z sejmowej mównicy zaatakował opozycję: – Rozwalacie Polskę, narażacie na śmierć mnóstwo ludzi, jesteście przestępcami. Jest przestępstwo spowodowania niebezpieczeństwa powszechnego. Wzywając
do demonstracji, powodujecie tego rodzaju niebezpieczeństwa. Odpowiecie za to.
Posłom PiS tak bardzo spodobały się oskarżenia prezesa, że bili brawo na stojąco. Sytuacja powtórzyła się w ostatnią środę. – Wszystkie te demonstracje, które żeście popierali i w których w dalszym ciągu [uczestniczycie], kosztowały życie już wielu osób. Macie krew na rękach. Powtarzam, nie powinno was być w tej izbie. Dopuściliście się zbrodni – mówił. I dodał: – Jeżeli w Polsce będzie praworządność, to wielu z was będzie siedzieć.
Morawiecki robi sobie PR
Niektórzy politycy obozu władzy w kuluarach usprawiedliwiali działania TK. – Ziobryści i konfederaci stracą paliwo, przestaną zagarniać twardy elektorat – mówili jedni. Inni wskazywali na długofalowe myślenie Kaczyńskiego. – Kaczyński ma wydłużoną perspektywę. Jest pandemia, nikt nie jest zainteresowany wcześniejszymi wyborami. Czy w 2023 r. bylibyśmy wiarygodni, idąc do wyborów pod szyldem jedynej prawdziwej prawicy w Polsce? Ruchy pro-life by nam nie wybaczyły, że przez osiem lat nie załatwiliśmy ich postulatu. A to, że mamy młodzież na ulicach? Mamy trzy lata, by znaleźć pomysł, jak do niej dotrzeć. Nie wiem dziś, jak wyjdziemy z tej sprawy, mam nadzieję, że bez większych strat – tłumaczy jeden z bliskich współpracowników Kaczyńskiego.
Jednak w PiS wraz z kryzysem i spadkiem notowań wrócił rytuał wzajemnych oskarżeń. – Ze zdwojoną siłą odżyły wszystkie animozje, wyciszone na krótko niedawną rekonstrukcją rządu. Przy Nowogrodzkiej znów grany jest stary repertuar pretensji do Mateusza Morawieckiego – mówi nasz informator.
Dziennikarze w nieoficjalnych rozmowach słyszą, że Kaczyński nie jest zadowolony z Morawieckiego. Że ma pretensje, że rząd nie wykorzystał letnich miesięcy, by przygotować państwo na wzrost zakażeń koronawirusem. Ale prezes PiS Morawieckiego jeszcze chroni. – Prezes po ludzku go lubi, a że narzeka? Nie wiem, czy jest w partii ktoś, na kogo nie narzeka. Taka już natura prezesa – podkreśla jeden z doradców Kaczyńskiego.
Ale wewnętrzne grupy przeciwników szefa rządu nie odpuszczają. Rykoszetem dostaje Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera. – Frakcja europosłanek z Dolnego Śląska tropi, ile w Dworczyku jest jeszcze PiS-u, a ile już Morawieckiego. Oskarżają go o nielojalność, to ich konkurent z okręgu wyborczego – dodaje nasz rozmówca.
Bo z Nowogrodzkiej słychać, że w Alejach Ujazdowskich zamiast polityki robi się głównie PR. Padają komentarze, że Morawiecki i Dworczyk lansują się na Stadionie Narodowym i tamtejszym szpitalu polowym. Służby prasowe szefa rządu dbają o szczegóły. Z komunikatów wiadomo, że do budowy szpitala wykorzystano 45 km przewodów elektrycznych i 5 km rur miedzianych do dystrybucji tlenu, że na pacjentów z COVID-19 czeka 300 łóżek, z czego 45 to stanowiska intensywnej terapii. Potem będzie więcej, bo aż 1,2 tys. łóżek.
Gdy tylko szpital ogłasza kryteria przyjęć, eksperci medyczni mówią, że to nie szpital, ale bardzo drogie izolatorium.
Rzeczywiście, łóżek zajętych jest niewiele. Mazowieckie szpitale narzekają, że nie da się na Narodowy posłać chorych.
– Próbujemy uratować okręt, który tonie – słychać w otoczeniu Morawieckiego. Ale w PiS odpowiadają, że to wyłącznie operacja ratowania premiera
Premier: To nie cyrk
Doradca premiera spogląda na zegarek i rzuca: „Dziś będzie punktualnie”. Do mównicy w sali kancelarii premiera podchodzi Morawiecki. Są też nowe tony: w opowieści szefa rządu nie słychać już tak wyraźnie, że Polska jest wzorem walki z pandemią na tle innych krajów. Pada słowo do tej pory niesłyszane: „Przepraszam”.
Po zamknięciu cmentarzy premier mówi: – Epidemia nie pozostawiła nam innej możliwości, ale mimo to chcę przeprosić wszystkich, w których decyzja uderzyła najmocniej.
