Miały być cięcia, są podwyżki dla swoich
Członkowie rządu dostają po cichu sute podwyżki. Odchudzenie administracji? Zatrudnia się kolejnych urzędników.
Jeszcze w kwietniu rząd zapisał w „tarczy antykryzysowej 2.0” możliwość szybszego zwalniania urzędników. Pod koniec sierpnia Rada Ministrów podjęła uchwałę o rozpoczęciu negocjacji z ministerstwami i jednostkami im podległymi, jak np. ZUS, NFZ, KRUS, na temat skali zwolnień. „Zaproponowane zmiany mają na celu wprowadzenie elastycznego mechanizmu ograniczenia kosztów osobowych funkcjonowania administracji rządowej” – tłumaczył rząd.
Oszczędności miały pochodzić z dwóch źródeł – redukcji etatów urzędników oraz obniżki pensji tym, którzy pracę utrzymają. A jak jest w rzeczywistości?
Bunt w ministerstwach
Zwolnienia mają się odbywać (tak zapisano w „tarczy antykryzysowej”) na podstawie specjalnego rozporządzenia Rady Ministrów.
Rozporządzenie powstało, ale do dziś nie zostało ujawnione na stronie kancelarii premiera.
Rząd przekazał je jedynie do konsultacji szefowi służby cywilnej. Wynikało z niego, że o 10 proc. ma się zmniejszyć załoga w kancelarii premiera i 12 ministerstwach, a w czterech resortach zaplanowano redukcje 15-procentowe.
W ministerstwach wybuchł jednak bunt, nikt zwalniać nie chciał i projekt wylądował w koszu.
Tymczasem zamiast odchudzania administracji mamy... zwiększanie zatrudnienia.
Przykłady? Choćby Ministerstwo Finansów. W sierpniu w resorcie 13 osób odeszło, a przyszło 21 innych. – Zapytaliśmy tylko o jedno ministerstwo, ale zapewne w innych jest podobnie – mówią posłowie opozycji, którzy ujawnili te fakty.
Ukryta podwyżka
Aby móc się jednak chwalić, że administracja rządowa będzie odchudzona, rząd ucieka się do sztuczek.
Otóż w procedowanej właśnie w Sejmie (w środę było pierwsze czytanie) ustawie „o zmianie ustawy o działach administracji rządowej” kancelaria premiera zapisała, że podsekretarze stanu w ministerstwach odejdą do korpusu służby cywilnej (administracja się zmniejsza). Przy okazji jednak podsekretarze stanu (jest ich kilkudziesięciu) dzięki zmianie dostaną podwyżki.
Przemysław Hinc, doradca podatkowy, członek zarządu PJH Doradztwo Gospodarcze, wymienia, że dzięki zaliczeniu do korpusu służby cywilnej podsekretarze stanu będą mieli prawo do trzynastek, premii uznaniowych, regulaminowych, dodatku funkcyjnego i zadaniowego. I jeszcze dodatku za wieloletnią pracę oraz nagród jubileuszowych.
Obecnie podsekretarz stanu razem z dodatkami ma ok. 11-12 tys. zł brutto miesięcznie pensji. – Po zmianie będzie zarabiał ponad 21 tys. zł – mówił w środę w Sejmie Konrad Frysztak, poseł KO, I dodawał:
– I taką podwyżkę przeprowadza się w dobie panującego kryzysu, kiedy Polacy tracą pracę.
Podsekretarz apolityczny
Przeniesienie podsekretarzy stanu do korpusu służby cywilnej wzbudza oburzenie jeszcze z jednego powodu. Jego członkowie mają być bowiem apolityczni.
– Po zmianach już tak może nie być. Włączenie stanowiska podsekretarzy stanu do korpusu służby cywilnej jest więc kolejnym przykładem demontażu niezależnego, kompetentnego i apolitycznego aparatu urzędniczego – mówi Przemysła Hinc.
Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, uspokaja jednak, że apolityczność zostanie zachowana. W jaki sposób? – Będą musieli zrezygnować z „wszelkiej działalności politycznej” – odpowiada. l
Pytanie, na ile ta reforma jest zasadna z punktu widzenia efektywności, a na ile to sposób na zapewnienie atrakcyjniejszych warunków zatrudnienia
MARCIN WOJEWÓDKA radca prawny