Po ogłoszeniu kolejnych obostrzeń: – Dziś musimy ograniczyć mobilność. Przepraszam wszystkich za niedogodności, z którymi musimy się spotykać, za wszystkie trudy.
I na kolejnej konferencji: – Rzeczy dzieją się bardzo szybko, jeżeli tak się dzieje, a na pewno tak jest, to przepraszamy za te błędy, bo chcemy zrobić wszystko, żeby walczyć z wirusem.
– Próbujemy uratować okręt, który tonie – słychać w otoczeniu Morawieckiego. Ale w PiS odpowiadają, że to wyłącznie operacja ratowania premiera. Bo zmiana wizerunkowa zaczęła się dwa dni po słynnym wideo Kaczyńskiego. Wskazują konkretny moment, gdy na Stadionie Narodowym Morawiecki zaapelował do protestujących przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego w Polsce: – Niech ten gniew, ta niechęć skupia się na mnie, skupia się na politykach, niech dotyka mnie.
Potem są filmiki w sieci, głównym bohaterem jest premier. Widzimy, jak pomaga senio
rom i osobiście dostarcza starszej pani zakupy pod drzwi. Internauci szybko wychwytują z ironią, że Morawiecki siatek nie niesie, bo już czekają pod drzwiami. Otoczenie premiera takie uwagi zbywa wzruszeniem ramion. Ważne są statystyki i zasięgi.
Na innym filmiku szefa rządu nie widać, ale wybrzmiewa jego przesłanie o wspólnej Polsce, bo „tylko jako drużyna polska możemy pokonać śmiertelnego wroga, jakim jest koronawirus”. Morawiecki objaśnia rzeczywistość, apeluje: „Nikt nie zapraszał tu koronawirusa, ale on tu jest i musimy go wspólnie pokonać, nie obrażać się na rzeczywistość, nie kłócić i nie wyzywać, ale sobie pomagać. Dojrzała wspólnota walczy razem. Szczególnie że chodzi o zdrowie moich i twoich bliskich – zdrowie dzieci, rodziców, przyjaciół. I zdrowie naszej gospodarki. Chodzi o przyszłość Polski. Dlatego jesteśmy zdeterminowani”.
Jego doradcy organizują na Facebooku spotkanie z premierem i ministrem zdrowia. Można pytać, o co się chce. – Czy ma pan tyle odwagi, by wytłumaczyć, po co ten cały cyrk? – pyta Marysia Sikorska. – To nie cyrk, to największe wyzwanie od II wojny światowej: społeczne, gospodarcze, dla służby zdrowia – odpowiada Morawiecki.
Internauci chcą wiedzieć, co z sylwestrem. – Niestety, nie szykujmy się na hucznego sylwestra i bożonarodzeniowe jarmarki – przestrzega Morawiecki. Zapewnia, że „Bożego Narodzenia nikt nie chce zabierać, ale pamiętajmy, że COVID zabiera życie”.
– Jesteśmy w fazie decydujących rozstrzygnięć. Albo dojdzie do rozkładu naszego obozu, albo uda się nam to powstrzymać – słyszymy od ważnego polityka Zjednoczonej Prawicy. Na pytanie o to, komu się to uda, odpowiedź jest różna. – Bez prezesa nic się nie uda – to z Nowogrodzkiej. – Kto, jak nie Morawiecki, miałby sobie poradzić? – to z Ujazdowskich. Polityk PiS: – A w naszym obozie to Morawiecki i prezydent Duda są politykami, którym społeczeństwo ufa najbardziej.
Będzie weto, bo Unia jest zła
Nasi rozmówcy mówią, że przed PiS decydujące pół roku. Polityk, który wyliczał wyzwania stojące przed obozem władzy, teraz wskazuje najważniejsze zadanie przed Morawieckim: – Przez pół roku uratować naszą gospodarkę przed zapaścią. Jak mu się to uda, nic mu nie grozi. Oczywiście przy założeniu, że ucichną wewnętrzne spory, konflikty z koalicjantami i znajdziemy rozwiązania dla projektów dziś u nas niepopularnych.
Premier już się ugiął pod naciskiem Kaczyńskiego i ziobrystów ws. weta budżetu UE na lata 2021-27. W środę w Sejmie wygłosił antyunijną przemowę. Oskarżył w niej Brukselę o zamach na polską suwerenność, drenowanie naszego kraju i rządy oligarchii. I porównał UE do dyktatu ZSRR z czasów komunizmu. – To podział na tych, którzy chcą, żeby naród polski decydował sam za siebie, i na tych, którzy chcą, żeby kilku urzędników w Brukseli decydowało o naszym losie – stwierdził. I oznajmił, że rząd Zjednoczonej Prawicy nigdy nie zgodzi się na regułę „pieniądze za praworządność”.
Jeszcze w lipcu Morawiecki wracał z unijnego szczytu i chwalił się, że jest premierem, który wywalczył rekordowe pieniądze dla Polski – ok. 750 mld zł. Zapewniał wtedy, że żadnego powiązania wypłat z budżetu z praworządnością nie będzie.
+